rozdział 10

98 3 0
                                    

- O, Stella, tu jesteś. - powiedział Peter, kiedy tylko weszłam na odpowiednie piętro w budynku, gdzie oboje mieliśmy pokoje. Chłopak natychmiast do mnie podszedł.

- Cześć, Pete. - przywitałam się, wzdychając głośno. Zaraz oparłam głowę na jego ramieniu, przymykając oczy. - Mam dość. - mruknęłam zgodnie z prawdą, wykończona tamtym, nawet dobrze jeszcze nie zaczętym dniem.

- Co się stało? - spytał od razu, całując mnie we włosy. Było to naprawdę miłe i nie widziałam nikogo innego na jego miejscu wtedy. To tak jakby Pete od początku był stworzony tylko i wyłącznie dla mnie. Może to trochę dziwne, ale tak to odczuwałam.

- To nie czas na takie rozmowy. - westchnęłam, odsuwając się nieznacznie, by spojrzeć w jego oczy. Zmartwienie wręcz malowało się na jego twarzy. - Pójdę odłożyć swoje rzeczy i może pójdziemy się przejść, co?

- Będę czekał przez wyjściem.

- Dzięki. - powiedziałam cicho, cmokając go szybko w usta. Już po chwili na jego ustach pojawił się uśmiech, który nieco poprawił mi nastój. - Zaraz przyjdę.

~*~

- To co się stało? Gdzie byłaś rano? - zagadnął, kiedy tylko ruszyliśmy dość znanymi już sobie ulicami w tylko sobie znaną stronę. Wprawdzie nawet nie mieliśmy wyznaczonego jakiegoś celu naszej przechadzki.

- W kawiarni. Robiliśmy z Ianem ten cały projekt. - wyjaśniłam pokrótce, nie zamierzając owijać w bawełnę. Naprawdę rzadko tak robiłam. - Wszystko fajnie, ale w pewnym momencie zaczął gadać o sobie, a później wypytywał, co chciałabym robić w życiu. I okey, może był ciekawy, nie winię go za to, czasami też potrafię być ciekawska, ale bez przesady.

- Do czego zmierzasz?

- Gdy już się rozchodziliśmy, zaproponował mi spacer. Odmówiłam. Ale widziałam, że mu się podobam.

- Nie ukrywam, że jesteś ładna i naprawdę się nie dziwię, że ktoś cię podrywa. - stwierdził, wzruszając ramionami. Choć sam to przyznał, to jednak po jego tonie głosu czułam, że było to jedno "ale". Ono zawsze było.

- Ale? - spytałam, unosząc brew do góry. Peter spojrzał na mnie, po czym złapał mnie nagle za dłoń, ściskając ją lekko.

- Ale ci ufam i wiem, że nie umówisz się z kimś na jakąś randkę. - powiedział, na co odetchnęłam w duchu z ulgą. Zapewnienie, że mi ufał, dostałam już lata temu, ale miło mi było, że wciąż tak uważał. Zaufanie było podstawą do wszystkiego, a ja wciąż pamiętałam, jak trudno było mi ją zyskać.

- Fakt. - przytaknęłam niemalże od razu. - Z resztą jesteśmy zaręczeni, a ja nie zamierzam z tobą zrywać, czy coś w tym stylu. Życie nas nie rozpieszczało w ostatnich latach i zdaję sobie sprawę, że przetrwamy wszystko, co stanie nam na drodze. - dodałam, naprawdę wierząc, że tak będzie. Wydarzyło się już tyle rzeczy, które mogły nas rozdzielić, a jednak wciąż ze sobą byliśmy, kochając się bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej.

- Zawsze wiedziałem, że jesteś mądra. Za każdym razem udowadniasz, że to się nie zmieniło ani trochę. - powiedział z szerokim uśmiechem, a także z jakimś podziwem. Sama uśmiechnęłam się delikatnie, bo to był kolejny komplement z jego ust w ciągu kilku minut naszej rozmowy. - A może jakoś przypieczętujemy to, że jesteśmy już ze sobą tyle lat i zrobimy sobie z tej okazji tatuaż?

- Wiesz co? To jest nawet dobry pomysł. - stwierdziłam, nie widząc żadnych przeciwwskazań, co do tego pomysłu. - A tu niedaleko jest salon tatuażu, więc możemy od razu tam iść.

- Jestem za.

Pocałowałam go w policzek, by już po chwili pociągnąć go za sobą w odpowiednią stronę. Po raz pierwszy tamtego dnia zaśmiałam się szczerze, w towarzystwie osoby, z którą miałam spędzić resztę życia.

~*~

- Gotowe. - oznajmiła dziewczyna w krótkich włosach ombre, która robiła nam nasze pierwsze tatuaże. Sama miała ich dość sporo, a mimo to nie odrzucało to od niej, wręcz przeciwnie, aż chciało się z nią przebywać. Szczególnie ze względu na fakt, że była przesympatyczną osobą. - Jeśli można spytać... Z jakiej okazji zrobiliście te tatuaże? - zagadnęła, odstawiając wszystkie przyrządy na ich wcześniejsze miejsce. Wstałam z fotela i podeszłam do Petera, obserwując poczynania dziewczyny.

- Jako iż jesteśmy ze sobą już dość długi czas, to stwierdziliśmy, że może warto to przypieczętować. - powiedział Pete, obejmując mnie ramieniem. Tatuażystka spojrzała na nas z uśmiechem.

- Widzę, że macie już spory staż. Tylko zazdrościć. - stwierdziła, po czym już całkowicie odwróciła się do nas przodem. Dopiero wtedy dostrzegłam, że ma niewielkiego kolczyka w brwi. - Wszelkie płatności możecie wykonać przy kasie, a ja wam dziękuję, że tak dzielnie wytrwaliście. Wielu tu pada, gdy uświadamia sobie, że wszystko robione jest igłami. - dodała ze śmiechem, co udzieliło się też nam.

- Domyślamy się.

- Dziękujemy bardzo. Świetnie to wygląda. - skomentowałam, spoglądając jeszcze raz na znak nieskończoności i odpowiednią datę na nadgarstku. Tamta data miała nam przypominać o dniu, w którym się spotkaliśmy.

- Lata praktyki. - stwierdziła, machając lekceważąco ręką. Zaraz skierowaliśmy się ku wyjściu z pomieszczenia. - Kolega powie wam, jak tam dbać o te tatuaże. Lepiej się na tym zna. - dodała, wskazując na chłopaka za ladą, który wcześniej poinstruował nas, gdzie mamy się udać. - Miłego dnia.

- Wzajemnie. - odpowiedzieliśmy w tym samym momencie, ostatecznie żegnając się z dziewczyną.

Inna niż wszystkie 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz