Pov: Will
- Ciągle piszą o tym, że chcąc zniszczyć tą galerię, a nadal nic nie robią, bzdury - Jonathan zgniótł gazetę upijając łyk kawy. Siedziałem z swoim bratem w kuchni i rozmawialiśmy o różnych głupotach, głównie o jego nowym koledze i mojej relacji z Mike'iem. Jane chyba jest u bruneta, bo nie przyszła do domu. Naprawdę ta relacja mnie męczy... Mike raz całuje mnie, a później Jane. Ile to ma jeszcze zamiar trwać?
- Zabezpieczacie się? - z rozmyśleń wyrwał mnie Jonathan, który poruszył dwuznacznie brwiami. - Jonathan! - krzyknąłem, uderzając go w ramię. - No co nie wierzę, że tego nie robiliście - uśmiechnął się zadziornie, a ja przewróciłem oczami.
- Robiliście to czy nie? - ponowił pytanie, a ja miałem ochotę strzelić mu w twarz. - Tak robiliśmy! - spuściłem zawstydzony głowę.- I jak było? - szturchął mnie w ramię, a ja już miałem mu odpowiadać, ale przeszkodziła mi Jane, która wleciała do domu prawie, że wyważając drzwi z zawiasów. - Mike powiedział, że mnie kocha! - zaczęła skakać z radości. Była cała w skowronkach.
Na początku myślałem, że się przesłyszałem, ale nie, to była prawda. Szatynka była przeszczęśliwa, a ja rozchyliłem usta chcąc pojąć co tu się właśnie stało. Poczułem się cholernie zraniony.
Jonathan spojrzał na mnie z współczuciem, a ja nic nie mówiąc wyszedłem z domu trzaskając drzwiami. Co tu do cholery się wydarzyło? Muszę natychmiast porozmawiać z Mike'iem. Wsiadłem na rower i pośpiesznie udałem się pod dom chłopaka.
***
Dojechałem pod dom chłopaka i od razu zobaczyłem go w garażu jak coś majsterkował. Zszedłem z roweru rzucając go agresywnie na ziemię, a brunet kiedy mnie zobaczył posłał mi uśmiech. Szkoda, że mi do uśmiechu nie było...
- Co to do cholery było?! - krzyknąłem podchodząc do niego. Byłem zły, zraniony i oszukany w jednym momencie, a do tego buzowało we mnie tyle negatywnych emocji. - Will o co ci chodzi? - zaśmiał się podchodząc do mnie. Czy on udaje głupiego?
Chciał mnie złapać za ręce, ale pośpiesznie się odsunąłem patrząc na niego z złością. Nie ukrywam, że w tym momencie miałem ochotę uderzyć go w twarz. - Teraz będziesz udawał głupiego? - zaśmiałem się ironicznie, a brunet spuścił głowę. - Will uspokój się rodzice są w domu - spojrzał na mnie błagalnie, ale miałem po dziurki w nosie te jego spojrzenie. Zranił, okłamał i zrobił ze mnie debila jednocześnie, a teraz jeszcze udaje, że nic nie wie.
- Powiedziałeś Jane, że ją kochasz! - krzyknąłem i poczułem jak w moich oczach zbierają się łzy. Szybko je odgoniłem, ponieważ nie chciałem mu pokazywać słabości i jak bardzo mnie to boli. - Kłamałem! - obronił się próbując znowu złapać mnie za ręce, ale ciągle się odsuwałem. - Nie dotykaj mnie! - krzyknąłem, kiedy chłopakowi udało się chwycić moje ramię. Odsunąłem się od niego najdalej jak potrafiłem.
- Will ja kłamałem, musiałem jej to powiedzieć widziała jak mieliśmy złączone ręce - zaczął mi wszystko tłumaczyć. Jego głos był spokojny tak jakby to wszystko nie miało znaczenia. - Czyli te słowa nic dla ciebie nie znaczą! Tak łatwo ją okłamałeś to i mnie kłamałeś. Może wcale mnie nie kochasz i jesteś ze mną dla litości? - krzyknąłem, a z moich oczu pociekły strumienie łez, których nawet już nie hamowałem.
- Will o czym ty mówisz? To nieprawda! Nie myślisz tak naprawdę? - pokręcił głową, a chwilę później w jego oczach pojawiły się łzy.
- Naprawdę tak myślę! Myślałem, że te dwa słowa są przeznaczone tylko dla mnie, ale powiedziałeś jej to... Te słowa straciły już na wartości mam racje? - otarłem rękawem kurtki swoje oczy. Łzy zamazywały mi obraz.
![](https://img.wattpad.com/cover/327835688-288-k500526.jpg)
CZYTASZ
Secret Love |BYLER|
Fiksi Remaja16 - letni William Byers jest od czterech lat zakochany w swoim najlepszym przyjacielu. Okazuje się, że z wzajemnością. Chłopcy postanawiają być parą, ale nie ujawniają się, a Mike nadal jest z Jane pod przykrywką. Jednak przez małą wpadkę ich tajem...