XII

117 13 27
                                    

Pov. Adora

Obudził mnie głośny trzask drzwiami. Do naszego pokoju wbiła wściekła shadow weaver z... Różowymi włosami. Boże catra, skąd ty wzięłaś różową farbe to włosów.
Używając swojej magii chwyciła nią dziewczynę przyciągając do siebie tak, że nie mogła się ruszyć

-no proszę, proszę. Nowa fryzura? - zaśmiała się jej w twarz

Jezu catra, co ty robisz. Jeszcze pogarszasz swoją sytuację

-jeszcze śmiesz się tak do mnie odzywać?!! Tego już za wiele wstrętne kocisko! - syczała wściekła, a catra tylko prychnęła na nią

Jak może mieć aż tak wywalone w to wszystko?

-lekceważysz mnie? - spytała z kpiną shadow. Zacisnęła palce u dłoni, tym samym ściskając czerwoną otoczkę wokół catry. Dziewczyna skrzywiła się z bólu

-Przestań!! - wstałam na równe nogi - to nie tylko jej wina, ja też brałam w tym udział - przyjaciółka spojrzała na mnie zaskoczona. Przecież musiałam ją jakoś bronić.

-nie kłam adora. Wiem, że to tylko i wyłącznie jej sprawka. Nie wspominając już o wybitym oknie

Chciałam coś dodać, że ja to wszystko zrobiłam i powinna ukarać tylko mnie ale nie zdążyłam. Wyszła ciągnąc za sobą catre w powietrzu i trzasnęła drzwiami. Szybko wyszłam za nimi

-proszę, shadow weaver. Ona nie chciała, nie karaj jej - błagałam na kolanach - albo chociaż podziel karę na nas dwie

-radzę ci przestać adora, bo nic nie wskórasz. Tylko mocniej jej się dostanie - znów ścisnęła palce, a na twarzy catry malował się przeraźliwy ból

Stanęłam zrezygnowana ze łzami w oczach. Obie odeszły, a ja stałam jak sierota, nie wiedząc co robić

*****

-nie mogłaś nic zrobić adora. To nie twoja wina - mówił Pedro

-właśnie, że moja! Gdybyśmy się nie pokłóciły, nie zrobiłaby tego. A przynajmniej nie sama

-Przestań już siebie obwiniać o jej durne pomysły. Dostała zasłużoną karę i tyle

-ale ty nie rozumiesz! Ona cierpi, shadow weaver jej nienawidzi i będzie się starała zrobić jak najgorzej dla niej. Nie wiem co ona teraz przeżywa, muszę ją znaleźć

-stój. - znów mnie chwycił powstrzymując przed odejściem. Denerwowało mnie to już, ile razy chce iść, tyle razy mnie zatrzymuje - zostaw ją w spokoju, ona nie jest dobrym towarzystwem dla ciebie

-jak możesz tak mówić Pedro... - zrezygnowana pokręciłam głową - to ona zawsze była przy mnie, zmieniała moje życie na lepsze. Chroniła mnie gdy tego potrzebowałam, a teraz ona potrzebuje mnie

-nie wytrzymam już dłużej!! - spojrzałam na niego zdezorientowana. Dlaczego krzyczał? - ile razy staram ci się udowodnić, że ona jest zła, ty wciąż do niej lecisz. Zasłużyła sobie na karę i dobrze jej tak. W końcu miałaś być tylko moja ale nie, bo słodka catrunia zawsze najważniejsza! - warknął wściekły

Poczułam jakieś ukłucie w środku.

-t-ty chciałeś nas skłócić? - spytałam niepewnie

-no brawo za spostrzegawczość moja panno - klasnął w dłonie - ale już dłużej nie mogę udawać, nie daje rady, bo do ciebie nic nie dociera!! Miałem się jej pozbyć, bo tylko ona stała mi na drodze

-drodze do czego? - wypowiedziałam ledwo słyszalnie

-do zostania kapitanem - zaśmiał się arogancko - tak, byłaś moją przepustką do dostania awansu. Trzymając się blisko ciebie shadow zwróciłaby na mnie uwagę. Catra jako jedyna mądra, zauważyłaby w końcu i nastawiłaby cię przeciwko mnie. Więc ja postanowiłem zrobić to pierwszy

Stałam tak w szoku, nie mogąc uwierzyc w to co słyszę. Przez tego dupka pozwoliłam żeby mnie i catre poróżniło. Odepchnęłam jedyną osobę, której naprawdę na mnie zależy

-i co tak stoisz? - spytał z pogardą - idź sobie do twojego kotka, jest w izolatce. Lepiej się pospiesz, bo po tym co zrobiła weaver, może nie być z nią dobrze - patrzyłam na niego pytającym wzrokiem - skąd wiem? - znów zaśmiał się szydząc ze mnie - myślisz, że kto powiedział shadow o oknie? Ja podsunąłem jej pomysł z karą. Zrobię wszystko żeby się jej upodobać

Nie poznaje go, patrzył na mnie z taką złością w oczach. Jak mogłam aż tak się pomylić co do niego?

-jesteś pieprzonym potworem! - krzyknęłam na niego i wybiegłam na korytarz

-ja przynajmniej nie pieprze się z kotem!!

Miałam ogromną chęć wrócić do niego i przywalić mu z liścia. Ale nie ma czasu, muszę się spieszyć.
Nie wierzę w to co się właśnie wydarzyło. Catra od samego początku miała rację. Ostrzegała mnie, chciała mnie chronić... A ja ją zraniłam. Pozwoliłam żeby teraz działa jej się krzywda. A to wszystko przez tego dupka.
Biegłam w stronę izolatki, gdzie ponoć miała znajdować się catra. Jest to pomieszczenie zupełnie puste, bez żadnego wyposażenia. Mogę sobie tylko wyobrazić co ona tam przeżywa.
Jednak nagle zatrzymałam się. Przecież nic nie zrobię jeśli drzwi są zamknięte. Zmieniłam kurs i podążyłam w kierunku biura. Zajrzałam przed drzwi i nikogo nie zastałam w środku. Rozejrzałam się ale nigdzie nie mogłam znaleźć kluczy.

-no niee.. - powiedziałam zrezygnowana - muszę się jakoś do niej dostać

Stałam chwilę zastanawiając się nad rozwiązaniem. Wiem! Wentylacja!! Może to i głupie ale ma sens. Pokój powinien łączyć się z pomieszczeniem obok za pomocą wentylacji. Wtedy obie zostaniemy tam uwięzione ale mało mnie to obchodzi. Nie ważne co się będzie z nami działo, chce ją tylko przy sobie.
Stanęłam przed drzwiami, za którymi była catra. Weszłam jednak przez te znajdujące się obok. Był to jakiś składzik z niepotrzebnymi rzeczami. Wspięłam się po półkach następnie wchodząc do szybu i zaczęłam czołgać się do przodu. Było ciasno ale jakoś mieściłam się. Po chwili dotarłam do kratki. Wyjrzałam przez nią zauważając dziewczynę leżącą na podłodze. Wybiłam kratę i wyskoczyłam upadając na kolana. Szybko się podniosłam podchodząc do catry

-hej, catra - dotknęłam jej głowy - jestem tu, wszystko dobrze...

-adora? - spojrzała na mnie ledwo, widziałam w jej ruchach ogromny ból - przepraszam... - w jej oczach pojawiły się łzy

-co ona ci zrobiła?! - przejęłam się bardzo jej stanem

-a jak myślisz, hm? - mówiła cicho ale jednak delikatnie się uśmiechnęła - prawie rozdarła mnie na pół tą swoją śmieszną magią - prychnęła - głupia, nawet nie dała rady mnie zabić

-nie mów tak - usiadłam obok, przytulając ją mocno- porozmawiamy później, teraz odpocznij. Wszystko będzie dobrze - zaczęłam gładzić ją po włosach

Po chwili zaczęłam słyszeć ciche mruczenie. Uśmiechnęłam się. Jej oddech się uspokoił więc chyba zasnęła. Wtuliłam się w jej włosy i również zamknęłam oczy

-tak bardzo cię przepraszam - szepnęłam

-tak bardzo cię przepraszam - szepnęłam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Co to miłość? || dorastanie catradoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz