rozdział 9

78 3 0
                                    

Czas mijał zadziwiająco szybko, a nauczyciele nie odpuszczali ani na trochę. Ale nawet mimo to, nie przeszkadzał nam ten czas spędzony w szkole. Nie bez powodu się tam dostaliśmy, nie bez powodu składaliśmy tam podania. Każdemu z nas zależało na doświadczeniu i dobrych wynikach, by lepiej się żyło w przyszłości.

Aktualnie całą klasą siedzieliśmy w sali wykładowej, słuchając nauczyciela, który dość przynudzał. Większość uczniów albo leżała na ławce, albo grała w coś bądź przeglądała media społecznościowe. Ja natomiast rysowałam sobie w zeszycie, nie mając nic lepszego do roboty. Tak naprawdę sama nie wiedziałam, skąd wzięłam się na tamtych zajęciach.

- A teraz mam dla was zadanie. - powiedział głośno mężczyzna, a my praktycznie od razu spojrzeliśmy w jego stronę, udając, że przez cały czas słuchaliśmy. - Będziecie musieli wykonać prezentację. Ale żeby nie było tak łatwo, będziecie pracować w parach. Sam je wybiorę.

Ale potężne deja vu.

Zerknęłam na siedzącego obok Petera, który uśmiechnął się w moim kierunku. Oboje doskonale pamiętaliśmy naszą wspólną prezentację z liceum. Nie liczyłam jednak na to, że znów nas do siebie przydzielą.

- Listę, kto z kim jest, wywieszę na drzwiach, więc po lekcji sprawdzicie, z kim będziecie robić tą prezentację. - ciągnął dalej nauczyciel, kładąc na swoim biurku odpowiednią kartkę z naszymi nazwiskami. - Czas na wykonanie zadania będziecie mieli do następnego tygodnia, później każdy z was będzie przedstawiał to na lekcji.

Dzwonek zadzwonił już kilka minut później, a każdy z nas niemalże od razu zaczął się pakować i wychodzić z klasy. Poczekaliśmy jednak, by nauczyciel wywiesił listę, a gdy znaczna większość uczniów zobaczyła, z kim jest, my podeszliśmy, by zobaczyć to samo.

- Świetnie! Robimy razem, Ned!

Wszystkie trzy spojrzałyśmy na Neda i Petera, którzy przybijali swoją charakterystyczną piątkę, po czym każda z nas odwróciła wzrok z powrotem na kartkę, by sprawdzić, kto był naszą "parą".

Stella Stark i Ian Macmillan.

Michelle Jones i Amelia Stagrode.

Betty Grant i Marco Olivera.

- Ian chyba nie jest zły, prawda? - spytałam, zerkając na wspomnianego chłopaka, który rozmawiał ze swoimi przyjaciółmi kawałek dalej. Był to dość dobrze zbudowany chłopak o czarnych włosach i przenikliwych niebieskich oczach. Był przystojny, to fakt, ale zdecydowanie nie w moim guście.

- Gadałam ostatnio z Marco, jest naprawdę w porządku i miło będzie się z nim pracować. - oznajmiła Betty, jednak nie słuchałam jej dalej. Ian nie wydawał się zły, ale jego zachowanie czasami było denerwujące.

Oprzytomniałam w chwili, gdy ktoś złapał mnie za dłoń, splatając nasze palce razem. Nie musiałam się długo zastanawiać, kto to był, bo tylko jedna osoba tak robiła.

- Chodźmy już. - mruknął, nachylając się nad moim uchem. Zerknęłam na niego i uśmiechnęłam się delikatnie.

Zaraz całą piątką ruszyliśmy w stronę wyjścia z budynku, gdyż nasze zajęcia dobiegły już końca.

~*~

Ian: Hej
Ian: Widziałem że jesteśmy razem z parze
Ian: Kiedy pasuje ci by się spotkać?

Stella: Cześć
Stella: Masz czas w sobotę z rana?

Ian: Powinienem się wyrobić
Ian: Dziesiąta pasuje?

Inna niż wszystkie 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz