20

4.6K 144 0
                                    


Następny tydzień minął bardzo szybko. Dużo czasu spędzałam z Madi i Lily, lecz oczywiście najwięcej z Miles'em. Od siostry mojego mate dowiedziałam się że jutro jest rocznica śmierci ich rodziców. Wspominała też o tym że w wcześniejszych latach przylatywała do Miles'a który mieszkał wtedy jeszcze w domu rodzinnym i wspólnie szli na cmentarz, było widać że zasmucił ją fakt że w tym roku się tak nie stanie lecz ja miałam pewien pomysł. Stałam właśnie przed gabinetem Connor'a dobrze wiedząc że Miles ma teraz patrol więc jeżeli Alfa się zgodzi będzie to dla niego niespodzianka. Zapukałam po czym usłyszałam donośny głos zapraszający do środka.

-Witaj Alfo

-Witaj Lavender, co cię do mnie sprowadza?

-Mam pewną sprawę związaną z Miles'em

-Teraz jest na patrolu powinien wrócić za jakąś godzinę

-Tak tak wiem, nie chodzi o to. Jak pewnie wiesz jutro jest rocznica śmierci jego rodziców i chciałabym wraz z nim, Lily i jej mężem polecieć do Californii- wilkołak popatrzył na mnie jakbym postarała zmysły

-Pojutrze jest pełnia nie ma szans żebym się zgodził- ostudził mój zapał lecz nie zamierzałam się poddawać

-Wszystko przemyślałam, znalazłam hotel w którym są specjalnie zabezpieczenia na czas pełni, a moi rodzice zajęli by się Colin'em. Polecieli byśmy jutro z samego rana a wrócili dzień po pełni.- zaczęłam wszystko tłumaczyć nie dając mu się wtrącić

-Nie odpuścisz prawda?- zapytał zrezygnowany

-Nie- odpowiedziałam patrząc na niego z nadzieją w oczach

-Niech będzie

-Dziękuje!- wykrzyknęłam opuszczając jego gabinet

Gdy dotarłam do pokoju mojego i mojego mate zadzwoniłam do mamy zapytać czy zajmie się Colin'em, na co ona bardzo chętnie się zgodziła. Mama nigdy nie ukrywała tego jak uwielbia dzieci, gdy byłam na tyle duża żeby to zauważać byłam w szoku że nie miałam rodzeństwa. Już miałam iść wtajemniczyć w mój plan siostrę wilkołaka gdy ten pojawił się w pomieszczeniu. Był przygnębiony więc podeszłam do niego i się przytuliłam.

-Coś się stało?- zapytałam zmartwiona.

-Nic takiego. Lily mówiła ci co jest jutro?

-Tak i sądzę że mogę ci trochę poprawić humor- uśmiechnęłam się patrząc prosto w jego niebieskie jak ocen oczy.

-Zamieniam się w słuch- uśmiechnął się delikatnie po czym usiadł na łóżku sadzając mnie na swoich kolanach aby dalej mógł mnie przytulać.

-Twoja siostra opowiadała mi że wszystkie poprzednie lata spedzaliście razem odwiedzając grób waszych rodziców, pomyślałam że i w tym roku możecie tak zrobić i wszystko zaplanowałam.

-Nie ma mowy, nie zostawię cię tu.

-Wysłuchaj mnie do końca, ja, ty, Lily i Ryan polecieli byśmy do Californii jutro z samego rana, zatrzymali byśmy się w hotelu z specjalnymi zabezpieczeniami i samolot powrotny był by dzień po pełni wieczorem. Moi rodzice zajęli by się Colin'em przez ten czas.- wytłumaczyłam mu wszystko mając nadzieję że zmieni podejście do tego wyjazdu

-Nie wiem czy to taki dobry pomysł- powiedział nieprzekonany- Lily wie?

-Właśnie miałam iść jej powiedzieć ale zdążyłeś wrócić

-Dobrze, jeżeli Lily się zgodzi to możemy lecieć, wiem jakie ważne było dla niej odwiedzenie rodziców- uśmiechnęłam się po czym go pocałowałam aby przekazać mu jak bardzo ucieszyła mnie ta wiadomość- I myślę że mogę trochę udoskonalić ten twój plan- oznajmił tajemniczym głosem patrząc prosto w moje oczy

Obcy BetaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz