Rozdział 12

727 40 64
                                    

Pov: Mike

Wszyscy popatrzyli na siebie wzruszając ramionami. - Czemu nie? - odezwałem się. Dustin poszedł po pustą butelkę po piwie, a my usiedliśmy w kółku. - Kto zaczyna? - zapytał Lucas, a jego siostra wyrwała mu butelkę z ręki mówiąc: - Oczywiście, że ja!

Erica zaczęła kręcić butelka, która wypadała na Dustina. - Pytanie czy wyzwanie?
- Wyzwanie - odpowiedział chłopak unosząc swoją głowę do góry. Nie wiem mamy mu gratulować, że wybrał wyzwanie czy co?

- Tylko nie dawaj mi jakiś dziecinnych wyzwań typu udawaj małpę - powiedział Dustin patrząc na dziewczynę, która myślała nad wyzwaniem. - Nie muszę dawać ci takiego wyzywania, bo bez tego i tak się zachowujesz jak małpa - odpowiedziała czarnoskóra.

Dustin spojrzał na nas zdziwiony i już więcej się nie odezwał. Zamurowało go, gdy usłyszał słowa Ericy, które bardzo go uraziły.

- Usiądź Lucasowi na trzy minuty na kolana - powiedziała Erica. - O nie! Nie ma opcji, że ten kotlet na mnie usiądzie! - oburzony Lucas wstał z ziemi, rzucając swojej siostrze groźne spojrzenie. - Takie jest wyzwanie - wzruszyła ramionami. - Ale mnie ono nie dotyczy - chłopak skrzyżował ramiona. - Dobra w takim razie Dustin daj mu kopa w dupę - powiedziała Erica posyłając bratu uśmiech.

- Bardzo chętnie! - Dustin poderwał się na równe nogi i mocno kopnął przyjaciela w pośladki. Wszyscy się zaśmiali oprócz Lucasa, który zaczął obrażać Dustina najgorszymi wulgaryzmami. Kiedy skończyli się wreszcie kłócić lokowaty wziął butelkę i zaczął kręcić.

***

Graliśmy już chyba dwadzieścia minut, a butelka ani razu nie wypadła na mnie. Byłem z tego powodu szczęśliwy, ponieważ nie chciałem dostać jakiś niezręcznych pytań albo wyzwań. Nagle butelka zatrzymała się na Jane. - Pytanie czy wyzwanie.
- Pytanie - odpowiedziała dziewczyna.
- Kochasz Mike? - zapytał Lucas. - Oczywiście, że tak - odpowiedziała szatynka uśmiechając się do mnie.

Odwzajemniłem uśmiech, ale nie był on szczery. Szybko spojrzałem w stronę Will'a, który smutno wpatrywał się w ziemię. Nie chciałem, żeby chłopak znowu obwiniał się, że rani siostrę chociaż obiecał mi, że już nie będzie tego robił.

Po jakimś czasie butelka wypadła na Will'a. Chłopak spojrzał na mnie przerażony, a ja głośno przełknąłem ślinę. Szatyn wybrał pytanie.
- Kiedy znajdziesz sobie jakąś dziewczynę? - zapytał Lucas poruszając dwuznacznie brwiami.

Cały się zestresowałem, byłem pewien, że mój chłopak też. Will zaczął nerwowo bawić się palcami.
- Nigdy - odpowiedział spuszczając głowę. Wszyscy oprócz mnie i Will'a rzucili sobie zdziwione spojrzenia. Widziałem jak mój kochany chłopak jest cały zestresowany i nerwowo wbija patyki w ziemię. Miałem teraz ochotę iść go przytulić i nigdy nie wypuścić z objęć, ale nie mogłem przy wszystkich. Rzuciłem więc mu tylko smutne spojrzenie i wróciliśmy do gry.

Tym razem butelką wypadła na mnie. Czułem jak cały się pocę i nie miałem pojęcia czy wybrać pytanie czy wyzwanie. Już miałem podejmować wybór, ale uratowało mnie głośne trąbienie samochodu. To Nancy i Jonathan jechali samochodem Steve'a. W głębi duszy dziękowałem im bo uratowali mi życie przed niezręczną sytuacją.

- Dalej dzieci zbieramy się! - krzyknęła moja siostra machając ręką. Lucas, Dustin i Erica pożegnali się z nami i wsiadając na rowery odjechali. Jonathan zgasił ognisko. - Jedziecie ze mną, a Nancy odwiezie Steve'owi samochód - powiedział Jonathan zapraszając nas do samochodu.

Will usiadł z przodu, a Jane z tyłu ze mną, przez co westchnąłem niezadowolony. - Zmęczeni? - zapytał brat Will'a podczas jazdy. - Bardzo - odpowiedziała szatynka, głośno ziewając. - Jak tam Mike układa się ci z moją siostrą? - zapytał Jonathan patrząc na mnie w lusterku.

Secret Love |BYLER|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz