3

7.8K 286 31
                                    

Obudziłam się w całkiem dobrym humorze. Dziś był bal, nawet lubiłam takie uroczystości lecz to że ma tam być tak dużo ludzi przerażało mnie. Im więcej wilkołaków tym większa szansa na to że okaże się czyjąś mate. To nie tak że nie chce mieć mate bo jest to wspaniała więź ale chyba nie jestem jeszcze na to gotowa żeby poświęcić całe swoje życie dla jednej osoby.

Moi rodzice mieli dziś wolne więc do popołudnia spędzaliśmy czas razem bo ostatnio coraz mniej czasu mamy na pielęgnowanie naszej relacji. Rodzice nigdy mnie nie zaniedbywali wręcz przeciwnie, chcieli żebym miała wszystko co najlepsze lecz wiedzieli że nic nie zastąpi mi ich obecności przy mnie. No i zdawali sobie sprawę że któregoś dnia mogę znaleźć swojego mate i wyjechać.

Bardzo dobrze się bawiliśmy lecz coraz szybciej zbliżała się godzina balu i musieliśmy iść się szykować. Gdy dotarłam do swojego pokoju wyciągnęłam z garderoby zakupioną wczoraj sukienkę i dobrałam do niej srebrne sandałki na obcasie. Włosy wyprostowałam i pozostawiłam je luźno, natomiast makijaż wykonałam dużo mocniejszy niż na codzień lecz nie zbyt mocny. Gdy już byłam gotowa spojrzałam na siebie w lustrze które znajdowało się w garderobie, wyglądałam całkiem ładnie. Zeszłam na dół i czekałam aż moi rodzice będą gotowi do wyjścia, to z nimi jechałam na teren watahy, jechaliśmy trochę wcześniej bo chcieliśmy znaleźć ciocię Abby przed uroczystością a w tłumie ludzi i nadprzyrodzonych nie było by to takie łatwe. Gdy moi rodzice byli już gotowi zaniemówiłam z wrażenia, wyglądali cudownie. Mama miała na sobie butelkowo zieloną sukienkę z rękawem trzy czwarte, lejącą się aż do ziemi. Natomiast tata miał na sobie elegancki idealnie dopasowany czarny garnitur.

Dotarliśmy na miejsce, polana na której wszystko miało się odbywać wyglądała fenomenalnie. Lampki porozwieszane na gałęziach robiły niesamowity klimat natomiast lampiony porozwieszane w różnicy miejscach dodawały wszystkiemu uroku. Na krańcach polany były porozstawiane stoliki jednak wszystko było zachowane w motywach lasu, na środku polany był wyłożony drewniany podest na tyle duży aby można było później na nim tańczyć, na końcu podestu znajdował się zespół który powoli zaczynał grać spokojną muzykę.

Odnalazłam wzrokiem ciocię Abby, siedziała przy jednym ze stolików znajdującym się bardzo blisko podestu, wraz z nią siedział jej mate a reszta miejsc była zarezerwowana dla nas. Alfa, luna ich syn oraz jego partnerka siedzieli przy stoliku obok, znajdowało się tam jedno puste miejsce zgaduje że było przeznaczone dla nowego Bety. Dziwne że jeszcze go tu nie ma, widocznie pojawi się dopiero podczas ceremonii.

-Witajcie kochani- zawołała ciocia i szybko wstała aby się z nami przywitać, jej śladem ruszył także jej mate

-Cześć ciociu jak ja cię dawno nie widziałam- przytuliłam ciocię

-Witaj siostro- powiedziała mama

Tata i wujek po przywitaniu się stanęli z boku i zaczęli rozmawiać na swoje tematy, mimo iż byli z różnych ras bardzo się lubili.

-Dlaczego nowy Beta jeszcze nie stawił się na przyjęciu?- zapytała mama

-Widziałam go tylko raz gdy przyjechali, jest bardzo skryty i jest typem samotnika. Młody Alfa bardzo mu ufa są najlepszymi przyjaciółmi praktycznie od początku szkolenia. To bardzo kulturalny i dobrze wychowany człowiek- odpowiedziała ciocia Abby po czym zaczęły rozmawiać z mamą
na różne tematy.

Ja natomiast zaczęłam skanować wzrokiem polanę, Madi jak zwykle będzie na ostatnią chwilę i jedyne co będzie robiła to rozmawiała z przeróżnymi wampirami w poszukiwaniu swojego vate, natomiast Simon siedział przy stoliku razem z przyjaciółmi z watahy. Podczas części oficjalnej wszyscy muszą zajmować swoje miejsca, dopiero gdy zakończy się ceremonia możemy się wymieszać. Nagle uderzył we mnie bardzo przyjemny zapach, lasu i lawendy, wybijał się znaczenie na tle pozostałych. To zły znak, mam swojego przeznaczonego  i on gdzieś tu jest. Przestałam się rozglądać po sali żeby czasami nie napotkać jego oczu bo wtedy był by koniec. Przez to że ludzie coraz częściej stawali się mate lub vate również odczuwali więź przed połączeniem i wiedzieli kiedy ta osoba jest gdzieś obok. Uparcie wpatrywałam się w talerz co zwróciło uwagę osób przy moim stoliku.

-Co się stało Lavender?- zapytała z przejęciem ciocia

-Nic- odpowiedziałam szybko

-Chyba jednak coś się stało skoro tak nagle zaczęłaś wpatrywać się w swój talerz- stwierdziła mama, zdecydowanie zbyt dobrze mnie znała

-Poczułam zapach- powiedziałam niechętnie

-I zwykły zapach jest powodem tajemnicy?- mama i ciocia nie zrozumiały o co chodziło

-To nie zwykły zapach, poczułam swojego mate lub vate

-Kochanie wiesz że po zapachu możesz stwierdzić czy to wampir czy wilkołak?- zapytała ciocia

-Nie miałam o tym pojęcia, nie mówicie mi nic szczególnego na temat mate- odpowiedziałam oburzona

-Jak widać dobrze robiliśmy ponieważ to zadanie twojego przeznaczonego- odpowiedziała spokojnie mama, skąd w niej tyle spokoju może się okazać że wyjadę na drugi koniec stanów?!

-Bardzo prosto idzie się zorientować czy ma się mate czy vate. Oba zapachu są mieszanką lecz różni je to w przypadku wilkołaka w mieszance zapachowej znajduje się zapach lasu, natomiast w przypadku wampira znajduje się zapach krwi- wyjaśnił wujek

-Więc mam mate

-To wspaniale- stwierdza ciocia razem z mamą

-Nie rozumiem z czego się cieszycie, może się okazać że będę musiała wyjechać gdzieś daleko!

-Skarbie więź mate jest czymś wyjątkowym i to wspaniałe że będziesz miała kogoś kto będzie cię bezgranicznie kochał i wspierał- tłumaczyła ciocia

-O ile nie okaże się jakimś psycholem który traktuje mate jak błyskotkę na takie okazje jak bal- dopowiedział wujek

-Nie strasz jej Andrew, to się bardzo rzadko zdarza - oburzyła się ciocia

-Ale się zdarza- zaznaczył mój tata

No to super, nie dość że możliwe iż będę musiała wyjechać to jeszcze mój mate może okazać się katem. Po prostu cudownie. Ceremonia się zaczęła więc spojrzałam na scenę, nie można było okazać braku szacunku nowemu Alfie i Lunie. Wpatrywałam się w podest pewna że nie spotkam wzroku swojego mate ponieważ wszyscy znajdujący się tam mieli już swoich przeznaczonych. Byłam w błędzie. Nastał moment mianowania Bety na stanowisko prawej ręki Alfy. Wysoki i przystojny blondyn wyszedł na podest, nagle jego niebieskie tęczówki odnalazły moje które zaczęły piec a jego zmieniły kolor na wiśniowy. Miałam przesrane.

______________
Kolejny rozdział za nami.
Mam nadzieję że się podobało.
Do zobaczenia.
mjbooks

Obcy BetaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz