VII

153 17 21
                                    

Pov. Adora

Spoglądałam na catre, raz po raz wkładając do buzi jajecznicę. Jemy właśnie śniadanie od 10 minut, a ona nie odezwała się ani słowem. W nocy nie przyszła nawet do mnie spać. Martwiłam się.

-catra?

-hę? - odparła obojętnie

-jesteś na mnie zła?

-nie. - zjadła ostatni kęs kanapki i szybko wstała zabierając ze sobą tackę.

-czyli tak - westchnęłam sama do siebie zrezygnowana

Szybko zjadłam do końca i pognałam za nią. Na szczęście zastałam ją w pokoju na swoim łóżku.

-Ej no, nie obrażaj się - wdrapałam się na górę. Nic mi nie odpowiedziała, była zajęta oglądaniem swoich pazurów - pazury ważniejsze ode mnie? - zażartowałam

-jakiś typ, który wcześniej ci dokuczał ważniejszy ode mnie?! - cisnęła we mnie poduszką warcząc. Już chciała zeskoczyć na podłogę ale rzuciłam się na nią przygwożdrzając do łóżka - puść mnie! - miotała się na wszystkie strony

-nie puszcze - powiedziałam łapiąc jej ręce i przytrzymując nad jej głową. Przestała się szarpać i nawiązałyśmy kontakt wzrokowy. Zawsze uważałam, że jej dwukolorowe oczy są śliczne. Ale teraz wydawały się jeszcze bardziej. - ale ci serce wali - zauważyłam

-nie prawda!

Puściłam ręce dziewczyny, kładąc głowę na jej klatce piersiowej. Czułam bardzo wyraźnie jej szybkie bicie serca

-prawda - powiedziałam

-złaź ze mnie - znów starała się mnie zrzucić ale nie dawałam za wygraną. Zauważyłam, że jest lekko zarumieniona. Aż tak się na mnie złości, że się czerwieni?

-przepraszam, że z nim rozmawiałam dobrze? Mogłaś powiedzieć

-i tak byś z nim wtedy została

Pewnie ma rację. Ale wzięłabym jej zdanie do serca

-posłuchaj - podniosłam się do pozycji siedzącej - nie chciałam żebyś poczuła się odrzucona

-wcale się tak nie poczułam! - zaprzeczyła ale dobrze wiem, że to nie prawda. Spojrzałam na nia wzrokiem mówiącym "czyżby?" - może troszeczkę - powiedziała ciszej, speszona -jak on w ogóle ma na imię, co?

-Pedro. Rozmawiałam z nim tylko, przecież cię nie zastąpię. A co do tamtego, naprawdę mnie przeprosił i nie jest taki. Nie wiem czemu wcześniej tak na mnie naskoczył.

-bo jest głupi

-catra!

-no dobra - burknęła krzyżując ręce na piersi - ale to nie znaczy, że będę go lubić

-dobrze, nie musisz.

Chciałam powiedzieć, że mogłaby go przeprosić za to jak go wtedy zaatakowała. Ale wiedziałam, że znów by się wściekła, więc postanowiłam to przemilczeć

-czyli nadal wolisz mnie? - spytała

-pewnie, że tak głuptasie - uśmiechnęłam się - zawsze będę - znów położyłam się na jej klatkę piersiową, ale tym razem ona również mnie objęła.

Cieszę się, że wszystko sobie wyjaśniłyśmy. Muszę uważać na to co robię, bo catra jest bardzo emocjonalna. Nie pokazuje tego i stara się ukrywać uczucia ale jeśli chodzi o mnie to wiem, że bardzo to przeżywa. Często wątpi w swoją wartość przez shadow weaver. Dlatego wystarczy coś takiego, a już myśli, że jej nie lubię. Muszę ją w końcu nauczyć, że jest dla mnie najważniejsza i nic tego nie zmieni.

***

-ale dzisiaj dostaniesz wpierdziel na treningu - powiedziała z uśmiechem, idąc tuż obok mnie

Miała bardzo dobry humor, co mnie cieszyło

-zobaczymy - puściłam jej oczko

-hej adora! - Usłyszałam za nami, obie się odwróciłyśmy. Stał tam Pedro machający do mnie. Widziałam, że ogon catry się najeżył - chodź na chwilę

-nie mogę, spieszę się na trening - powiedziałam aby go zbyć i odwróciłam się żeby iść ale podbiegł chwytając moje ramię

-poczekaj, mam niespodziankę

Spojrzałam na przyjaciółkę

-zostań, spotkamy się na treningu - powiedziała i poszła

-noo, a więc... - zaczął mówić ale nie obchodziło mnie to. Obiecałam pokazać catrze, że jest dla mnie ważna

-przepraszam ale serio nie mogę - powiedziałam szybko i pobiegłam za dziewczyną zostawiając go w osłupieniu

Gdy ją dogoniłam spojrzała na mnie zdziwiona

-olałaś go dla mnie?

-tak, mówiłam, że to Ty jesteś najważniejsza

-ale miał dla ciebie niespodziankę

-nie potrzebuję nic od niego, kiedy mam ciebie

Chwyciłam ją za rękę i poprowadziłam w stronę szatni

***

Dziś robilismy trening 1vs1. Oczywiście dobrałam się w parę z catra. Jakkolwiek dziwnie to zabrzmi to bardzo lubimy się bić. Każda stara się udowodnić drugiej, że jest lepsza. Uwielbiam tą rywalizację.

Hala wypełniła się dźwiękami walki. Przyjęłam pozycje gotowa na atak. Dziewczyna na przeciwko mnie zrobiła to samo. Z uśmiechem czekała na mój ruch. Ruszyłam w jej stronę biorąc zamach lewą pięścią. Mimo iż jestem prawo ręczna, moje ciosy są mocniejsze właśnie tą ręką.
Oczywiście przyjaciółka zrobiła unik zaraz rzucając się na mnie. Teraz ja zwinnie unikałam jej uderzeń. Coraz bardziej napierała na mnie, przez co musiałam robić kroki w tył. W tym momencie kucnęłam chcąc podciąć jej nogi ale niestety nie udało mi się. Za to zamieniłyśmy się miejscami i korzystając, że stoi tyłem kopnęłam ją w plecy.

Może i to wygląda brutalnie ale u nas to najzwyczajniej w świecie normalne. Na treningach nie liczy się z kim walczysz. Masz walczyć i koniec. "Musisz potrafić bić się z każdym, bez wyjątków" mówi shadow weaver. Pozatym przecież nie lejemy się tu na śmierć, chodzi bardziej o technikę. Nigdy nie chciałabym skrzywdzić nikogo z drużyny.

Catra przeleciała pazurami tuż przed moją twarzą. Było blisko. Nieraz już zostałam przez nią podrapana ale gdy byłyśmy małe. Nie mam jej tego za złe. Na treningach mimo iż wygląda jakby chciała mnie zabić, to ja wiem, że uważa żeby nie zrobić mi krzywdy.
Z impetem wbiegłam w nią obalając do parteru. Jednak z jej twarzy nie schodziła pewność siebie. Odrazu wyślizgnęła się zajmując moje miejsce. Teraz to ja znajdowałam się na ziemi. Widziałam, że już była pewna wygranej. Gdy schyliła się aby mnie "dusić",podniosłam się delikatnie na łokciach. Uśmiechnęłam się zwycięsko i dałam jej buzi w policzek. Zaskoczona przestała atakować. Wykorzystałam to pokonując ją.

-doganiam cię kotku - zaśmiałam się szczęśliwa

Leżała chwilę zmieszana na ziemi, aż w końcu się opamiętała

-fujj - wytarła dłonią twarz, krzywiąc się - to był cios poniżej pasa. Nie fer - oburzyła się zakładając ręce na piersi

-a kto tego zabronił? Hahah - zbliżyłam się do niej, aby powtórzyć mój ruch ale odsunęła się stawiając opór

-Przestań już - zaśmiała się odpychając mnie

-no niech Ci będzie - przewróciłam oczami.

Wróciłyśmy do treningu. Zauważyłam, że catra była teraz bardziej roztargniona. Nie potrafiła się skupić, przez co za drugim razem znów wygrałam.

Co to miłość? || dorastanie catradoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz