*troszkę podrosły i mają 8 lat*
Pov. Catra
Obudził mnie szmer w pokoju. Wszyscy zaczeli się szykować na poranne bieganie. Ja nie otwierałam oczu. Nie dlatego, że jestem leniwa, chociaż to też prawda. Ale tym razem strasznie bolała mnie głowa. Dotknęłam dłońmi czoła, nie było gorące. Leżałam tak chwilę, aż poczułam jak coś na mnie skacze. Otworzyłam delikatnie oczy widząc siedzącą na mnie uśmiechniętą jak głupi do sera adorę.
-wstawaj kicia - powiedziała głaskając mnie po podbródku
Tylko mruknęłam zrzucając ją z siebie. Lubię gdy to robi ale teraz naprawdę nie mam na to ochoty. Nawet nie okrzyczałam jej, że powiedziała na mnie kicia. Chociaż tak naprawdę to uwielbiam ale przecież się nie przyznam. Trzeba udawać twardą
-catraaa - potrząsnęła mną - serio wstawaj, bo się spóźnisz znowu
-za chwilkę - powiedziałam żeby dała mi spokój. Tak naprawdę nie mialam chęci nigdzie dzisiaj iść. Najlepiej byłoby leżeć w łóżku cały dzień. Z adorą obok, bo czemu sama. Kocham kiedy się o mnie troszczy ale przecież dla niej trening jest ważniejszy.
Dziewczyna chyba mi uwierzyła, bo zeszła z mojego łóżka na dół.
Już prawie mi się przysnęło, gdy znów usłyszałam głos blondynki.-catra miałaś wstawać! - powiedziała stanowczo. Podciągnęła się lekko stając na swój materac aby zajrzeć do mnie - hej, coś się stało? - odrazu zmieniła ton glosu. Chyba zauważyła, że coś jest nie tak
-niee, nie przejmuj się. Już wstaje - machnęłam ręką i podniosłam się do pozycji siedzącej. Nie było źle ale czułam w głowie lekkie pulsowanie. Jednak postanowiłam to zignorować. Tylko słabiaki chorują. Ja nie jestem słaba. Zeskoczyłam na dół lądując na cztery łapy i chwyciłam sportowe ciuchy. Zauważyłam, że już większość lokatorów pokoju wyszła. Została lonnie, adora i dwie inne dziewczyny. Weszłam do łazienki aby się przebrać.
Usłyszałam pukanie.-zajęte - krzyknęłam
-catra to ja... - zza drzwi doszedł mnie głos przyjaciółki - napewno wszystko okej?
Mówiłam, że się słodko o mnie martwi. Mimowolnie uśmiech ukazał się na mojej twarzy. Lubię to, bo adora jest jedyną osobą, której na mnie choć trochę zależy. Miło czuć się dla kogoś potrzebną
-catra? - zauważyłam, że już naciska klamkę
-tak wszystko dobrze - powiedziałam szybko, spuszczając wodę.
Umyłam ręce patrząc się w swoje odbicie. Nieraz jednak mam wrażenie, że adora też mnie nie chce. Że jest jej mnie szkoda i dlatego się ze mną zadaje.
*****
Robię właśnie trzecie okrążenie wokół dziedzińca. Cały czas byłam przed adorą ale ta przed chwilą mnie wyprzedziła. Lubię zwyciężać i pokazywać jej, że jestem lepsza ale teraz nie miałam siły na rywalizację. Znów poczułam ból i coraz trudniej było mi wziąść oddech. Znacząco zwolniłam bieg ciężko dysząc.
-co jest catra? Wolniej się nie da?! - krzyknęła zadowolona z siebie, że wygrywa. Oj adorka, gdybym tylko była w formie nie byłabyś taka mądra.
W tej chwili już naprawdę nie mialam siły biec. Stanęłam opierając ręce na kolanach. Co się z tobą dzieje catra?
Spojrzałam przed siebie zdyszana i zobaczyłam zmartwioną blondynkę biegnącą w moja stronę.-lubisz biegać pod prąd? - starałam się na uśmiech
-jednak coś Ci jest, widziałam przecież. - nie zaśmiała się z mojego żartu - czemu mi nie powiedziałaś catra? Nie poszłabyś na trening
-bo nic mi nie jest, widzisz - szybko wyprostowałam się i zaczęłam truchtać. Sprawiało mi to jednak ogromną trudność i po chwili pojawiły i sie czarne plamki przed oczami. Ojj to nie wróży dobrze. Znów stanęłam w miejscu
-catra - chwyciła mnie za ramię ale już nie kontaktowałam - catra! Proszę powiedz co się dzieje!
-słabo mi... - po tych słowach zamknęłam oczy i chyba osunęłam się na ziemię.
Przepraszam adora, że znów cię zawiodłam. Znów nie byłam wystarczająco silna.****
Ocknęłam się na ławce, z której shadow zawsze nas obserwuje.
-jak dobrze, że jesteś cała! - krzyknęła adora i rzuciła się mi na szyję
-adora wracaj do treningu, nic jej nie jest - powiedziała niskim głosem kobieta
-nie zostawię catry - stanęła pewnie krzyżując ręce na piersi.
Weawer głęboko westchnęła
-ja się nią zajmę, idź - na te słowa cała zdębiałam - to zwykłe przemęczenie
Dziewczynka spojrzała na mnie pytającym wzrokiem, na co skinęłam głową. Wcale nie chciałam żeby szła. Nie chciałam zostawać sama z tym starym babskiem. Ale nie bede okazywać słabości. Zwłaszcza nie przy niej.
Adora uśmiechnęła się delikatnie, jeszcze raz mnie przytulając i oddaliła się.-a więc przyznaj się leniwy sierściuchu - zaczęła - jesteś zdrowa prawda? Nie chciało ci się biegać.
-nie prawda shadow weawer - przybrałam dobrą postawę prostując plecy - naprawdę zasłabłam... - powiedziałam cicho
-kłamiesz! - krzyknęła, aż zjeżyła mi się sierść na ogonie - jesteś tylko leniwym zwierzęciem, z którego nie ma pożytku
Poczułam jak do moich oczu napływają łzy. Ale nie mogłam sobie na to pozwolić. Zamrugałam kilka razy aby się ich pozbyć. Zacisnęłam wargi w prostą linię. Tak bardzo chciałabym jej powiedzieć jak się czuję, jak jej nienawidzę i jak bardzo chciałabym żeby choć raz mnie doceniła. Ale boję się tego i to cholernie mocno. Nie wiem dlaczego się tak na mnie uwzięła ale jestem skończona do końca życia.
-odebrało Ci język w gębie? - spytała szorstko - za kłamstwa zostaniesz ukarana
-ja nie kłamie!! - W końcu wybuchłam
-nie wierzę ci. - zbliżyła swoją obrzydliwą twarz w masce do mojej
Odwróciłam głowę szukając wzrokiem adory. Jednak blondynka miała mnie gdzieś. Była zajęta ploteczkami z Lonnie, nie zauważając co tu się dzieje.
-jeśli się nie przyznasz zostaniesz ukarana - powtórzyła
-j- ja... - nie wiedziałam co mam robić. Przecież mowie prawdę ale ona tego nie rozumie. Westchnęłam zrezygnowana - tak masz rację, przepraszam - spuściłam głowę - udawałam
-masz szczęście, tym razem ci odpuszczę. Ale następnym już nie będę taka łaskawa - zagroziła mi
Biegi się skończyły i wszyscy zmierzali w stronę wejścia do budynku. Dołączyłam do nich. Adora do mnie podbiegła łapiąc mnie pod rękę
-uważaj, pomogę Ci
-nie potrzebuje twojej pomocy. - warknęłam wyszarpując się z jej objęć i przyspieszyłam kroku
CZYTASZ
Co to miłość? || dorastanie catradory
FanfictionCatra i adora dorastając w hordzie nie mają pojęcia czym jest miłość. Mimo tego zaczynają czuć do siebie coś wiecej niż przyjaźń. Ich zmagania z uczuciami z wiekiem stają sie coraz cięższe. Czy razem dowiedzą sie co znaczy naprawdę kochać?