IV

143 14 16
                                    

*przechodzimy już do wieku 11 lat*

Pov. Catra

Usłyszałam jakieś krzyki na korytarzu. Wyszłam zobaczyć co się dzieję. Wystawiając głowę za drzwi moim oczom ukazała się adora. Moja adora, która wdała się w jakąś kłótnie. To do niej nie podobne, ona nie jest konfliktową osobą.

-myślisz, że jesteś najlepsza, bo co? Bo shadow weawer tak mówi? Wydaje ci się, że każdy cię lubi ale wszyscy są dla ciebie mili ze względu na nią. - halo, halo, ja nie pozwolę komuś tak odzywać się do mojej przyjaciółki. Tylko ja mogę ją wyzywać. - jesteś jej ulubienicą i każdy boi się z tobą zadzierać, ha!

Dosyć tego, idę tam. Ruszyłam szybkim krokiem i zauwazylam, że adora zaraz się rozklei. O nie, nie mój drogi przesadziłeś. Na oko był to chłopak z 2/3 lata starszy od nas. Nie kojarzę go jakoś bardzo, kilka razy się przewinął.

-tak? A ty się nie boisz? - stanęłam przed blondynką zasłaniając ją - taki odważny jesteś? Zaraz zobaczymy co shadow na to - spojrzałam za niego

Ten odwrócił się napięcie, a ja powaliłam go na ziemię. Przyłożyłam pazury do jego szyi. Poczułam jak jego puls przyspiesza. Zadrwiłam z niego

-zwykły tchórz z ciebie - powiedziałam puszczając go - skoro ja cię pokonałam to adora zrobiłaby to z łatwością. To, że jesteś słaby nie znaczy, że masz sobie podbudowywać ego kosztem innych.

Chciał coś powiedzieć ale słowa nie mogły mu przejść przez usta. Podobał mi się jego strach, czułam się bardzo skuteczna

-spadaj, na co czekasz? - rzuciłam przelotnie odwracając się do adory. Ta patrzyła na mnie w szoku, ze łzami w oczach. Chwyciłam jej twarz w dłonie - już dobrze, nic się nie stało - powiedziałam czule

Wtuliła się we mnie wybuchając płaczem. Ten typ przesadził ostro, dostał za słabo. Za doprowadzenie jej do łez powinien leżeć i nie wstawać. Mogłam się nie wahać z pazurami

-chodź do pokoju adora - chwyciłam ją za rękę prowadząc do pomieszczenia. Na szczęście było puste, wszyscy akurat się czymś zajmowali. Siadając na łóżku blondynki przytuliłam ją jeszcze raz - ciii, jestem tu - pogłaskałam ją delikatnie po włosach, jak to ona często mi robi. Powoli zaczęła się uspokajać.
Uśmiechnęłam się. W końcu to ja obroniłam adorę. Pokazałam jej, że może na mnie liczyć i nie dam jej skrzywdzić. Nie wiem dlaczego ale poczułam się jakoś dziwnie. Inaczej niż zwykle. Miałam wrażenie jakbym w swoich ramionach miała cały świat. A to tylko adora. A może aż?

-hej, opowiesz mi co ten palant od ciebie chciał? - zaczęłam, gdy przestała płakać

-tak naprawdę... - spuściła wzrok - dokucza mi już od jakiegoś czasu

Coś we mnie pękło. Od jakiegoś czasu ktoś sprawiał jej przykrość, a ja nawet nie wiedziałam? Nie powiedziała mi...

-dlaczego nie powiedziałaś? - spojrzałam na nią. Była bardzo przytłoczona, widziałam to

-nie chciałam cie martwić catra - już miałam zamiar coś powiedzieć ale blondynka mnie uprzedziła - i bałam się jak zareagujesz. Miałam rację, trochę przesadziłaś. Bardzo Ci dziękuję za ratunek ale byłaś zbyt agresywna... - unikała kontaktu wzrokowego ze mną

-zbyt agresywna?! - wstałam na równe nogi - ja właśnie dałam mu fory!

-catra.. - wystawiła do mnie dłoń

-Za to co Ci zrobił, powinien skończyć o wiele gorzej - warknęłam, a ona natychmiast odsunęła rękę.
Czy ona... się mnie boi? W tym momencie cała złość uleciała. Spojrzałam w jej oczy, w których znów pojawiły się łzy.
Uklękłam przed nią kładąc dłonie na jej kolanach

-ja... Przepraszam, chyba nie umiem panować nad złością - powiedziałam

Patrzyła chwilę na mnie w milczeniu

-już dobrze catra - uśmiechnęła się delikatnie - wiem, że to było dla mnie. Dziękuję.

Odwzajemniłam jej uśmiech.
Obie położyłyśmy się na łóżku, wpatrując w górny materac.

-to co, powoli cie doganiam? Tym razem ja byłam bohaterem - szturchnęłam ją śmiejąc się

-oj dużo ci brakuje, zanim mnie dogonisz - podniosła się na łokciu wpatrując we mnie.
Poczułam w środku przyjemne ciepło, gdy zobaczyłam jej szeroki uśmiech. Cieszę się, że już jest dobrze. - jestem najlepszym bohaterem

-chciałabyś - zaczęłam się z nią droczyć. Ale to prawda. Jest. Tyle razy stawała w mojej obronie, że nigdy jej tego nie wynagrodzę

-to ty chciałabyś mi dorównać - uśmiechnęła się cwaniacko

-może - powiedziałam cicho, na co jej twarz jeszcze bardziej się rozpromieniła

Co to miłość? || dorastanie catradoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz