8

7.5K 210 12
                                    


Wychodziłam właśnie z klasy po ostatniej lekcji dzisiejszego dnia. Madi jak zwykle próbowała mnie namówić na imprezę na plaży która odbywała się w piątek. Miała to być impreza na zakończenie roku szkolnego ponieważ w przyszłym tygodniu każdy pojawia się w szkole jedynie dla obecności, nawet nauczyciele odpuszczają i nie prowadzą lekcji. Niezbyt podobał mi się ten pomysł, nie byłam typem imprezowiczki w przeciwieństwie do Madi, jej zdaniem tydzień bez imprezy to tydzień stracony. Dokładnie takie samo zdanie jak dziewczyna miał Simon. Dlatego nie przeszkadzało im to że wolałam siedzieć na kanapie i oglądać serial niż chodzić z nimi na imprezy lecz tej na zakończenie roku nie zamierzali odpuścić.

Przed szkołą już czekał na mnie blondyn, stał oparty o maskę swojego auta. Na jego nosie spoczywały okulary przeciwsłoneczne przez przez co nie widziałam jego błękitnych tęczówek, lecz byłam pewna że jego wzrok spoczywał na mnie od kiedy tylko znalazłam się w zasięgu jego wzroku. Przyciągał wiele spojrzeń dziewczyn, ale jego głowa cały czas była zwrócona w moim kierunku, a na jego ustach spoczywał łobuzerski uśmiech do którego miałam słabość.

-A ten co tu robi?- wypaliła Madi gdy tylko zobaczyła gdzie spoczywa mój wzrok

-Romeo czeka na swoją Julie- dodał Simon śmiejąc się pod nosem

-Odczepcie się, zobaczymy co będzie jak wy znajdziecie przeznaczonych- odgryzłam się nie odwracając wzroku od Miles'a

-Oho zobacz kto się do się do niego zbliża- głos Simona spoważniał

-No to się zaraz zacznie wojna- dodała Madi

Do Miles'a zbliżała się szkolna gwiazdeczka, on co prawda cały czas miał głowę zwróconą w moją stronę lecz spojrzenie nadal ukrywał za ciemnymi szkłami okularów. W momencie pożegnałam się z przyjaciółmi i ruszyłam w stronę swojego przeznaczonego, w pewnym momencie nie do końca świadomie zaczęłam biec, Miles widząc to rozłożył ramiona czekając aż się przytulę. Farbowana blondynka nie zwracała na mnie uwagi, nie byłam pewna czy wogóle widziała że biegnę w ich stronę. W chwili gdy już była obok mojego mate i miała się odezwać ja dosłownie wpadłam w jego ramiona.

-Hej promyczku- zaczął Miles

-Hej, gdzie mnie zabierasz?- zapytałam z uśmiechem, widząc jak blondyna odpuszcza z grymasem na twarzy

-Niespodzianka- odpowiedział otwierając mi drzwi prowadzące na miejsce pasażera

-Nie znoszę niespodzianek- odpowiedziałam gdy blondyn pojawił się na miejscu kierowcy

-Ze mną będziesz musiała do nich przywyknąć- zdjął okulary i posłał mi powalający uśmiech

Niebieskooki wyjechał z parkingu szkolnego i ruszył w nieznane mi miejsce. Cisza jaka zapanowała pomiędzy nami nie była ciężka, wręcz przeciwnie była przyjemna. Wpatrywałam się w widok za oknem pojazdu. Uwielbiałam jazdę autem sama nawet nie wiem dlaczego. Nie przeszkadzały mi nawet długie podróże samochodem lecz ta do nich nie należała. Miejsce do którego trafiliśmy było mi znajome, to była polana na której odbywało się przyjęcie. To tu się spotkaliśmy po raz pierwszy. Miles poprosił mnie żebym nie wysiadała z auta, nie miałam pojęcia o co mu chodzi do momentu gdy pojawił się po mojej stronie auta i otworzył mi drzwi.

-Wiesz że mogę sobie sama otworzyć drzwi?- zapytałam

-Wiem to skarbie lecz pozwól mi robić to za ciebie- znów posłał mi jeden z powalających uśmiechów, udawałam że nie przejęłam się tym jak mnie nazwał lecz na moje policzki wkradł się zdradziecki rumieniec- Pięknie wyglądasz

-Dziękuję

Miles wyciągnął z bagażnika koc oraz koszyk piknikowy. Polana już nie wyglądała tak jak w dniu przyjęcia. Nie było podestu na środku, stolików ustawionych po bokach oraz światełek rozwieszonych na drzewach, lecz to nie sprawiło że wyglądała mniej urokliwie. Mimowolnie wróciłam wspomnieniami do wydarzeń sprzed dwóch dni. Nie żałuję że wróciłam wtedy na przyjęcie, może i wszystko dzieje się trochę szybko ale widzę jak Miles się stara. Z opowieści wujka usłyszałam że niektóre wilkołaki gdy okazuje się że ich mate jest człowiekiem wogóle nie akceptują więzi lub zamykają swoje mate w apartamentach przez co one są zdane tylko na ich łaskę. Mam szczęście że trafił mi się taki przeznaczony jak Miles który się o mnie troszczy, dba o to żebym czuła się komfortowo i z niczym się nie spieszy. Słyszałam o tym że niektórzy mate już po takim czasie jaki ja spędziłam z Miles'em  są sparowani lecz to się dzieje rzadko i tylko gdy para to wilkołaki. Trwając w tym zamyśleniu nawet nie zauważyłam gdy Miles rozłożył koc po jednym z drzew i zaczął wyciągać wszystko z kosza piknikowego.

-Idziesz?- zawołał gdy zobaczył że wciąż stoję w miejscu

-Tak, tak, już idę- odpowiedziałam wciąż lekko bujając w obłokach

-Coś się stało?- zapytał oraz posłał mi zmartwione spojrzenie

-Wszystko w porządku, po prostu się zamyśliłam- odpowiedziałam z uśmiechem. Miles widząc to również się rozpromienił

-W takim razie zapraszam- pociągnął mnie tak że wylądałam siedząc na kocu- Na co masz ochotę maleńka?

-A co dziś proponujesz?

-Na początek proponuję kanapki ponieważ podejrzewam że od lunchu w szkole nic nie jadłaś, a na deser proponuje truskawki w czekoladzie

-Brzmi smakowicie

Nawet nie zorientowałam się że minęło już tyle czasu a zaczęło się ściemniać. Przez większość czasu rozmawialiśmy lecz nie brakowało też momentów pełnych wygłupów i śmiechu. Czułam się bardzo swobodnie w towarzystwie Miles'a, zupełnie nie tak jakbym znała go dopiero dwa dni. Podejrzewam że to w głównej mierze sprawka więzi lecz nie przeszkadzało mi to, a wręcz przeciwnie cieszyłam się że mogę z nim spędzić dzień. Blondyn siedział oparty o pień drzewa, ja natomiast o tors mojego przeznaczonego więc nie było mi zimno choć robiło się coraz chłodniej.

-Mam coś dla ciebie- wypowiedział te słowa po czym sięgnął do kieszeni z której wyciągnął srebrną bransoletkę 

-Jest przepiękna, dziękuję- widziałam po jego oczach że coś jest nie tak- Jesteś dzisiaj jakiś przygnębiony, co się dzieje?- zapytałam zaniepokojona

-Są małe problemy w stadzie- odpowiedział a ja już nie widziałam jego pięknego uśmiechu i tych iskierek w oczach które tak uwielbiałam- Niektórym nie podoba się to że Beta spoza stada został Betą głównym. Przyjaciel Connor'a z dzieciństwa był przekonany że to on zostanie Betą głównym gdy Alfa wróci ze szkolenia, pokłócili się o to przed przyjęciem. Dzisiaj znowu zjawił się w gabinecie Connor'a akurat gdy ja zdawałem raport z patrolu. Alfa ustalił go do pionu ale obawiam się że mogą być z nim problemy. Przed przyjęciem się tym nie przejmowałem lecz później pojawiłaś się ty i obawiam się że w ramach zemsty może cię skrzywdzić.

-Nie przejmuj się, damy radę- próbowałam poprawić humor blondyna- Nie myślmy o tym teraz, mam pewien pomysł- wstałam z koca po czym udałam się do auta gdzie podłączyłam swój telefon do radia i odszukałam odpowiednią piosenkę po czym zwiększyłam głośność i zostawiłam otwarte drzwi, żeby było słychać muzykę na polanie. Miles w tym czasie zdążył wstać i patrzył na mnie niezrozumiale gdy rozbrzmiały pierwsze nuty jednej z moich ulubionych składanek z gry na pianinie, nie było słów sama gra instrumentu który uwielbiałam.

-Czy mogę prosić pana do tańca?- odpowiedział mi jego dźwięczny śmiech po czym poczułam dłonie na talii. Bujaliśmy się do rytmu w ciszy, nie potrzebowaliśmy słów, melodia wystarczyła. W pewnym momencie delikatna melodia pianina zmieniła się w piosenkę Beautiful Girls autorstwa Sean'a Kingstona. Już chciałam iść w kierunku auta by zmienić piosenkę gdy usłyszałam głos blondyna.

-Ciekawy repertuar muzyczny- zaśmiał się, po czym znów zaczęliśmy tańczyć a Miles zaczął nucić zmieniając tekst- Damn, you are beautiful
girl- znów sprawił że na mojej twarzy pojawiły się rumieńce- See, it started at the park, used to chill after dark- kontynuował już zgodnie z tekstem, dalej tańczyliśmy mimo że robiło się coraz bardziej ciemno, w końcu piosenka dobiegła końca i włączyła się następna Paparazzi Lady Gagi. Tańczyliśmy dalej mimo coraz późniejszej pory a naszym śmiechom nie było końca. Spędziliśmy tak jeszcze niespełna godzinę tańcząc do tandetnych piosenek na środku polany oświetlonej jedynie blaskiem księżyca który nas połączył.

__________________
Co powiecie na mały maraton w ten weekend?
Do zobaczenia.
mjbooks

Obcy BetaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz