1

9K 271 34
                                    

Obudziłam się jak zawsze o tej samej godzinie. Nie lubiłam wstawać od razu po przebudzeniu więc ustawiałam budzik tak aby mieć dodatkowe parę minut na całkowite rozbudzenie. W weekend nie ustawiam budzika i wstaje wtedy kiedy mój organizm zdecyduje że dość już spania natomiast w tygodniu nie jestem w stanie sobie na to pozwolić ze względu na szkołę. Ruszyłam do garderoby po przygotowane dzień wcześniej ubrania, lubiłam w tygodniu mieć zaplanowane wcześniej co dokładnie ubiorę, pomagało to uniknąć sytuacji w której się spóźnię przez to że nie mam się w co ubrać.

Mój pokój był dość duży ponieważ całe poddasze było na niego przeznaczone, po prawej stronie od wejścia znajdowała się cześć sypialniana w której było ogromne łóżko z tapicerowanym zagłówkiem, dwie szafki nocne i moje ulubione miejsce do czytania, duże okno z którego jest widok na las z parapetem na którym można siadać a nawet leżeć. Następnie po drugiej stronie była cześć salonowa w której był spory narożnik, stolik, telewizor oraz playstation. Pomiędzy tymi dwoma częściami na przeciwko drzwi znajdowało się duże biurko i regał na książki. Drzwi do garderoby znajdowały się po prawej stronie od drzwi wejściowych natomiast drzwi do łazienki połączonej z pokojem po lewej.

Gdy opuściłam garderobę udałam się wykonać moją poranną toaletę, wyprostowałam włosy oraz wykonałam delikatny makijaż. Nie przepadałam za makijażem więc ten który nosiłam na co dzień był praktycznie niewidoczny. Jak co rano Madi upewniała się czy na pewno wstałam oraz Simon pisał że właśnie wyjeżdża więc będzie po mnie za jakieś piętnaście minut. Jeździłam z nim ponieważ miał po drodze. Mieszkałam blisko watahy ponieważ moja mama nie wyobrażała sobie mieszkać daleko od siostry. Ciocia Abby znalazła swojego mate niedługo po śmierci babci i dziadka więc razem z moją mamą chciały być blisko żeby móc być dla siebie wsparciem po stracie rodziców. Nie było opcji żeby wujek wyprowadził się od stada więc padło na to że my się przeprowadzimy bliżej watahy.

Byłam już gotowa do wyjścia więc zeszłam do kuchni zjeść coś na szybko. Nie lubiłam jeść krótko po wstaniu więc najczęściej przed wyjściem jadłam jakiś owoc a porządne śniadanie dopiero w szkole na długiej przerwie która była przeznaczona na lunch. Kuchnia była jasna i prosta, białe szafki idealnie zgrywały się z marmurowymi blatami natomiast kontrast stanowiły ciemne sprzęty kuchenne. Gdy dotarłam do wcześniej wspomnianego pomieszczenia zobaczyłam moich rodziców, tata siedział przy wyspie kuchennej i czytał gazetę natomiast mama robiła śniadanie. 

-Dzień dobry córciu- powiedzieli jednocześnie gdy tylko przekroczyłam próg

-Dzień dobry-przywitałam się z nimi buziakami w policzek

-Słyszałaś że Alfa przechodzi na emeryturę a obowiązki przejmie jego syn?- zapytała mama

-Myślałam że Alfa jest w świetnej formie i daleko mu do emerytury

-Bo jest lecz z Luną chcą zwiedzić trochę świata ponieważ jedynie gdzie byli poza Oregonem to spotkanie Alf

-To wiele wyjaśnia, kiedy młody Alfa wrócił ze szkolenia?

-Jakiś tydzień temu, ciocia Abby przed chwilą dzwoniła i wszystko nam opowiadała, powiedziała też że ma dla nas jakieś ważne wieści i zaprosiła nas na kolację w niedzielę 

-Będę jak zawsze, dobrze wiesz że uwielbiam ciocię Abby i nie opuszczę jej przepysznej kolacji       

Zabrałam się za swoje śniadanie dzisiaj padło na jabłko które obrałam i pokroiłam na mniejsze części po czym schowałam je do pojemnika do którego wsypałam również trochę borówek, zjem w trakcie drogi do szkoły ponieważ Simon powinien za moment być. Jak na zawołanie usłyszałam dźwięk klaksonu wydobywający się z podjazdu. Pożegnałam się  szybko z rodzicami i udałam się do jeepa Simona.

-Siema -przywitałam się zaraz po wskoczeniu na miejsce pasażera

-Witam krasnoludku- dogryzł mi zmiennokształtny

-Odczep się od mojego wzrostu, wcale nie jestem niska tylko ty ty jesteś wielkoludem-oburzyłam się 

-Dla mnie zawsze będziesz malutka- uśmiechnął się szyderczo

-Bo masz jebane dwa metry- odparłam z pretensjami

- U wilkołaków to normalne 

-Ja wilkołakiem nie jestem jakbyś przez tyle lat jeszcze tego nie zauważył

-Lecz żyjesz ze mną tak długo że powinnaś się już przyzwyczaić

-Nigdy się do tego nie przyzwyczaję

Takie sprzeczki były naszą codziennością. Zanim się zorientowałam ten idiota już parkował przed szkołą gdzie spotkaliśmy się z Madi.

-Simon gadaj co wiesz na temat zmiany Alfy-zaczęła wampirzyca bez przywitania 

- A może by tak najpierw jakieś cześć?- odparł zirytowany chłopak

-Hej hej a teraz gadaj- odpowiedziała szybko

Madi mimo że była wampirem interesowała się wszystkim i wszystkimi. Zmiana Alfy wiązała się z przyjęciem które ona kochała bardziej niż cokolwiek

-Jutro będzie uroczyste przekazanie obowiązków a po tym przyjęcie, cały stan jest oczywiście zaproszony lecz przez to że wszystko wydarzyło się tak spontanicznie większość będzie jedynie oglądała transmisje na żywo oprócz tego pojawią się tam wszystkie Alfy z USA. Młody Alfa wrócił ze szkolenia jakiś tydzień temu, zaskoczył wszystkich tym że przybyła z nim jego przeznaczona, nikt nie wiedział że ją odnalazł. Razem z nimi przyjechał również jego przyjaciel Beta, to on będzie jego prawą ręką. 

-Obcy na stanowisku Bety stada?- zapytałam zdziwiona

-To tradycja że przyszły Alfa wybiera swojego Betę nigdy nie było powiedziane że musi być on z watahy- wyjaśnił

-Większość Alf nie wyjeżdża na szkolenie dla wojowników tylko na szkolenie Alf więc nie mają możliwości poznać Bety spoza watahy - dopowiedziała dziewczyna

Dzwonek przerwał naszą dyskusję i każde z nas musiało udać się na swoje lekcje których niestety nie mieliśmy razem bo wybraliśmy różne przedmioty rozszerzone.

_________________
Mamy pierwszy rozdział. Mam nadzieje że miło się wam czytało 
Do zobaczenia 
mjbooks 

Obcy BetaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz