"Droga do szczęścia"
DOMINIK
- No dobrze, możemy ruszać. - mówię, choć naprawdę nie mam na to ochoty.
Czuję jak po wypowiedzianych przeze mnie słowach, próbuje wydostać się z moich objęć, nie pozwalam jej jednak na to, znów przyciągając jej ciało ku sobie.
- Nie chcę cię martwić skarbie, ale abym mogła wstać, musisz najpierw...
Nie daję jej dokończyć. Po prostu podnoszę się z nią w ramionach, a głośne sapnięcie zaskoczenia wydobywa się z jej pięknych ust.
- Widzisz? - szepczę, tuż przy jej uchu. - Wcale nie musiałem cię puszczać.
Lena obejmuje moją szyję, równie mocno, co jej uda, które ściskają moje biodra w żelaznym uścisku.
- Kocham cię.
- Mam rozumieć, że nadal jestem niemożliwy, tak? - żartuję, bo nadal pamiętam naszą wcześniejszą wymianę zdań.
- Nie, po prostu cię kocham. - jej głos cichnie, jakby każde słowo sprawiało jej trudność. - Naprawdę bardzo, bardzo mocno cię kocham.
Coś mokrego kapie na moje ramię.
Zamieram.
Dlaczego ona do diabła płacze? Znów zrobiłem coś źle?
- Gwiazdko, co się dzieje? - mój głos ponownie się obniża, a jedna z moich dłoni zaczyna błądzić po jej nagich plecach.
Staram się jakoś ją pocieszyć. Wiem, że jestem w tym fatalny i a nauka zajmie mi pewnie jeszcze sporo czasu, ale dla Leny jestem w stanie spróbować. Ponieważ to, że ze sobą spaliśmy, nie zmienia nic, jeśli chodzi o moje uczucia do niej. Nadal kocham ją równie mocno co wcześniej, a może nawet jeszcze bardziej.
Dlatego wszystko co powiedziałem jej o Korze, było szczerą prawdą.
Więc jeśli naprawdę mnie teraz słyszysz, Kornelio. Chciałbym abyś wiedziała, że zawsze będziesz obecna w życiu naszych córek. Wychowam je jak najlepiej potrafię, zapewnię im życie, o którym wielu mogłoby tylko pomarzyć i postaram się, aby pamiętały o tobie nie tylko raz do roku. W zamian jednak proszę cię, abyś pozwoliła Lenie stać się dla nich kimś ważnym. Nie będę już przepraszał za moje uczucia, ponieważ nie miałem na nie wpływu. Pokochałem ją, choć ze wszystkich sił starałem się zamknąć swoje serce. Dlatego chciałbym żebyś ty również, gdziekolwiek jesteś, znalazła swoje szczęście. I choć mogę zabrzmieć teraz okrutnie.
Proszę pilnuj ich, kiedy nie ma mnie w pobliżu. Tym razem nie przeżyłbym już, jeśli straciłbym którąkolwiek z nich.
Kobieta w moich ramionach wciąga powietrze, a jej ramiona mocniej oplatają moją szyję.
- Boję się, Dominiku. - Lena odrobinę się ode mnie odsuwa, przez co znów mogę spojrzeć jej w oczy. - Chyba, po raz pierwszy zaczęłam się bać, że mogłabym to wszystko stracić. Czuję się tak, jakby ktoś tylko czyhał na nasze szczęście. Jakby pragnął je zabrać dla siebie.
- Nigdy na to nie pozwolę. - zapewniam ją, nadal delikatnie gładząc jej plecy. - Już nigdy, przysięgam, już nigdy nie pozwolę by ktoś zabrał szczęście jakie udało nam się zbudować. Zniszczę wszystkich, którzy choć nam tym zagrożą. I zabiję każdego, kto ośmieli się nas go pozbawić.
CZYTASZ
Niezwykła "Mama" #2
RomanceDRUGA CZĘŚĆ SERII "Fatalnych wypadków". "Minął rok, a oni stali się jej rodziną." Tak miały brzmieć słowa wieńczące ich historię. Tylko czy, aby na pewno będą one prawdziwe? Bycie partnerką już samo w sobie jest przecież trudne, kiedy jednak przych...