Pov. Adora
Catra wybiegła z pokoju, nawet nie trzaskając drzwiami. Stałam chwilę w osłupieniu po tym co się stało. Bałam się o nią. Nie chciałam tego tak zostawiać. Wiem, że zakazała mi za sobą iść ale przecież nigdy tego nie posłuchałam. Wyszłam z pokoju kierując się w lewo, oczywiście wiedziałam gdzie zapewne poszła.
-adora!! - Usłyszałam za mną. Pedro do mnie podbiegł - co się stało?
Nie odwróciłam się do niego, bo właśnie zauważyłam wybitą szybę
-o nie... - szepnęłam - mówiła, że nie mam za nią iść ale muszę - zerwałam się ale powstrzymał mnie chwytając za ręce - puść mnie!!
-powiedz mi najpierw co się stało. Catra ci to zrobiła? - dotknął mojego policzka
-tak, ale to nie jej wina - strąciłam jego dłoń - nie chciała tego
-jesteś tego pewna? - chwycił mnie za ramiona
-tak, przecież mówię!! - krzyknęłam na niego. Irytował mnie już. Musiałam szybko za nią iść, nie było czasu na pogaduszki - daj mi spokój, nie mogę jej zostawić
-adora, czy ty nie widzisz co te zwierzę ci zrobiło? - mówił to nad wyraz spokojnie. Ale nazwał ją zwierzęciem. Ona jest osobą, która też ma uczucia. Próbowałam się wyrwać - ona nie umie nad sobą panować, wybiegła przez okno! Gdyby jej na tobie zależało, nie zraniłaby cię
Patrzyłam na niego analizując wszystko. Serce mi waliło i czułam ogromną presję. Wciąż przeżywałam to co się wydarzyło. Bardzo dawno już nie mialam z nią tak ostrej kłótni
-mylisz się!! - krzyknęłam na niego i wskoczyłam na parapet - zrobiła to niechcący
-adora, stój! - chwycił mnie, ściągając z okna - myślisz teraz nie racjonalnie, nie skacz przez okno kobieto - westchnął - skoro powiedziała ci, że masz za nią nie iść. Czy nie powinnaś uszanować jej decyzji? - uniósł brew
-ale... - spuściłam wzrok zrezygnowana
Przytulił mnie mocno. Wtuliłam się w niego, a po moich policzkach zaczęły płynąć łzy
-jeszcze nigdy nie zostawiłam jej samej po kłótni... Zawsze szłam za nią, ona tego potrzebuje
-może tym razem to ty potrzebujesz kogoś. Nie myślisz, że jeśli chciałaby porozmawiać to nie uciekałaby? Nie zostawiłaby cie i nie podrapała
Nie odpowiedziałam nic, tylko wbiłam mocno palce w jego plecy, mocząc przy tym jego koszulkę od łez. Może i ma rację? Tym razem nie powinnam za nią iść? W końcu tego chciała...
*****
Resztę dnia spędziłam z pedrem, a później na treningu. Nie było go w planie ale musiałam sobie czymś zająć głowę. Cały czas myślałam o catrze i co o tym wszystkim sądzić. Teraz nie mogłam spać, bo jej jeszcze nie ma. Martwiłam się, że coś jej się stało. Wszyscy śpią już od jakiś 2 godzin, a mi brakuje kogoś obok.
Pedro mówi, że catra na mnie nie zasługuje i w ogóle mnie nie docenia. Ale czy to prawda? On jej nie zna, nie wie jak wygląda nasza relacja.
Niby jestem na nią zła ale nie potrafię żyć bez niej. Może to jednak ja trochę przesadziłam? Nie musiałam na nią krzyczeć. Nie wiem czego oczekiwałam, przecież wiem, że ona go nie lubi. To było do przewidzenia, że podobnie zareaguje. Powinnam być na to przygotowana.
Mimo wszystko Pedro okazał mi wsparcie, kiedy tego potrzebowałam. Tylko, że teraz ona została bez wsparcia...Usłyszałam ciche otwieranie drzwi. To ona. Chciałam wstać, rzucić się jej w ramiona i przeprosić ale coś mnie powstrzymywało. Zamknęłam oczy udając, że śpię. Podeszła do łóżka i zanim weszła na górę chwilę stała w miejscu. Chyba patrzyła się na mnie. Gdy położyła się u siebie poczułam spokój. Wzięłam głębszy oddech. Przynajmniej mam pewność, że nic jej nie jest. Teraz w końcu mogę iść spać.
****
Spoglądałam nerwowo za siebie. Właśnie zaczynał się trening, a catry wciąż nie było.
-gdzie znowu ten sierściuch? - spytała shadow
-catra. - poprawiłam ją zła - źle się czuła
Gdy się obudziłam, już jej nie było. Nie pojawiła się też na śniadaniu. Bardzo się martwię, przecież nie może cały dzień nic nie jeść
-pewnie znowu udaje - westchnęła - ale to nic, damy sobie radę bez niej. Nie jest nam potrzebna
Wzrosło mi ciśnienie. Nienawidzę, gdy ona ją tak traktuje. Nigdy nie rozumiałam dlaczego shadow, aż tak jej nie cierpi. Niestety nie mogłam się postawić. I tak robiłam co mogę aby chronić przyjaciółkę.
-dobrze, zaczynajmy - zarządziła
Po rozgrzewce zaczęliśmy walkę ale nie szło mi zbyt dobrze. Nie mogłam się skupić i cały czas obrywałam.
Przystanęłam na chwilę opierając ręce na kolanach głęboko oddychając. Chociaż przegrywam to bardzo się zmęczyłam-adora, pozwól na chwilę - odezwała się, więc podeszłam do niej - wszystko dobrze? Nie wyglądasz najlepiej
No dzięki shadow, miły komplement
-tak, jest dobrze - pokiwałam głową
-a może jednak to bezużyteczne zwierzę cie zaraziło? Mogłam się domyślić, że to wszystko przez nią
-nie! To nie jej wina
-no dobrze... Ale może jednak odpuść sobie ten trening, idź do pokoju odpocząć
-tak jest, shadow weaver - skinęłam głową i wyszłam z sali
I bardzo dobrze, że tak wyszło. Nie mam ochoty na ten trening, okropnie mi szło.
Według jej rozkazań udałam się do pokoju ale z nadzieją, że zastanę tam catre. Niestety tak jak się obawiałam, nie było jej.
Musiałam ją znaleźć i upewnić się, że wszystko okej.
Pierwsze gdzie zajrzałam to dach ale o dziwo nie było jej tam. Może spodziewała się, że tu przyjdę, a nie chciała żebym ją znalazła.
Wróciłam więc na korytarze zastanawiając się gdzie się udać. Do głowy wpadł mi pewien pomysł. To tam kiedyś zawsze się chowała. Zajrzałam do składzika i nie myliłam się tym razem. Leżała w za małym kartonie, który już się rozdarł. Chyba spała. No tak, wróciła późno w nocy, a rano już jej nie było. Podeszłam bliżej przyglądając się jej. Nie chciałam jej budzić. Ulżyło mi, gdy ją zobaczyłam. Naprawdę muszę później z nią porozmawiać. Na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka, zimno tu. Wróciłam do pokoju po koc, po czym przykryłam ją delikatnie.-słodkich snów catra - szepnęłam chcąc dac jej buziaka w czoło ale jednak się powstrzymałam. Jeszcze się obudzi, a nie chce tego. Wyszłam zostawiając ją w towarzystwie kartonów. Wyglądała bardzo uroczo, gdy nie mieściła się w nich. Uśmiechnęłam się. Oby wszystko się ułożyło...
CZYTASZ
Co to miłość? || dorastanie catradory
FanficCatra i adora dorastając w hordzie nie mają pojęcia czym jest miłość. Mimo tego zaczynają czuć do siebie coś wiecej niż przyjaźń. Ich zmagania z uczuciami z wiekiem stają sie coraz cięższe. Czy razem dowiedzą sie co znaczy naprawdę kochać?