- No. W końcu ostatnie pudło. - powiedziałam, odstawiając ostatnie już pudło w salonie. To nie był pierwszy raz, kiedy się przeprowadzałam, ale był zdecydowanie inny od całej reszty... Teraz miałam mieszkać z chłopakiem, którego szczerze kochałam.
- Myślałem, że będziesz mieć więcej rzeczy, szczerze mówiąc. - stwierdził Peter, podpierając ręce na biodrach. Oddychał dość głośno, bo właśnie wniósł jedno z cięższych pudeł.
- Może i bym miała, gdyby wszystko nie zostało zniszczone w siedzibie. - oznajmiłam, przypominając sobie, że tak naprawdę wszystko przepadło po ataku Thanosa na ziemię. Dobrze, że to była już przeszłość. - To i tak większość rzeczy, które spakowałam. Niektóre zostały w domu.
Spojrzałam na kilka sporej wielkości kartonów, w których znajdowały się głównie ubrania i kilka drobiazgów. Wszystko inne i tak zostało w Georgii.
Nagle poczułam mocne szarpnięcie, a chwilę później wylądowałam w ramionach Petera, który przyciągnął mnie do siebie przy pomocy swoich sieci. Spojrzałam na jego twarz nieznacznie z dołu, by chwilę później wyprostować się, nieustannie znajdując się w jego objęciach..
- Co ty robisz, Pete? - spytałam trochę zdezorientowana, bo nie spodziewałam się, że w ogóle to zrobi.
- Nie mogę uwierzyć, że będziemy mieszkać razem. - powiedział do mojego ucha, ściskając mnie mocno. W jego ramionach czułam się tak bezpiecznie...
- Możemy to jakiś uczcić, jeśli chcesz.
- Co proponujesz? - spytał, odsuwając się nieznacznie, by spojrzeć na moją twarz. Jego brązowe oczy lśniły, co dodawało mu uroku.
- Parapetówkę można zrobić w weekend, kiedy wszystko już będzie na swoich miejscach. - oznajmiłam, przejeżdżając dłonią po jego klatce piersiowej. Chłopak wzdrygnął się, obserwując moje ruchy. - A póki co...
Cmoknęłam go w usta, po czym złapałam za dłoń i pociągnęłam do jego pokoju, zamykając go na klucz.
~*~
Tydzień po parapetówce odbywał się panieński Mai, która ślub miała brać za kilka dni. Aktualnie poprawiałam włosy, patrząc na siebie w lustrze. Wszystko musiało wyglądać dobrze, bo to był jeden z ważniejszych dni w jej życiu.
- Pete! Wychodzę! - zawołałam, kierując się do przedpokoju. Prędko założyłam czarne tenisówki, idealnie współgrające z moim outfitem, po czym sięgnęłam po kluczyki od samochodu. - Widzimy się jutro!
- Miłej zabawy! - odkrzyknął gdzieś z wewnątrz mieszkania, na co uśmiechnęłam się delikatnie. Mieszkanie z nim niby nie było czymś nowym, ale jednak byliśmy tam sami, bez May.
- Dzięki!
Zamknęłam za sobą drzwi i od razu zeszłam na dół, kierując się do niebieskiego auta, które stało pod budynkiem. Dziwiłam się, że jeszcze nic mu się nie stało, chociaż nie miałam pewności, czy tata przy nim nie majstrował. Z nim nigdy nie było nic wiadomo.
Sięgnęłam po telefon, włączając głośnomówiący, by lepiej słyszeć dzwoniącą po mnie kobietę.
- Stella... - mruknęła, a ja od razu zrozumiałam, o co jej chodziło. Wyjechałam na ulicę, trzymając telefon na udzie.
- Spokojnie, Pepper, już jadę. Będę za 10 minut pod kawiarnią. - powiedziałam zgodnie z prawdą, bo aż tak daleko tam nie miałam. No i drogi, wyjątkowo tamtego dnia, były puste.
- Czekam.
~*~
- Słyszałam, że się wyprowadziłaś, Stella. - powiedziała Maia, kiedy godzinę później siedziałyśmy w kawiarni "U Eleny". Wcześniej nawet nie zdawałam sobie sprawy, że tak to się nazywało.
- To dobrze słyszałaś. - odparłam, mieszając rurką w swoim napoju. - Mieszkam w Queens aktualnie, u Petera. - dodałam w ramach wyjaśnienia, bo choć mogła to wiedzieć, to stu procentowej pewności, co do tego nie miałam.
- Morgan wciąż o ciebie pyta. - oznajmiła Pepper, upijając łyk swojej kawy. Uśmiechnęłam się na samo wspomnienie dziewczynki, bo nie widziałam jej dawno. Kiedy się wyprowadzałam, była u Bartonów. Ewidentnie zaprzyjaźniła się z Nate'em.
- Jeśli będzie chciała, to może do nas wpaść niedługo. Póki jeszcze wakacje oczywiście. Później czeka mnie znowu nauka.
- MIT, prawda? - dopytywała Maia z uśmiechem. Promieniała cała i wcale się temu nie dziwiłam. Już niedługo miała wyjść za gościa, który wyciągnął ją z mentalnego dołka i który sprawił, że znów zaczęła się cieszyć życiem. Przynajmniej tak mówił tata i Pepper.
- Tak. Dostaliśmy się tam wszyscy, także nie będzie nudno. - odparłam, odwzajemniając jej gest. Cieszyłam się, że wszyscy się dostaliśmy, bo to była dla nas szansa. Szkoda tylko, że Kai miał się uczyć gdzieś indziej.
- A jakieś plany na później? - zagadnęła Malia, siostra panny młodej. Były do siebie dość podobne, a jednak tak różne. Różniły się nieznacznie z wyglądu, ale i z zachowania.
- Nie zastanawiałam się nad tym jeszcze, szczerze mówiąc. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą, próbując sobie przypomnieć, czy w ogóle zastanawiałam się nad dalszym życiem. Chyba nawet nigdy poważniej się nad tym nie zastanawiałam.
- Coś wymyślisz, na pewno. - powiedziała Pepper, kładąc dłoń na moim ramieniu. Miała rację, ja zawsze coś wymyślę. I naprawdę trzeba było pomyśleć już o przyszłości, bynajmniej tej najbliższej, na kolejne kilka lat.
- Mam jeszcze trochę czasu. A póki co zamierzam cieszyć się życiem.
Temat prędko zszedł na inne tory, a one w końcu przestały wypytywać mnie o wszystko. W końcu to Maia była wtedy najważniejsza.
CZYTASZ
Inna niż wszystkie 3
FanfictionWszystko wraca do normy. Stella i Peter wiodą spokojne życie, jako narzeczeni i jako bohaterowie. Ned i Betty zaczynają rozumieć, ile tak naprawdę dla siebie znaczą, a Michelle i Kai pomału się poznawają. Tony, Pepper i Morgan również wiodą spokojne...