19

5K 159 6
                                    


Leżeliśmy sobie na łóżku opowiadając zabawne historie z czasów gdy się jeszcze nie znaliśmy gdy do naszego pokoju wtargnął siostrzeniec mojego mate.

-Wujku! - wykrzyknął wskakując między nas

-Co się stało Colin?- zapytał od razu zmartwiony

-Jedziemy do wesołego miasteczka!- oznajmił mu podekscytowany malec

-A zabierzecie mnie ze sobą?- zapytałam robiąc słodką minę choć w środku nie mogłam wytrzymać ze śmiechu.

-Jeszcze pytasz ciociu? Oczywiście że tak- odpowiedział kilkulatek nie kryjąc swojego zadowolenia po czym uciekł mówiąc że musi iść spakować plecak.

-Czyli Lily wpakowała nas w plan swojej niezapowiedzianej wycieczki- stwierdził zrezygnowany zmiennokształtny

-Nie marudź, na pewno będzie fajnie- próbowałam go jakoś rozchmurzyć

-Ty nie widziałaś tego małego diabełka w wesołym miasteczku, Lily nie bez powodu chce żebyśmy jechali z nimi. Podejrzewam że Ryan ma do tej wycieczki takie samo podejście jak ja- wilkołak wstał i ruszył do garderoby -Ruszaj ten twój zgrabny tyłeczek, mogę się założyć że wróci tu za dziesięć minut gotowy do drogi.

Nie mając wyboru i ja ruszyłam w stronę garberoby gdy z korytarza usłyszałam krzyk Simona.

-Jadę z wami! -oznajmił zmiennokształtny. Wychyliłam się zza drzwi i ujrzałam bruneta kłócącego się z Ryan'em na temat jego pobytu na wycieczce do wesołego miasteczka.

-Zapowiada się ciekawy wyjazd -oznajmiłam mojemu mate i ruszyłam się szykować.

Dokładnie pół godziny później wyruszaliśmy spod domu watahy. Musieliśmy jechać na dwa auta a po drodze mieli do nas dołączyć Madi z księciem po których zadzwoniłam gdy Simon oznajmił że również jedzie. Lily nie miała problemu z tym że do nas dołączą ponieważ bardzo polubiła moją przyjaciółkę na naszych wspólnych zakupach. Z nami w aucie wylądował Simon natomiast małżeństwo jechało z kilkulatkiem swoim samochodem, a podczas trasy zauważyłam auto księcia za nami. Cieszyłam się że wampirzyca jest z nim szczęśliwa, spędzali razem coraz więcej czasu co niezmiernie mnie cieszyło bo bałam się że będzie czuła się osamotniona gdy ja znalazłam mate i przestałam poświęcać jej tyle czasu. Leo bo tak kazał na siebie mówić książę szanował zdanie Madi więc nie pojawili się razem na dworze królewskim, lecz z tego co słyszałam niedługo ma się to zmienić ponieważ ma się odbyć bal zaręczynowy następcy tronu, brata Leo. W kulturze wampirów aby być uznanym za małżeństwo trzeba było wziąć ślub jak w przypadku ludzi oraz się sparować. Pojawienie się tam bez vate przez księcia mogło by zostać źle odebrane z czego moja przyjaciółka zdawała sobie sprawę poza tym uwielbiała przyjęcia więc zgodziła się pójść tam pod warunkiem że Leo nie będzie opuszczał jej boku, na co wampir z przyjemnością przystał.

Cała droga minęła nam na rozmowach i wygłupach, udało mi się nawet uciąć krótką drzemkę ponieważ wesołe miasteczko było oddalone od naszego miasteczka o półtorej godziny drogi, co sprawiło że na miejscu pojawiliśmy się dopiero popołudniu. Miles był zaskoczony gdy zobaczył jaka zachwycona podziwiałam migotające na wiele barw konstrukcję. Uwielbiałam wesołe miasteczka choć miałam lęk wysokości przez co omijałam wiele kolejek jak i diabelski młyn, jednak moim największym lękiem był dom strachu. Weszłam tam tylko raz gdy pierwszy raz byłam w takim miejscu, później omijałam go szerokim łukiem.

Gdy tylko wkroczyliśmy za bramę zaciągnęłam Miles'a na strefę z straganami gdy były różnego rodzaju gry, oczywiście on nie był by sobą gdyby nie zaczął się kłócić z pozostałymi mężczyznami kto jest najlepszy.

Obcy BetaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz