11

5.5K 181 6
                                    

Pov: Miles

Jak mogłem być tak bezmyślny i udać się do niej przed pełnią? Tyle razy powtarzałem że zrobimy wszystko w odpowiednim tempie a tymczasem wczoraj mój wilk przejął kontrolę i nie mogłem tego opanować. Od samego rana siedzę na siłowni i walę w worek treningowy próbując wyładować negatywne emocje. Nie mogę dopuścić do tego żeby dzisiaj tam iść. Wtedy mógł bym się nie powstrzymać gdy wilk  by przejął kontrolę. W domu watahy zostały załączone systemy ochronne dzięki którym żaden wilkołak nie powinien się wydostać na zewnątrz ale gdy jest się głównym Betą zna się szyfr który je dezaktywuje, dlatego zadzwoniłem do przyjaciółki mojej przeznaczonej aby ta ją gdzieś zabrała w razie gdybym się nie powstrzymał i udał się do jej domu. Jestem na siebie wściekły że dopuściłem do tego co się wydarzyło wczoraj. To nie tak że tego nie chciałem bo chciałem ale nie chcę zrobić Lavender krzywdy i chce poczekać do momentu w którym ona też będzie tego chciała. Moje rozmyślanie przerwał Alfa.

-Zaraz zepsujesz następny worek- wytknął mi- to już piąty dzisiaj a jest dopiero dziewiąta

-Muszę się czymś zająć a to pomaga wyładować złość- tłumaczyłem nie zaprzestając uderzać w worek

-Oboje dobrze wiemy że twoja mate ma charakterek i gdyby nie chciała ci na to pozwolić to zamiast z uśmiechem na pół twarzy wróciłbyś z śliwą pod okiem- zaśmiał się mój przyjaciel

-Może i masz rację, ale to nie zmienia faktu że będzie mnie to dręczyć do póki sama mi nie powie że tak jest a dobrze wiesz że dzisiaj nie mogę do niej nawet zadzwonić bo mój wilk by się nie powstrzymał- worek nie wytrzymał kolejnego uderzenia

-Mówiłem że tak będzie, lepiej idź wziąć kąpiel  i spróbuj zasnąć zanim zdemolujesz nam resztę siłowni- doradził mi przyjaciel

-Tak jest kapitanie- odpowiedziałem żartobliwie i udałem się do swojego pokoju

Rozmowa z Connor'em trochę mnie uspokoiła lecz wciąż byłem na siebie zły. Nawet długi gorący prysznic nie rozluźnił moich mięśni. Nie było szans na to że bym zasnął bez specjalnych leków które na każdą pełnię przyrządzał lekarz watahy. Chcąc aby ten dzień jak najszybciej minął wziąłem tabletkę i zasnąłem.

Pov: Lavender

Byłam zaskoczona gdy z samego rana do mojego pokoju wparowała Madi i oznajmiła że mam pół godziny na spakowanie się i uszykowanie ponieważ wyjeżdżamy. Nie miałam pojęcia o co chodzi ale się z nią nie kłóciłam spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy oraz ubrania na kilka dni bo nie wiedziałam na ile ani gdzie wyjeżdżamy. Po upływie wyznaczonego czasu pożegnałam się z rodzicami którzy jak się okazało byli wtajemniczeni w plan wampirzycy.

-Czy możesz i powiedzieć gdzie i po co jedziemy?- zapytałam gdy zobaczyłam że opuszczamy miasto

-Nad ocean- odpowiedziała jakby to były długo planowane wakacje

-Ale wytłumacz mi dlaczego wparowałaś o ósmej rano do mojego pokoju bez zapowiedzi, kazałaś mi się spakować a teraz mnie gdzieś wywozisz?- byłam coraz bardziej zirytowana

-A czy to ważne?- odpowiedziała wymijająco lecz gdy zobaczyła mój wzrok odpuściła- Miles do mnie dzwonił- zatkało mnie a wampirzyca mówiła dalej- Nie wiem dokładnie o co mu chodziło ale powiedział że mam cię gdzieś zabrać na jego koszt na minimum jeden dzień. On ma nie wiedzieć gdzie i ma to być takie miejsce w którym cię nie znajdzie. Mówił coś o tym że nie chce zrobić ci krzywdy więc się zgodziłam- wyznała moja przyjaciółka- Opowiesz mi o co między wami poszło?

-Dzisiaj jest pełnia

-No tak zapomniałam. I wszystko jasne

-Nie do końca

Obcy BetaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz