13

5.5K 176 6
                                    


Obudziłam się czując cudowny zapach otaczający mnie, otworzyłam oczy po czym ujrzałam kwiat. Nie jeden, nie bukiet a kilkanaście bukietów każdy w innym kolorze i innego gatunku. Nie widziałam nigdzie obok Miles'a lecz usłyszałam wodę puszczaną w łazience więc domyśliłam się że to właśnie tam znajduje się mój przeznaczony a te kwiaty to jego sprawka. Nagle przypomniałam sobie co się wczoraj wydarzyło i dlaczego nie jestem u siebie w domu, zaakceptowałam go, powiedziałam mu to, oznaczył mnie, od teraz mieszkam z nim. Powoli to wszystko docierało do mnie na nowo a ja nie mogłam napatrzeć się na te przepiękne kwiaty. Z uśmiechem na ustach chwyciłam jeden z bukietów który leżał najbliżej, fioletowe tulipany, niestandardowe i rzadko spotykane  jednak ja je bardzo lubiłam. Gdy mi się wzięło na wspomnienia wilkołak opuścił łazienkę z mokrymi włosami, ubrany jedynie w dresowe spodenki. Wyglądał dużo lepiej niż dzień wcześniej, po wielu zadrapaniach nie było śladu.

-Dzień dobry skarbie- przywitał się pocałunkiem w usta

-Dzień dobry- odwzajemniłam pieszczotę- Dziękuję za kwiaty, są prześliczne

-Nie wiedziałem jakie lubisz więc wziąłem wszystkie jakie były- tłumaczył się z ilości bukietów

-Wiesz że gdybym zamiast tych wszystkich bukietów zobaczyła obok siebie jednego kwiatka moja relacja była by taka sama prawda?

-Oczywiście że wiem, ponieważ zdaje sobie sprawę z tego jak wspaniałą osobę mam obok siebie i jestem świadomy tego że cieszą cię nawet najmniejsze gesty

-Skoro już zakończyliśmy ten uroczy moment czas sobie coś wyjaśnić- Miles nie wiedział o co chodzi- Czy ty do cholery jasnej myślisz człowieku?! Wczoraj ledwo leżałeś a dzisiaj po kwiaciarniach biegasz, pojebało cię do reszty?!- nie dane mi było powiedzieć nic więcej ponieważ wilkołak zamknął mi usta pocałunkiem który odwzajemniłam natychmiastowo- Nie myśl sobie że ujdzie ci to na sucho, jadę po rzeczy bo z tego co pamiętam od wczorajszego wieczoru mieszkamy razem a ty będziesz tu grzecznie odpoczywał i czekał na mnie- ostatni raz go pocałowałam i ruszyłam w stronę drzwi

-A co jeśli nie posłucham się twojego rozkazu?- zapytał z zadziornym uśmiechem na ustach puszczając mi oczko

-Czekają cię okrutne tortury- również puściłam mu oczko, zaśmiałam się i wyszłam

Ruszyłam schodami w dół kierując się do samochodu. Będąc już w domu odszukałam kartony z poprzedniej przeprowadzki i zaczęłam pakować swoje rzeczy, trochę mi na tym zeszło a i tak nie wzięłam wszystkiego ze względu na to że miałam z domu głównego blisko do domu więc w każdej chwili mogłam przyjechać po potrzebną mi rzecz. Po zapakowaniu kartonów do auta udałam się spowrotem do domu watahy lecz zamiast iść do pokoju Bety poszłam odwiedzić ciocię u której byli właśnie moi rodzice dlatego nie zastałam ich w domu.

-Cześć wszystkim- przywitałam się po wejściu do apartamentu

-Witaj słoneczko, co tam u ciebie?- w  tym momencie przekroczyłam próg salonu i wzrok wszystkich padł na mnie a mama z ciocią zaczęły piszczeć

-Wytłumaczy mi ktoś dlaczego się drzecie jakbyście zobaczyły głównego aktora tego waszego serialu?- zapytał tata

-Spójrz na jej obojczyk- poinstruował go wujek

-Oznaczył ją- powiedziały jednocześnie mama z ciocią

-Owszem zrobił to- potwierdziłam- I właśnie przywiozłam część swoich rzeczy ponieważ teraz będę mieszkała z nim

-Te dzieci tak szybko dorastają- zapłakała mama

-Mamuś nie dramatyzuj, nie wyprowadzam się na inny kontynent- zirytowałam się troszeczkę

-Mimo że wiedziałam że w końcu to nastąpi nigdy nie będę na to gotowa lecz wiedz kochanie że bardzo się cieszę twoim szczęściem- oznajmiła mama

-Wszyscy się cieszymy- dodała ciocia

Rozmawialiśmy jeszcze jakiś czas, gdy coś podkusiło mnie aby spojrzeć za okno. Wybauszyłam oczy na scenę rozgrywającą się na podwórku. Miles nie posłuchał się mojego nakazu odpoczywania i prowadził trening szczeniaków. Korzystając z tego że nie wie że już wróciłam do domu głównego wybrałam jego numer.

-Cześć promyczku, jak tam pakowanie?- zapytał od razu po odebraniu telefonu nakazując wszystkim gestem ręki aby byli cicho

-Bardzo dobrze, dzwonię zapytać czy się nie nudzisz- brnęłam w tą szopkę chcąc zobaczyć jak daleko się posunie

-Nadrabiam sobie serial który kiedyś zacząłem oglądać więc nie jest źle- kłamał

-To super właśnie podjeżdżam pod dom główny obejrzymy sobie razem- przerażenie wypisane na jego twarzy wyglądało komicznie aż żałuję że nikt tego nie nagrał- A tak serio to masz przejebane, spójrz na budynek- jego oczy zaczęły wędrować po oknach gdy napotkał moje spojrzenie i nerwowo przełknął ślinę.- Widzę cię w pokoju za pięć minut i ani sekundy spóźnienia- zakomunikowałam ostro nie dając mu szansy na odpowiedź rozłaczyłam się.

Pożegnałam się z rodziną i udałam do pokoju Bety, usiadłam w fotelu znajdującym się w rogu wpatrywałam się zabójczym wzrokiem w drzwi które po chwili się otworzyły a w nich zobaczyłam swojego przeznaczonego.

-Czy ja wyraziłam się nie jasno przed wyjściem? Miałem odpoczywać a nie urządzać sobie treningi! Wczoraj ledwo się ruszałeś a dzisiaj  co wyprawiasz?!

-Promyczku...- nie dałam mu dokończyć

-Nie promyczkuj mi tu teraz! Dlaczego nie potrafisz zadbać o swoje zdrowie? Ja rozumiem że wilkołaki regenerują się szybciej ale mogłeś wytrzymać chociaż trzy dni poza tym Connor ci czasem nie dał wolego?- trochę spuściłam z tonu.

-Ciebie nie było a ja się czuję dobrze, nie mam zamiaru spędzić kolejnych kilku dni w łóżku z powodu jakiś zadrapań. Owszem Connor dał mi wolne lecz treningi z szczeniakami ustaliłem sam i zapomniałem ich odwołać a nie potrafiłem odmówić tym dzieciakom gdy przyszły takie podekscytowane- tłumaczył się

-Dobrze nie kłóćmy się o taką pierdołe. Mój tata z wujkiem przynieśli kartony z samochodu pod drzwi ja je przyniosę do garderoby a ty załatw jakieś przekąski do filmu- na tym zakończyła się nasza dyskusja i każdy udał się w swoją stronę.

W międzyczasie zadzwoniłam jeszcze do Madi i Simona i opowiedziałam im o tym co się działo wczoraj i dzisiaj, udało mi się także dowiedzieć że Madi coraz lepiej dogaduje się z swoim przeznaczonym lecz dalej przeraża ją perspektywa dołączenia do rodziny królewskiej wampirów, za to Simon opowiadał o tym jak musiał zakończyć imprezę z powodu walki i że ma zamiar sobie to odbić w najbliższy weekend więc poprosił mnie żebym zorganizowała coś po zakończeniu roku szkolnego. Miał tam być jeszcze Miles i Madi z swoim przeznaczonym. Zakończyłam rozmowę gdy Miles ponownie pojawił się w drzwiach pokoju, tym razem mając ze sobą mnóstwo słodyczy.

-Co oglądamy?- zapytał rzucając się na łóżko

-Zmierzch- uśmiechnęłam się uroczo

-No chyba nie, nie będę oglądał takiego badziewia- zbuntował się

-Przykro mi dzisiaj ja wybieram co oglądamy

-To mają być te tortury o których mówiłaś?- zapytał przewracając oczami lecz włączył film o którym mówiłam. Podczas naszej wymiany zdań ułożyłam się wygodnie na łóżku przytulając mojego mate. Mimo że bardzo lubiłam film to nie udało mi się wytrzymać do końca i zasnęłam w ramionach mojego przeznaczonego.

___________
Rozdział trochę krótszy niż poprzednie lecz nie mam zamiaru przeciągać  na siłę mam nadzieję że to zrozumiecie.
Info dla osób które nie czytają tablicy, rozdziały będą pojawiać się spontanicznie jednak będzie przynajmniej jeden w tygodniu.
Do zobaczenia.
mjbooks

Obcy BetaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz