Pov. Adora
Biegłam właśnie do przed ostatniej bazy, żeby rozbroić "bombę". Moja drużyna robiła dziś za saperów. Kiedy podbiegłam do celu szybko zajęłam się kabelkami ale nagle skoczyła przede mnie pewna postać. Oczywiście, że to catra. Była dziś w przeciwnej drużynie. Uśmiechnęłam się zadziornie i ruszyłam wprost na nią. Ta zrobiła unik i prawie padłam na ziemię przez stratę równowagi.
Szybko chwyciła moje ręce za plecami, obezwładniając mnie. Już miała kliknąć mój czujnik, którego wyłączenie świadczyłoby, że poległam. Jednak zamachnęłam się robiąc wykop z półobrotu. Oczywiście tak żeby nie skrzywdzić jej za bardzo. Trafiłam w jej ramię, przez co miałam już wolną rękę.
Odeszłam dwa kroki w tył-już uciekasz? - spytała unosząc brew ku górze
Szybkim krokiem podniosłam z ziemi kij, który robił za moją broń. Zamachnęłam się pewna zwycięstwa ale dziewczyna przewidziała mój ruch wyciągając zza pleców to samo. Zaczęłyśmy walkę niby na miecze, aż w końcu przewróciłam się na plecy. Catra napierała na mnie z góry, przyciskając kij coraz bliżej mojej szyi ale stawiałam opór. Nagle przestała używać siły co mnie zdziwiło. Wtem usłyszałam pikanie i dźwięk wybuchu, a mój czujnik zgasł. Dziewczyna wstała na równe nogi i podskoczyła szczęśliwa
-2:0 - uśmiechnęła się do mnie
-pff - przewróciłam oczami - ostatnim razem to był fart
-tak, tak. Poprostu wygrałam, bo jestem lepsza, pogódź się z tym adorka - podała mi rękę
-niech Ci będzie - z jej pomocą wstałam i udałyśmy się do wyjścia z hali treningowej
Chwyciłam do ręki butelke, biorąc kilka łyków wody
-catra, byłaś świetna. Dzięki tobie wygraliśmy!! - krzyknął uradowany kyle i przybił jej piątkę. Ta ze zwycięskim uśmiechem spojrzała się na mnie.
W odpowiedzi rzuciłam w nią butelką wody ale złapała ją bez problemu w locie. Czemu ona musi mieć tak dobry refleks?
Usiadłam na ławce pod szafkami i patrzyłam jak cieszy się ze swoją drużyną. Mimo przegranej uśmiechnęłam się. Lubię gdy jest szczęśliwa.-byłaś całkiem niezła adora, prawie się udało - lonnie dosiadła się obok - następnym razem nie daj się zwieść catrze i wygramy.
-taak, postaram się
****
W nocy nie mogłam spać, przekręcałam się z boku na bok ale to nic nie dawało. Spojrzałam na catre śpiącą w moich nogach, zwiniętą w mały kłębek. Wyglądała tak uroczo. Czasami jej kocie zachowania naprawdę mnie rozczulały.
Leżałam tak chwilę bez celu, aż w końcu postanowiłam się ruszyć. Wstałam bardzo ostrożnie żeby nie obudzić przyjaciółki i na czworaka podeszłam do niej. Położyłam się obok obejmując ją delikatnie ręką. Podrapałam ją za uchem, a w odpowiedzi usłyszałam spokojne mruczenie, więc nie przestawałam.
O tym właśnie mówię. Nie mogłam się powstrzymać od uśmiechu. Założyłabym się, że gdybym też potrafiła mruczeć, to właśnie to bym robiła w tym momencie. Jednak to często zdradzało uczucia catry, co mi wcale nie przeszkadza. Nawet gdy mówi, że nie lubi czułości i odsuwa się odemnie to wiem, że kłamie. Nie ma nad tym kontroli, a mruczy gdy jej się podoba. Więc punkt dla mnie.Dziewczyna się ruszyła, więc zamarłam w bezruchu na chwilę. Podrapała się stopą w ucho, za którym ją głaskałam. Zaśmiałam się cicho
-kochany z ciebie kotek - szepnęłam
-tak, wiem - do moich uszu doszła odpowiedź. Zawstydziłam się, delikatnie rumieniąc.
-przepraszam, że cię obudziłam - powiedziałam odsuwając się od niej
-nic się nie stało - ziewnęła, po czym podniosła się i przeciągnęła
Obserwowałam jej ruchy uważnie, aż na mnie spojrzała. Wtedy odwróciłam wzrok. Sama nie wiem dlaczego
-a ty czemu nie śpisz? - spytała szeptem wracając na swoje miejsce
-nie mogę zasnąć
Pokiwała głową ze zrozumieniem. Chwilę leżałyśmy w ciszy, aż catra zaczęła rozmowę
-myślisz, że jak wyglądałoby życie gdybyśmy nie były w hordzie?
Szczerze nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Zdziwiła mnie tym pytaniem. Dla mnie jest tu i teraz, nie myślałam co by było gdyby
-nie mam pojęcia - odpowiedziałam
-no weź, nigdy nie ciekawiło cię co jest za murami? Jakie jest życie gdzie indziej. - zauważyłam, że bardzo się podjarała tym tematem. Aż jej się oczy świeciły - Może tam nie każą codziennie biegać. I nie mają shadow weawer
-może i tak, ale wiesz co catra? - powiedziałam przemyślając jej pytanie. Spojrzała na mnie oczekując odpowiedzi - gdybyśmy nie trafiły do hordy, nie poznały byśmy się
-faktycznie - odpowiedziała po chwili, a jej zapał lekko ochłonął - nie pomyślałam o tym w ten sposób
-nie wiemy jak wygląda świat poza strefą trwogi, ale jesteśmy tu i mamy siebie
Właśnie doznałam uczucia pewnego rodzaju.. Niepokoju? Przed czymś co nawet nigdy się nie zdarzyło. Nie wyobrażam sobie życia bez catry. Doszło do mnie jak ważna jest dla mnie i jak bardzo jestem wdzięczna, że wszystko się tak potoczyło.
Nagle poczułam ogromną potrzebę złapania jej za rękę. Ale dlaczego się tym przejmuję? Przecież to całkiem naturalna sprawa. Powoli ruszyłam ręką w jej stronę po czym splotłam nasze palce. Poczułam się dziwnie, sama nie wiem dlaczego. Miałam wrażenie, że catra też. Jej oddech zwolnił.-masz rację, może niepotrzebnie o tym myślę? - odezwała się w końcu, a ja puściłam jej dłoń. Nie chciałam żeby czuła się nie komfortowo
Jednak zaczynając temat przyjaciółka zasiała we mnie ziarnko ciekawości. Chciałabym zobaczyć, co jest za ogrodzeniem
-a może.. - zaczęła - uciekniemy kiedyś stąd? Razem, we dwie
Zdziwiłam się na jej propozycje ale była całkiem kusząca
-myślisz, że by się udało?
-pewnie, że tak! - powiedziała z entuzjazmem - wyobraź sobie jak byłoby cudownie
-masz rację. Mogłybyśmy robić co chcemy, a nie być podporządkowywane przez kogoś
-o tym właśnie mówię - ucieszyła się, że w końcu ją rozumiem - to co, rozważysz tą propozycję na poważnie? Proszę
-już ją rozważyłam - powiedziałam niespodziewanie - zwiejemy stąd jak tylko troszkę dorośniemy
-tak!! Dziękuję - przytuliła mnie mocno, aż poczułam ciepło w środku - nie mogę się doczekać, aż będziemy duże
Ja też catra, ja też.
CZYTASZ
Co to miłość? || dorastanie catradory
FanfictionCatra i adora dorastając w hordzie nie mają pojęcia czym jest miłość. Mimo tego zaczynają czuć do siebie coś wiecej niż przyjaźń. Ich zmagania z uczuciami z wiekiem stają sie coraz cięższe. Czy razem dowiedzą sie co znaczy naprawdę kochać?