Pov. Catra
Budząc się poczułam delikatne i przyjemne głaskanie za uszami. Odwróciłam się na plecy aby spojrzeć na adorę
-jak się dzisiaj czujesz? - spytała troskliwie
-lepiej
Chciałam powiedzieć, że to dlatego, że jest tu ze mną. Ale wole to zachować dla siebie
-cieszę się - uśmiechnęła się i wtuliła we mnie swoją twarz
Zdziwiłam się ale też się uśmiechnęłam. Było mi całkiem miło. O wiele lepiej niż poprzedniego dnia. Wtedy przeżyłam piekło.
Leżałyśmy tak chwilkę w ciszy, którą przerywało tylko moje mruczenie-catra? - spytała ostrożnie
-tak?
-te ślady pazurów są od ciebie, prawda?
Przeniosłam wzrok na ściany, które były pokryte wieloma zadrapaniami
-tssaa.. Musiałam się troszeczkę wyżyć - speszyłam się odwracając głowę
Byłam tak wściekła, chociaż chyba bardziej smutna. Wpadłam w szał, nie mogłam się powstrzymać. Łzy lały mi się z oczy ale tego jej nie powiem. Byłam rozdarta w środku tak bardzo. Nadal trochę jestem. Ale dzięki niej już jest całkiem dobrze.
-potem przyszła shadow i gdy zobaczyła co zrobiłam, dobiła mnie jeszcze bardziej. Powiedziała, że przynajmniej nie będę miała siły wstać żeby niszczyć więcej. I miała rację
-hej.. - ujęła moją twarz w dłonie i odwróciła ku sobie. Spojrzała mi w oczy - już dobrze, nic ci nie zrobi. Obronię cię
-nie chcę być broniona adora. Chcę sama umieć sobie poradzić. Licząc na ciebie pokazuję swoją słabość
-nie jesteś słaba. Jesteś najsilniejszą i najodważniejszą osobą jaką znam - poczułam przyjemne ciepło w środku - nikt oprócz ciebie nie odważyłby się zrobić takiego kawału shadow. Swoją drogą wygląda przekomicznie. Żałuję, że nie zrobiłam tego z tobą - zaśmiała się - Masz też dobrą intuicję i zawsze masz rację. Ostrzegałaś mnie ale ja cię nie posłuchałam, a powinnam - spuściła wzrok
-co się stało? - spytałam
-Pedro...
-co ten debil ci zrobił? - warknęłam podnosząc się lekko
-spokojnie, leż - położyła mnie z powrotem na swoich kolanach - myliłam się co do niego. Zadawał się ze mną dlatego, bo chciał zyskać w oczach shadow weaver. Zależało mu na zdobyciu tytułu kapitana... Od początku chciał rozdzielić mnie z tobą. I przez moją głupotę prawie mu to się udało - szepnęła - przepraszam cie catra, tak mi przykro. To wszystko przeze mnie. Przez to, że mu zaufałam, gdy powinnam tobie.
-cii, nie obwiniaj się - położyłam dłoń na jej ramieniu - to też moja wina. Powinnam uszanować twoją decyzję, masz prawo rozmawiać z kim chcesz. Przecież nie mogę oczekiwać, że na zawsze w twoim życiu będę tylko ja
-będziesz. - powiedziała na co uniosłam uszy w górę - nie chce nikogo innego. Wiem, że Ty zawsze będziesz ze mną bez względu na wszystko. I nie zrobisz mi tego co ja tobie... Nie było mnie przy tobie gdy tego potrzebowałaś. Powinnam odrazu wtedy pójść za tobą, gdy tylko wyszłaś z pokoju
-spokojnie adora, nic się nie stało. Ważne, że już jest dobrze i więcej żaden dureń tego nie zmieni - uśmiechnęłam się, przytulając się do niej
Jednak to nie prawda, że nic się nie stało. Ostatnie dwa dni były najgorsze w moim życiu. Jeszcze chyba nigdy aż tak się nie pokłóciłyśmy. Nie rozmawiając z nią czułam jakbym straciła kawałek siebie. Ale z drugiej strony nie miałam ochoty z nią rozmawiać, bałam się jej spojrzeć w oczy. Byłam w totalnej rozsypce. Dlatego unikałam treningu i przyszłam do pokoju, gdy już spała. Bałam się, że gdy stanę z adorą twarzą w twarz to się poryczę jak sierota. A nie mogę aż tak okazywać emocji, wstydzę się tego. Wiem, że to nic złego, ufam adorze i już nie raz widziała jak płaczę. Ale zawsze staram się przy niej udawać twardą.
Do moich uszu dobiegły kroki
-ktoś idzie - szepnęłam, a moja sierść się najeżyła
Wtedy mała kratka w drzwiach się podniosła, a za okienkiem ujrzałyśmy shadow weaver
-przemyślałaś swoje zach... - zacięła się - adora? A co ty tu robisz dziecko!? Ale już, wyłaź stąd i na trening - zarządziła ostro
-nie. - wstała delikatnie, uważając aby nic mi nie zrobić- wyjdę tylko z catrą. Jeśli ona tu siedzi to ja też
Zrobiło mi się mega miło serio. Uśmiechnęłam się lekko rumieniąc. Słodko jak się o mnie troszczy
-nie wygłupiaj się adoro, nie będziesz siedziała w izolatce. Catra zostaje tu do póki ja nie zdecyduje.
-w takim razie ja też zostaje - skrzyżowała ręce na piersi
-wychodzisz. - powiedziała wściekła już mając zamiar odkluczać drzwi
-nie wyjdę bez niej. - powtórzyła stanowczo podnosząc głos
Shadow się zawahała
-jak chcesz, proszę bardzo - odeszła zasłaniając okienko w drzwiach
-głupie babsko - odwróciła się w moja stronę wracając na swoje miejsce
-coś ty powiedziała? - zaśmiałam się - czy to na pewno ty adora?
-tak to ja, twoja kochana przyjaciółka, którą kochasz nad życie - przytuliła się do mnie
-pffff - chciałam ją odepchnąć ale dziewczyna tak mocno się we mnie wtuliła, że również ją objęłam - nie musisz tu zostawać ze względu na mnie - powiedziałam
-właśnie, że muszę. Już dosyć czasu spędziłyśmy osobno. Teraz czas to nadrobić
Znów leżałyśmy w ciszy ale to mi nie przeszkadzało. Byłam bardzo wdzięczna światu, że znów wszystko jest dobrze. Miałam jakąś wewnętrzną potrzebę bliskości adory, więc wtuliłam się w nią jeszcze bardziej, wsuwając twarz w zagłębienie jej szyji.
-kotek zapragnął czułości? - zaśmiała się
-niee, no co ty. - podniosłam się niechętnie - ja nie potrzebuję takich rzeczy
-czyżby? - uniosła brwi wyraźnie rozbawiona
-tak, ale wiesz co mogę Ci dać? - uśmiechnęłam się zadziornie
-hm? - zaczęłam ją łaskotać, na co zaczęła się głośno śmiać i miotać - catra przestań!! - mówiła przez śmiech
-nie e - przewróciłam ją na plecy i nie przestawałam
-hahahahh proszę - w kącikach jej oczu pojawiły się łzy
-a co będę miała w zamian? - uniosłam jedną brew ku górze
-co tylko chcesz - wydusiła łapiąc oddech
Zaprzestałam, kładąc się na jej brzuchu. Oparłam głowę na dłoniach wpatrując się w jej delikatnie zaczerwienioną od śmiechu twarz. Wyglądała całkiem uroczo
-w takim razie co dostaję? - spytałam
Podniosła się delikatnie na rękach i dała mi buziaka w policzek
-mnie - szepnęła przytulając się do mnie
Zrobiło mi się gorąco i poczułam te dziwne uczucie, którego nie czułam już od tak dawna.
Uśmiechnęłam się mrucząc-cieszę się, że cię mam adora
CZYTASZ
Co to miłość? || dorastanie catradory
FanficCatra i adora dorastając w hordzie nie mają pojęcia czym jest miłość. Mimo tego zaczynają czuć do siebie coś wiecej niż przyjaźń. Ich zmagania z uczuciami z wiekiem stają sie coraz cięższe. Czy razem dowiedzą sie co znaczy naprawdę kochać?