VIII

121 17 15
                                    

Pov. Catra

Ostatnio adora zachowuje się trochę dziwnie. Zawsze lubiła okazywać czułości, ale teraz robi to o wiele częściej niż wcześniej. Nie żeby mi to przeszkadzało... Ale po prostu zastanawiam się o co chodzi. Jednak podoba mi się to mimo, że narzekam. Miło jest czuć się dla kogoś ważnym.

Przechadzam się właśnie po placu, znajdującym się na dworze. Wczoraj wdałam się w solidną kłótnie z shadow weaver. Nie ważne o co, znowu przyczepiła się do mnie o nic. Ma do mnie problem o to, że w ogóle żyje. Szczerze mam jej zdanie w dupie. Nie obchodzi mnie co te stare babsko o mnie sądzi. Nie jest moją matką mimo, że mnie "wychowała". A ja nie jestem już dzieckiem, które się jej boji. Umiem się postawić i nie dam sobą pomiatać. Przez to częściej jestem karana ale trudno, i tak tego nie robię. Teraz udaje, że zbieram śmieci. Tak, właśnie taką karę mi przydzieliła, mówiąc "swój powinien przebywać ze swoimi". Świetnie. Jednak nie wzięłam sobie jej słów do serca. Niech se myśli co chce.

Adora chciała iść mi pomóc i dotrzymać towarzystwa ale powiedziałam żeby została. Nie wie, że nie wykonuje kary. Pewnie kazałaby mi to zrobić ale ja, i tak nie pozbieram tego chlewu z ziemi. Wystarczy stwarzać pozory.

Uwagę moich oczu przykuł mały kwiatek, w zagłębieniu muru. Rzadko spotykana sprawa. Tu, na terenie strefy trwogi raczej nie ma żadnej roślinności. Wszystkiego się pozbyli i myślę, że gleba nawet nie nadawałaby się to. Podeszłam bliżej do niego. Nie znam się na kwiatkach ale ten był bardzo ładny. Swoją żółtą barwą kojarzył mi się z adorą. Ciepłe słoneczko w moim szarym życiu. Tak jak on na tle ciemnego muru. Może wezmę go i jej dam w prezencie?
Na samą myśl uśmiechnęłam się. Poczułam dziwne uczucie w brzuchu. Ostatnio często mi się to zdarza. Bardzo mnie to wkurza, bo nie wiem co się dzieje. Nagle zaczynam się stresować, robi mi się ciepło i to uczucie w podbrzuszu... Jakby jelita i żołądek postanowiły robić fikołki. Nie podoba mi się to, ale nie wiem co zrobić, by ustało.

Już miałam wyrwać roślinę z ziemi ale pomyślałam, że zerwę go i przecież za chwilę zwiędnie. Więc to bez sensu. Po co niszczyć jedynego pięknego kwiatka na terenie hordy. A może..? Rozejrzałam się dookoła. Spostrzegłam jakąś starą puszkę i czym prędzej ją podniosłam.

-chyba się nada - powiedziałam sama do siebie

Wykopałam garstkę ziemi wsypując do środka. Bardzo ostrożnie wyrwałam kwiatka z ziemi, tak aby nic się nie stało z korzeniami. Wsadziłam go do "doniczki" zasypując kolejną dawką gruntu.

-niezła z ciebie ogrodniczka - uśmiechnęłam się przyglądając mojemu dziełu - oby dobrze Ci się tu rosło mały

Podniosłam go i pognałam do budynku. Myślę, że powinnam trochę jeszcze poudawać, że wykonuje tą durną karę ale trudno. Nie mogłam się doczekać, aż wręczę prezent adorze. Oby się spodobał

Zastałam ją rozmawiającą z Pedrem. Odrazu podskoczyło mi ciśnienie. Myślałam, że już dała sobie z nim spokój. Ale dobra, spokojnie. Wzięłam wdech aby trochę się opanować. Rozmawiałyśmy o tym i on nigdy nie zastąpi mojego miejsca. Oby tak było. Tyle, że nie chodzi tu tylko o zastąpienie mnie. Nie podoba mi się sam fakt, że adora z nim gada. Gotuje się we mnie, gdy widzę go obok niej. Wiem, że ma prawo rozmawiać z każdym ale nie mogę tego znieść. Cały czas czuje obawę i... ból? Sama nie wiem. Strasznie to dziwne.
Podeszłam bliżej niepewnie, nie chciałam im przeszkadzać. Adora zauważając mnie odrazu szeroko się uśmiechnęła.

-już skończyłaś? - spytała

-tsaa - schowałam kwiatka za plecami - możemy pogadać? Mam coś fajnego - nie chciałam jej dawać tego przy nim, wolałam to zrobić na osobności - nie musi być teraz, jeśli jesteś zajęta - dodałam ciszej

-pewnie. Pedro, zostawisz nas? - zwróciła się do niego, na co niechętnie się zgodził

Wstał mozolnie z łóżka. TAK, ON LEŻAŁ W ŁÓŻKU ADORY. Oprócz niej, tam jest miejsce tylko dla mnie. Nienawidzę go. Zanim wyszedł posłałam mu mordercze spojrzenie. Bardzo dobrze, że wybrała mnie. Znowu

-to o czym chciałaś pogadać? Coś się stało? - zaczęła gdy wyszedł

-niee, nic ważnego - podrapałam się niezrecznie po karku, nie wiem czemu się stresowałam - mam coś dla ciebie

Zobaczyłam błysk w jej oku, co dodało mi pewności siebie i odrazu się uspokoiłam. Wyciągnęłam przedmiot zza pleców. Dziewczyna pisnęła z radości i szybko wstała, rzucając się w moja stronę

-o wow catra, jest śliczny - zaczęła go oglądać - skąd wzięłaś kwiatka, myślałam, że nic tu nie rośnie?

-rósł sobie na dworze - wzruszyłam ramionami - odrazu skojarzył mi się z tobą. Jest taki piękny i dodaje życia temu miejscu - właśnie uświadomiłam sobie, że chyba powiedziałam jej, że jest piękna - emm... Ale gdybym go poprostu zerwała to szybko by umarł. Dlatego zasadziłam w to, mam nadzieję, że wytrzyma długo - znów się zawstydziłam. O CO Z TYM WSZYSTKIM CHODZI? Czemu nie potrafię normlanie mówić

-jeju dziękuję, to słodkie - pisnęła przytulając mnie od boku i dała buziaka w policzek. Zrobiło mi się gorąco i cała zesztywniałam. Właśnie o tym mówiłam, cały czas tak się dzieje. - będziemy o niego dbać, żeby żył bardzo długo. Może nadamy mu imię?

Spojrzałam na jej rozpromienioną twarz i sama się szeroko uśmiechnęłam

-pewnie, jak tylko chcesz. To twój kwiatek - dałam jej go do rąk

Co to miłość? || dorastanie catradoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz