X

124 15 19
                                    

*już mają po 15 lat. Ah, tak szybko dorastają🥺*

Pov. Catra

Myłam sobie spokojnie zęby, gdy ktoś nagle wparował mi do łazienki. Nie musiałam zgadywać kto to

-catra!!! - krzyczała podbiegając do mnie

-hm? - wyplułam pianę z ust obracając się do niej

-Pedro zaprosił mnie na randkę!!! - chwyciła mnie za ramiona, potrząsając szczęśliwa

-coo? - widziałam, że ostatnio znów zaczeli gadać ale nie sądziłam, że to pójdzie w tą stronę. Nie myślałam, że adora odbiera go w ten sposób - serio?

-takkk - pisnęła. Usiadła na szafkę machając nogami - pomyśleć, że bałam się, że nigdy nie przeżyje miłości. Widocznie jest to możliwe nawet w strefie trwogi - powiedziała rozmarzona

-więc już uważasz to za miłość? - uniosłam brew ku górze, znów zaprzestając w szorowaniu moich kłów. Szczerze, wciąż nie trawiłam tego chłopaka. Niby wybaczyłam mu to jak wtedy potraktował adore, ale nadal coś mi w nim nie pasowało. I widocznie już tak zostanie. Wypłukałam buzię wodą i ją wyplułam

-nooo, może miłość jeszcze nie. Ale chyba to do tego zmierza, prawda?

-mhm, możliwe - mruknęłam

-catra... - wstała podchodząc do mnie - nadal nie jesteś co do niego przekonana?

-noo, dobrze wiesz co o nim myślę. Mogę go tolerować ale nie lubić

-jeśli aż tak ci przeszkadza to zrezygnuje z randki - westchnęła, a jej zapał zniknął. Bardzo chciałam żeby tak zrobiła ale nie mogłam jej tego zabraniać

-nie, adora. Wiem, że zawsze o tym marzyłaś. Musisz iść, tylko proszę uważaj na niego, nie nakręcaj się aż tak

-dziękuję!! - przytuliła mnie - ale pamiętaj, jesteś moją przyjaciółką i twoje zdanie jest dla mnie najważniejsze. Jeśli będzie Ci bardzo zależało to skończę z tym

-oj adorka - zaśmiałam się - to tak nie działa, jeszcze się przekonasz. Ale dzięki za chęci

***
-adora! - skoczyłam na nią, leżącą na łóżku - idziemy wieczorem wywinąć numer shadow. Znalazłam niebieską farbę, wlejemy jej do żelu pod prysznic - zaśmiałam się, stojąc na niej na czworaka

Można powiedzieć, że niezłe z nas pranksterki. Adora nie zawsze to popiera ale ja uwielbiam robić kawały tej starej babie. Nieraz nawet nie skapnie się, że to nasza sprawka i da się uniknąć kary. Zaczęło się gdy byłyśmy małe od jakiś drobnych żarcików. Skończyło się na tym, że ostatnio spadła ze schodów, bo wypastowałyśmy podłogę zbyt dobrze. Oczywiście było to całkiem "niechcący", my poprostu chciałyśmy zrobić dobry uczynek i posprzątać. Do dziś kiedy sobie to przypominam nie mogę powstrzymać śmiechu

-no nie wiem.. Pamiętasz jak skończyło się to ostatnim razem, wylądowała w lecznicy - powiedziała nie przekonana

-Przecież od tego nic jej się nie stanie - wzruszyłam ramionami schodząc z blondynki. Usiadłam obok - kilka dni będzie niebieska jak kosmita i tyle - zaczęłam "myć" sobie językiem łapę. Adora zawsze na początku ma wątpliwości ale w końcu się zgadza - chociaż nie - zauważyłam - lepiej pofarbować jej włosy, bo przecież całą mordę ukrywa pod maską

-może odpuścimy tym razem?

-nie przyjmuje słowa "nie" - powiedziałam stanowczo, przestając chwilowo lizać swoje przed ramię

-ale catra - zaczęła

-nie - znów rzuciłam się na nią i polizałam po twarzy. Ta śmiała się, więc zrobiłam to znów

-catraa przestań! - mówiła przez śmiech - ja nie jestem kotem

-ale ja jestem, a shadow będzie kosmitą

-wieczorem umówiłam się z pedrem - powiedziała już poważnie - on mówi, że takie żarty są bardzo nieodpowiedzialne

Odsunęłam się od niej

-aha, to dlatego nie chcesz tego zrobić? - oburzyłam się. Po tej randce spędza z nim coraz więcej czasu, a dla mnie ma go mniej - Pedro to, Pedro tamto - przewróciłam oczami - a kiedy, w końcu czas dla mnie co?! Teraz on jest dla ciebie najważniejszy?

-catra.. Nie bądź dziecinna, to całkiem inna sprawa

-inna sprawa!? Właśnie, że nie

-jak chcesz kiedyś uciec ze strefy trwogi, jeśli wciąż zachowujesz się jak dziecko?

Oj tu już przegięła.

-wcale nie zachowuje się jak dziecko! - wstałam - pozatym nie wydaje mi się, że Ty nadal chcesz ze mną uciec.. Ostatnio masz na mnie wywalone. A ja myślę rozsądnie w porównaniu do ciebie!! Nie latam za jakimś durnym chłopem - warknęłam na nią. Nie chciałam tego ale zraniła mnie.

-catra! Przestań już go obrażać, nic ci nie zrobił - również podniosła się z łóżka stając naprzeciwko mnie - tu nie chodzi tylko o niego, a o ciebie!

W tym momencie coś we mnie pękło. Stało się to, o co bałam się już kilka lat temu. Ten debil zajął moje miejsce w jej sercu. Właśnie zostałam z niego wyrzucona na zbity pysk

-dobra! Jeśli mnie nie chcesz to proszę bardzo!! - krzyczałam jej w twarz - nie musisz sobie już mną zaprzątać głowy, bo widzę, że nie jestem potrzebna

-nie, nie o to.. - jej wyraz twarzy złagodniał, ale było już za późno. W środku czułam się tak bardzo rozbita.

-nie potrzebuję cię - powiedziałam, a w moich oczach pojawiły się łzy - sama zrobię kawał shadow weaver. Będę się świetnie bawić bez ciebie

Chciałam już wyjść z pokoju

-catra zaczekaj - chwyciła moją dłoń

-zostaw mnie!! - odwróciłam się napięcie wściekła. Wyrywając rękę z jej uścisku zbyt mnie poniosło. Przejechałam pazurami po jej twarzy

Chwyciła się za policzek, a ja patrzyłam na to przerażona. Co ja zrobilam...? Ona ma rację, problem tkwi we mnie. Odwróciłam się znów ale dziewczyna ponownie chwyciła moją dłoń. Co ona robi, przecież przed chwilą ją podrapałam?!!

-catra, proszę porozmawiajmy.. - uśmiechnęła się delikatnie, ale jej oczy również były zeszklone

Jak ona może się uśmiechać w takiej chwili! Jestem potworem

-nie idź za mną! - warknęłam i wyrywając się wybiegłam z pokoju.

Biegłam na czworaka ile sił w nogach, a po moich policzkach płynęły łzy. Muszę szybko z tąd uciec, bo jeszcze ktoś zobaczy mnie w takim stanie. Nie myśląc dużo wyskoczyłam przez okno, wybijając przy tym szybę. Wspięłam się na szczyt, tam gdzie zawsze siedzimy z adorą. Usiadłam i wybuchnęłam płaczem. Miałam kilka ran na rękach, przez szkło, po których sączyła się krew ale mało mnie to obchodziło.

-to wszystko moja wina... - powiedziałam do siebie chowając twarz w dłoniach.

Ten chłopak jest lepszy ode mnie i widocznie adora bardziej na niego zasługuje. Nie byłam jej warta.
Uderzyłam pięścią w metalową platformę, na której siedziałam. Nienawidzę siebie. Kolejny raz wszystko zepsułam. Mogłam po prostu go zaakceptować.
A najgorsze to, że przezemnie adora cierpi. Podrapałam ją, nie umiem nad sobą panować. Weaver miała rację, trzeba było mnie oddać póki była okazja...

Co to miłość? || dorastanie catradoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz