Pov: Mike
Minęły dwa miesiące od wypadku Will'a. Chłopak nadal się nie obudził ze śpiączki, a ja z dnia na dzień traciłem jakiekolwiek nadzieję, że się obudzi. Moje zdrowie psychiczne jak i fizyczne strasznie się pogorszyło. Schudłem chyba z dziesięć kilo, a moje włosy zaczęły mi wypadać. Żywiłem się jakimś śmieciowym jedzeniem z automatu. Rzadko wracałem do domu. Większość czasu spędzałem przy Will'u.
Jane nadal jest bardzo zła na mnie, ale mam wrażenie, że Will'owi już wybaczyła. Nie odzywa się do mnie, ani słowem. Chciałem ją przeprosić kilka razy, ale zawsze na mnie krzyczała. Rodzina Will'a i przyjaciele również codziennie przychodzili do szpitala i tak samo jak ja czekali, aż chłopak otworzy oczy.
Siedziałem właśnie przy Will'u trzymając jego dłoń. Zacząłem bawić się jego palcami co jakiś czas patrząc na jego twarz mając nadzieję, że się obudzi. Niedługo będą jego urodziny. Chciałbym zrobić mu niespodziankę i zabrać w jakieś fajne miejsce, ale bardzo w to wątpię.
Nagle wyczułem mały i słaby ruch ręki chłopaka. Czułem jak lekko ściska mój palec. Najpierw myślałem, że coś mi się zdaje, ale kiedy odsunąłem się zobaczyłem, że Will słabo porusza swoimi palcami ściskając moją dłoń.
Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Spojrzałem na jego twarz widząc jak jego powieki powoli się otwierają. Patrzyłem na niego intensywnie czując jak cały promienieje. W końcu nadszedł ten dzień chłopak się przebudza, a ja już traciłem nadzieję.
- Mike? - usłyszałem cichy i słaby głos Will'a. Spojrzał na mnie ściskając mocniej moją dłoń. W tym momencie nie byłem w stanie opisać jaki byłem szczęśliwy. - Hej Will... Jestem tutaj - uśmiechnąłem się do niego. W moich oczach pojawiły się łzy szczęścia.
Szatyn tylko posłał mi słaby uśmiech. Utrzymałem z nim jeszcze chwilę kontakt wzrokowy. Wiem, że muszę z nim wyjaśnić naszą kłótnie, ale to nie ten czas. - Pójdę po lekarza - uśmiechnąłem się i puściłem jego dłoń szukając jakiegoś lekarza.
Przybiegłem z powrotem do sali z jakimś lekarzem, który zaczął coś majstrować przy sprzęcie. Nie interesowało mnie zbytnio co on robi bo byłem zajęty wpatrywaniem w Will'a. - Już myśleliśmy, że się nie obudzisz - powiedział lekarz do Will'a. - Jak się czujesz? Jak z pamięcią? Masz uszkodzony mózg - zdjął maskę tlenową z jego twarzy, a ja miałem pełen widok na jego twarz i usta.
- Boli mnie trochę w klatce. Nie pamiętam tylko jak doszło do tego wypadku. Biegłem, a później coś we mnie wjechało - kaszlnął patrząc na mnie. Posłałem mu uśmiech, który odwzajemnił. - Zawiadomię twoją mamę i powiem, że się obudziłeś - lekarz wyszedł, a ja ponownie usiadłem na krześle obok Will'a.
- Myślałem, że cię straciłem... - złączyłem nasze ręce, a następnie nachyliłem się do niego dotykając druga ręką jego policzków, które nie były już, aż tak zimne. Przejechałem delikatnie opuszkami palców po jego twarzy, a szatyn zamknął oczy uśmiechając się.
- Przepraszam - spojrzałem w jego piękne, jasne oczy. Czułem jak w moich oczach pojawiają się łzy. - Przepraszam za te okropne słowa. Ja wcale tak nie myślę. Ja kłamałem bo spanikowałem...
- Wiem... - powiedział słabo, bardziej ściskając moją dłoń. - Nie umiesz kłamać Mike - zaśmiał się. Cieszyłem się, że chłopak mi wybaczył i nie uwierzył w moje słowa. Spodziewałem się, że na mnie na krzyczy jak się obudzi, ale to się nie wydarzyło. Jego uśmiech naprawił moje złamane serce. Nic nie jest w stanie wyrazić jak bardzo go kocham.
- Byłeś przy mnie cały czas? - zapytał nieśmiało, a ja znowu się szeroko uśmiechnąłem ocierając kilka łez, które spłynęły po mojej twarzy. - Byłem przy tobie praktycznie cały czas. Spałem na tym niewygodnym krześle. Wiesz jak boli mnie kręgosłup? - zaśmiałem się utrzymując długi kontakt wzrokowy z szatynem.
![](https://img.wattpad.com/cover/327835688-288-k500526.jpg)
CZYTASZ
Secret Love |BYLER|
Fiksi Remaja16 - letni William Byers jest od czterech lat zakochany w swoim najlepszym przyjacielu. Okazuje się, że z wzajemnością. Chłopcy postanawiają być parą, ale nie ujawniają się, a Mike nadal jest z Jane pod przykrywką. Jednak przez małą wpadkę ich tajem...