Rozdział 36

452 27 33
                                    

Pov: Will

Od mojej kłótni z Mike'iem minęły jakoś dwa tygodnie. Czułem się gorzej niż kiedykolwiek wcześniej. Opuściłem kilka dni w szkole, a moje zdrowie psychiczne znacznie się pogorszyło do tego stopnia, że wychodziłem z pokoju tylko do toalety.

Jonathan chyba zaczął się domyślać co się stało i chciał ze mną porozmawiać, ale zawsze mu odmawiałem. Nie mam ochoty z nikim rozmawiać. Mike jak gdyby nigdy nic przychodził sobie do naszego domu i spędzał czas z Jane co jeszcze bardziej mnie dobijało. Chyba naprawdę go straciłem...

Najgorsze jest to, że żaden z nas nie walczył o naszą relacje i po prostu od chwili naszej kłótni nie wymieniliśmy ani jednego słowa. Jane i Max próbowały wyciągając mnie do galerii, ale zawsze im odmawiałem tłumacząc się złym samopoczuciem.

Zauważyłem, że Jane znalazła sobie nową koleżanką Erice - siostrę Lucasa. Cieszyłem się, że moja siostra może być szczęśliwa. Czasem przyprowadzała ją do domu i razem z Max wychodziły do galerii.

Erica była miła dla dziewczyn, ale gdy parę razy się z nią zobaczyłem posłała mi spojrzenie jakby chciała mnie zabić. Gdyby miała możliwość zabijania wzrokiem pewnie bym już był martwy. Nie wiem o co jej chodziło. Ciągle tak na mnie patrzyła ze złością i obrzydzeniem jakbym jej co najmniej matkę zabił. Postanowiłem ignorować jej spojrzenia. Dziewczyny po prostu czasem tak mają.

- Will nie daj się prosić - właśnie rozmawiałem z Max przez krótkofalówkę. Dziewczyna namawiała mnie na wspólne wyjście, ale ja naprawdę nie miałem ochoty.
- Chociaż przyjdź do mnie - nie dawała za wygraną. - Spędzimy czas sami oglądając filmy i obżerając się słodyczami...

- Ohh dobra niech ci będzie - zrezygnowany uległem jej. Usłyszałem śmiech po drugiej stronie. - To zbieraj dupę i dalej przychodź do mnie! - krzyknęła rudowłosa, a ja pokręciłem głową. Na mojej twarzy pierwszy raz od dłuższego czasu pojawił się mały uśmiech.

- Dobrze już idę! Twój brat jest? - zacząłem zakładać koszulę i jakieś spodnie, które akurat były pod ręką. - Nie, ma randkę z jakąś dziewczyną - odpowiedziała, a po chwili się rozłączyła.

Wyszedłem z swojego pokoju i najchętniej bym tam wrócił z powrotem, ale obiecałem jej spotkanie dlatego też pójdę do niej. - O hej Will lepiej się czujesz? - moja mama posłała mi ciepły uśmiech, a ja pokiwałem tylko głową.

Wcale lepiej się nie czuje. Z dnia na dzień zamiast mi się polepszać to ciągle mi się pogarsza. Mam ochotę zapaść się pod ziemię. Może spotkanie z Max nieco mnie rozweseli?

***

- Hejo - dotarłem pod dom dziewczyny, a rudowłosa od razu rzuciła mi się na szyje. - Spokojnie udusisz mnie! - zaśmiałem się. - Boże Will wyglądasz okropnie! - chwyciła moje policzka w swoje dłonie i mocno się skrzywiła. - Wiem - prychnąłem i wszedłem za dziewczyną do jej domu. Na szczęście jej brata nie było.

- Co tak właściwie się stało przecież wiem, że to nie złe samopoczucie - popatrzyła na mnie uważnie, a ja spuściłem głowę. - Mnie nie oszukasz Byers! - usiadła na blat kuchenny i zaczęła pić colę. - Po prostu czasem ma takie depresyjne dni - wzruszyłem ramionami, ale dziewczyna nie była przekonana.

- Jasne, jasne - zgniotła puszkę intensywnie się we mnie wpatrując. - Co cię to właściwie obchodzi? - zacząłem sie bawić palcami. - Bo jestem twoją przyjaciółką i się martwię? - zaśmiała się, a następnie kucnęła przy mnie. Podniosłem swoją głowę i zobaczyłem jej zatroskaną twarz. Miło z jej strony, że się martwi, ale nie powiem jej przecież, że mam tajny romans z chłopakiem jej przyjaciółki.

Secret Love |BYLER|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz