Goście siedzieli na swoich miejscach, świadkowie, czyli ja i Peter oraz pan młody staliśmy już przy ołtarzu - wszyscy oczekiwaliśmy już tylko przyjścia panny młodej. Ned niecierpliwił się i rozglądał na boki, co chwilę spoglądając na naszą dwójkę. Widać było, że się stresował tym wszystkim, ale wiedziałam, że kochał Betty, nawet jeśli byli ze sobą zdecydowanie krócej niż ja i Peter.
- Denerwujesz się? - zagadnął Pete, szturchając lekko swojego przyjaciela w ramię. Ned odwrócił się, starając się wyglądać normalnie, choć strach w jego oczach zdradzał wszystko.
- Jakoś trudno mi uwierzyć w to wszystko.
- Będzie dobrze, Ned. - pocieszyłam go, posyłając w jego stronę szczery uśmiech. Zdawałam sobie sprawę, że mógł mieć jakieś obawy, że to wszystko, co się działo teraz i w ostatnich miesiącach jakoś do niego nie dochodziło. Przecież stał właśnie przed ołtarzem i oczekiwał przyjścia swojej przyszłej żony, to musiało być stresujące.
- A co jeśli nie przyjdzie? - spytał przerażony, a delikatne kropelki potu znalazły się na jego czole. Współczułam mu, naprawdę i musiałam mu jakoś pomóc się uspokoić. Czego się nie robi dla przyjaciół, prawda?
- Przyjdzie, obiecuję. - powiedziałam zgodnie z prawdą, choć stu procentowej pewności nie miałam. Fakt, rozmawiałam z Betty jeszcze przed całą ceremonią, ale kto wie, czy w międzyczasie się nie rozmyśliła. - Przecież się kochacie, nie powinna cię teraz wystawić, szczególnie gdy wszystko załatwione.
- Mało pocieszające, Stella.
Już chciałam coś powiedzieć, lecz w tle rozbrzmiała tak charakterystyczna melodia, a wszyscy zaproszeni goście odwrócili się, by zobaczyć pannę młodą i jej ojca, który prowadził ją do ołtarza.
- Powstańmy wszyscy dla panny młodej. - odezwał się prowadzący, a każdy zaproszony powstał, przyglądając się Betty. Jej suknia nie była szczególnie wyróżniająca się, ale blondynka wyglądała w niej olśniewająco i nie dało się temu zaprzeczyć. Wyglądała w tamtym momencie najpiękniej ze wszystkich.
Wreszcie, po jakże dłużących się minutach, panna młoda stanęła przy ołtarzu przy swoim ukochanym i wymieniła z nim uśmiechy. Zerknęła też w moją stronę, wyciągając do mnie dłoń, którą natychmiast lekko uścisnęłam. Zaraz każdy z nas stanął, jak należy i spojrzał na prowadzącego całe to widowisko.
Ceremonia przebiegała szybko i bezproblemowo - narzeczeni założyli sobie obrączki, złożyli przysięgę, a na koniec pocałowali się przy naszych wiwatach. A później przyszedł czas na życzenia i prezenty - tak żmudną i długą część tego wszystkiego.
- My będziemy je odbierać i chować, a później wszystko sobie weźmiecie. - powiedziałam do Betty, widząc, że kilkoro gości szykowało się, by do nich podejść. Dziewczyna spojrzała na mnie, po czym kiwnęła delikatnie głową, posyłając w moją stronę uśmiech. - Będą bezpieczne.
I tak też przez kilkanaście kolejnych minut razem z Peterem odbieraliśmy różnego rodzaju prezenty od wszystkich gości i chowaliśmy je do bagażnika mojego auta, którym mieliśmy jechać na salę weselną. Znaczy, ja, Peter, Michelle i Kai mieliśmy nim jechać, natomiast państwo młodzi mieli załatwioną limuzynę.
- Gotowi? - spytałam całej trójki, kiedy każdy z nas znalazł się przy aucie, a goście pomału wracali do swoich pojazdów, by jechać na salę weselną. Nie potrzebowałam nawet odpowiedzi, bo od razu otworzyłam przednie drzwi samochodu. - Wsiadajcie, musimy jechać na salę i pomóc im tam trochę.
- To miłe, że tak bardzo im pomagacie. - odezwał się Kai, otwierając Michelle drzwi, by ta bez problemu mogła wejść do środka, co też posłusznie uczyniła.
- To nasi przyjaciele. - przypomniał Peter, patrząc w jego stronę. Wyglądał tak, jakby tamtego argumentu nikt nie mógł podważyć. Nikt nawet nie zamierzał.
- A my jesteśmy ich świadkami, więc czysto teoretycznie jesteśmy zobowiązani by im pomóc.
~*~
Stałam właśnie przy łazience, czekając na swoją kolej, gdy dostrzegłam na horyzoncie dość znajomą twarz i sylwetkę. Czułam, jak każdy mój mięsień się napina, ale starałam się tego nie pokazać i udawać, że wcale jej nie zauważyłam.
- Cześć, Stella. - przywitała się, podchodząc do mnie bliżej i nie zdając sobie sprawy, jak bardzo nie chciałam z nią wtedy, ani nigdzie indziej, rozmawiać na osobności.
- O, Liz. - odezwałam się, posyłając w jej stronę delikatny, trochę nieszczery, uśmiech. Nasze stosunki po ostatnim spotkaniu nie były za przyjazne, ale nie zamierzałam zdradzać, jak bardzo nie chciałam z nią wtedy gadać. - Betty mówiła, że będziesz.
- Taak. Nie mogłam opuścić jej ślubu. - powiedziała z uśmiechem, po czym założyła kosmyk swoich rozpuszczonych włosów za ucho. Musiałam przyznać, że nie zmieniła się za bardzo z wyglądu. - A tobie, jak się układa? Masz kogoś? - spytała, stając tuż obok. Zdecydowanie za blisko mnie.
- Świadek Neda to mój narzeczony. - odparłam zgodnie z prawdą, bez mrugnięcia okiem, bez zająknięcia się. Patrzyłam na twarz Liz, która diametralnie się zmieniła, gdy uświadomiła sobie, kto był świadkiem Neda.
- Czekaj, Peter? Peter Parker to twój chłopak?
- Narzeczony, jak mówiłam. - poprawiłam ją od razu, widząc, że musi to do siebie przyswoić. Dałam jej chwilę, ale zaraz sama postanowiłam spytać o to samo, mimo wszystko ciekawa, czy z kimś była. - A ty kogoś masz?
- Niee, skupiłam się na nauce. - powiedziała, wzruszając ramionami. Nie zdziwiło mnie to nawet, ona była zdolna tylko do nauki, a nie jakichkolwiek relacji. To, że jeszcze jakoś trzymała kontakt z Betty, to był cud.
- Aa, okey. - przytaknęłam. Obie zamilkłyśmy w napiętej ciszy, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Na całe szczęście ktoś w końcu wyszedł z łazienki, dzięki czemu mogłam się "rozstać" z Liz. - To ja już będę... Miło było znowu spotkać.
Kogo ty oszukujesz, Stark?
- Ciebie również, Stella. Miłej zabawy i udanego związku. - powiedziała jeszcze, zanim zdążyłam wejść do łazienki. Odwróciłam się do niej, uśmiechając się delikatnie. W sumie miło było, że to powiedziała, tak naprawdę nawet nas dobrze nie znając.
Ono już takie jest, Liz.
- Dzięki.
Prędko zniknęłam za drzwiami, zamykając je na klucz. Westchnęłam ciężko, uświadomić sobie, że chyba nigdy nie byłam przygotowana na tak niezręczną rozmowę w życiu. Wszelkie inne rzeczy nie równały się z tym, co czułam w tamtej chwili, rozmawiając z dziewczyną.
O mój Boże! Nigdy więcej!
CZYTASZ
Inna niż wszystkie 3
FanficWszystko wraca do normy. Stella i Peter wiodą spokojne życie, jako narzeczeni i jako bohaterowie. Ned i Betty zaczynają rozumieć, ile tak naprawdę dla siebie znaczą, a Michelle i Kai pomału się poznawają. Tony, Pepper i Morgan również wiodą spokojne...