rozdział 4

106 5 0
                                    

- To my jedziemy, kochanie. Wrócimy... - zaczęła Pepper, po czymś pojechała na mnie, jakby oczekując jakiejkolwiek odpowiedzi. Postanowiłam ją trochę uratować i spojrzałam na tatę, który stał oparty o framugę drzwi, patrząc na nas obie.

- Nie wiadomo, o której wrócimy. - powiedziałam, zawieszając się na ramieniu kobiety i uśmiechnęłam się w jego stronę. Zaraz złapałam za klamkę i otworzyłam drzwi na oścież, wychodząc na niewielki ganek, jaki posiadaliśmy. - Wezmę jedno z aut, dobra? - spytałam głośno, schodząc pomału na dół.

- To niebieskie jest twoje! - zawołał mężczyzna, a mój uśmiech poszerzył się znacznie bardziej. Czy on właśnie powiedział, że dostałam auto? W moim ulubionym kolorze?

- Dzięki! - odkrzyknęłam, wiedząc przynajmniej, że nie musiałam więcej pytać o pozwolenie wzięcia jednego z kilku aut, które stały w garażu.

~*~

Podjechałam pod kamienicę, gdzie mieszkał Peter i otworzyłam szybę, by lepiej widzieć chłopaka. Pete spojrzał w naszą stronę i od razu skierował się do auta, uśmiechając szeroki.

- Wsiadaj.

Brunet bez zawahania wykonał moje polecenie i wszedł do auta, siadając na tylnych siedzeniach. Zaraz znów wjechałam na ulicę, obserwując wszystko dookoła - tu naprawdę trzeba było mieć dobry wzrok i szybką reakcję.

- Gdzie jedziemy? - spytał Peter po chwili. W lusterku widziałam, że patrzył na nas obie.

- Centrum handlowe. Połazimy po sklepach, popatrzymy. - odparła Pepper, wzruszając ramionami. W prawdzie taki plan był od początku.

- A ty będziesz nosił. - dodałam ze śmiechem, zerkając na niego w lusterku. Chłopak westchnął teatralnie, na co zaśmiałyśmy się z kobietą.

- Nie no, dzięki. - mruknął, sam się śmiejąc pod nosem. - Nie będę taki, pomogę wam przecież. - dodał prędko, a ja uśmiechnęłam się delikatnie. Co innego mógł robić z dwoma kobietami w centrum handlowym? - Tylko mam nadzieję, że nie będzie tego dużo.

- Nic nie obiecujemy. - powiedziałyśmy w tym samym czasie z Pepper, po czym roześmiałyśmy się ponownie.

- Już żałuję.

~*~

Stałam przed lustrem w przymierzalni, męcząc się z zapięciem od sukienki, którą aktualnie przymierzałam. Naprawdę mi się podobała, ale samemu ciężko się ją zapinało.

- Pete? - odezwałam się z nadzieją, że mi pomoże. Wyjrzałam za kotarę, sprawdzając, czy aby na pewno tam stał i wcale się nie myliłam.

- Co jest? - spytał, odwracając się do mnie przodem. Stanęłam do niego tyłem, odgarniając włosy z pleców.

- Pomógłbyś mi to zapiąć?

Chłopak wszedł do przymierzalni i zaczął ostrożnie zapinać zamek. Kiedy już to zrobił, położył dłonie na moich ramionach i spojrzał na nasz odbicie w lustrze. Zaraz jednak odwróciłam się do niego przodem i wciągnęłam bardziej do niewielkiego pomieszczenia, zasłaniając nas zasłonką.

- Co ty...? - zaczął zdezorientowany, jednak przerwałam mu pocałunkiem. Odsunęłam się od niego po chwili, opierając dłonie na jego torsie.

- Nikt się nie dowie, spokojnie. - powiedziałam cicho, czując nagły napływ adrenaliny w żyłach. Chciałam zrobić coś szalonego, do czego w jakimś stopniu zaliczało się całowanie z chłopakiem w sklepowej przymierzalni.

- Chyba nie powinniśmy. - mruknął cicho, mimo wszystko nachylając się nade mną i niemalże dotykając moich ust swoimi wargami.

- A kto nam zabroni?

Inna niż wszystkie 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz