Specjał walentynkowy <33
Pov. Catra
-co robimy dzisiaj z okazji walentynek? - spytała uradowana adora podążając skocznym krokiem wzdłuż korytarza
-to dzień jak codzień - wzruszyłam ramionami
Nigdy nie obchodziliśmy walentynek w strefie trwogi jakoś wyjątkowo. Nawet do końca nie wiem na czym to święto ma polegać. Wiem tylko, że to dzień miłości i zakochanych. Adora zawsze powtarzała, że my też możemy je obchodzić, bo jesteśmy dla siebie ważne jako przyjaciółki. Końcowo udawało jej się mnie przekonać i wymykałyśmy się wieczorem z kocem oglądać gwiazdy. Taka już była nasza walentynkowa tradycja.
-no weeeź catra - powiedziała przeciągle - to wyjątkowy dzień. Jest tylko raz w roku, więc musimy go dobrze spędzić
-wieczorem gwiazdy? - spytałam szybko udając, że mnie to nie obchodzi.
-a czyli jednak? - uśmiechnęła się cwaniacko chwytając mnie za ramiona - lubisz spędzać walentynki ze mną? - uniosła brwi w znaczący sposób
-każdy dzień spędzam z tobą głupku - pstryknęłam ją w nos i ruszyłam dalej - nic nadzwyczajnego
-taaa - dogoniła mnie - ale kochasz to - zaśmiała się
-chciałabyś
-chciałabym - uśmiechnęła się szeroko, a ja chwilę wpatrywałam się w jej rozpromienioną twarz. Po jakimś czasie opamiętałam się i uderzyłam ją w bark, kręcąc głową ze zrezygnowaniem. Odwracając się zaśmiałam się pod nosem. Ma rację, kocham to
Tak na prawdę od kilku dni o tym myślałam. W głębi mam nadzieję, że jednak te walentynki będą inne niż zwykle. Sama nie wiem pod jakim względem. Chyba chodzi tu o mój stosunek do adory. Coś zaczyna się zmieniać.
Zastanawiałam się czy dać jej coś na prezent. Ale ostatecznie nie miałam pomysłu i stwierdziłam, że to chyba zbyt kiczowate i desperackie. Nie chcę, żeby pomyślała, że się staram. Zwłaszcza w tym kierunku.
Z drugiej strony chciałabym pokazać jej ile dla mnie znaczy. Cóż, nie jestem typem romantyczki. Nie znam się na tym i kompletnie nie wiem co miałabym jej dać. Teorytycznie mogłabym zapytać się kogoś o radę ale to znaczyłoby przyznanie się, że coś do niej czuję. A wcale tak nie jest******
Minęło już parę godzin, a na dworze zaczynało robić się szarawo. Adory nie było w pokoju, chyba pomagała coś załatwiać, bo była w tym tygodniu dyżurną.
-hej catra, chodź na chwilę - Usłyszałam głos lonnie
Stała w drzwiach patrząc się na mnie
-hm? - mruknęłam
-potrzebuję twojej pomocy, nie mogę dosięgnąć czegoś z górnej półki - powiedziała
Nie bardzo chciało mi się wstawać z łóżka ale postanowiłam dzisiaj być miła. Mozolnie się podniosłam i ruszyłam za dziewczyną do schowka.
-to co mam Ci zdjąć? - spytałam wchodząc do środka. Rozejrzałam się dookoła. Było tu dość ciemno, delikatne światło dochodziło tylko z zewnątrz przez jedno małe okno pod sufitem. Pod ścianami znajdowały się półki z różnymi rzeczami. Usłyszałam szelest za mną, odwróciłam się spodziewając się tam lonnie - adora? - spytałam
W tym momencie drzwi za nią się zatrzasnęły i usłyszałam przekręcanie zamka. Spojrzałyśmy na siebie z blondynką porozumiewawczym wzrokiem.
-nie dziękujcie - dobiegł nas głos kyle - dzięki nam macie hsvd - nie dokończył, bo widocznie ktoś zatkał mu usta dłonią
CZYTASZ
Co to miłość? || dorastanie catradory
FanficCatra i adora dorastając w hordzie nie mają pojęcia czym jest miłość. Mimo tego zaczynają czuć do siebie coś wiecej niż przyjaźń. Ich zmagania z uczuciami z wiekiem stają sie coraz cięższe. Czy razem dowiedzą sie co znaczy naprawdę kochać?