EPILOG

2.1K 126 71
                                    

"Niecały rok później"

Odsłaniam zasłonę kuchennego okna i z nostalgią podziwiam spadające płatki śniegu. Odbijają się o szybę albo błogo nikną w kilkunastocentymetrowym puchu pokrywającym podwórko przed domem. Biel oprószyła już całą naszą dzielnice, tworząc zimny koc, jakiego próżno było szukać przez ostatnich kilka lat. Można by powiedzieć, że nie tylko w naszym życiu zdarzają się cuda.

Wzdycham, opierając zmęczone czoło o oszronione szkło. Przygotowania do dzisiejszego dnia pochłonęły cały zeszły tydzień. Wspólne ubieranie choinki w pasujących do siebie czerwonych piżamach w zielono-czarną kratę. Pieczenie pierniczków i przygotowanie wigilijnych potraw. Sprzątanie i dekorowanie pomieszczeń, tak, aby moje dzieci w końcu doświadczyły prawdziwych rodzinnych świąt.

W salonie za mną panuje zatem istny rozgardiasz, a ja przymykam oczy chcąc na sekundę się od tego odciąć. Słyszę jak dziewczynki i mama śmieją się z żartu opowiadanego przez Szymka, a Iza głośnym tonem oświadcza, że to wszystko zwykły stek bzdur. W tle leci spokojna świąteczna muzyka, puszczana z głośnika zamontowanego obok telewizora, na którym dla klimatu włączyliśmy filmik z palącym się kominkiem. 

Dopracowaliśmy wszystko, dlatego mimo dreszczy pokrywających moje zmarznięte ciało, w środku czuję rozgrzewające ciepło. Moja rodzina jest w końcu szczęśliwa.

Brakuje już tylko...

- Jest jakiś powód, dlaczego moja gwiazdka stoi w kuchni zupełnie sama?

...jego.

- Chyba nadal nie mogę uwierzyć, że wszystko skończyło się dobrze. - odpowiadam, przyjmując koc, który mój ukochany zarzuca na moje ramiona.

Wtulam się w podarunek, ale moje dreszcze nie chcą ustać. Dominik bez słowa przytula mnie więc do siebie, przyciągając moje plecy do swojej klatki piersiowej i układając swoją brodę na czubku mojej głowy. Wdycha mój zapach, łącząc nasze spojrzenia w odbiciu przed nami.

- Ja też jestem wdzięczny za cud jaki nas spotkał. - swoje słowa wypowiada z ogromną nostalgią. Tak wielką, że znów zaczynam wspominać historię, którą przeżył będąc w śpiączce. Sądzę, że nigdy nie wyjawił mi całej prawdy, a jedynie jej okrojone ramy. Ufam mu jednak na tyle, aby nie wyciągać z niego niczego na siłę. Skoro mi o tym nie mówi, pewnie spowodowane jest to wyłącznie moim dobrem. Samo wyznanie mi, że usłyszał głos Korneli i zobaczył mnie wraz z dziewczynkami na cmentarzu wystarczyło, abym zaprzestała prób poznania tej dziwacznej opowieści. 

- Tak. To cud, że wszyscy wyszliśmy z tego cało. - ponownie przymykam powieki, zatapiając się w ciele, dzięki któremu zawsze potrafię odzyskać poczucie bezpieczeństwa. 

- Teraz już zawsze będę przy tobie. - zapewnia, oplatając moją szyję. Ściskam jego przedramię dłońmi, na znak, że on też wreszcie może odpocząć. - Cokolwiek jeszcze się wydarzy.

Śnieg wiruje przed nami w magicznym tańcu, jakby chciał nam powiedzieć, że to dopiero początek trudów naszego życia. Nikt przecież nie wie, czy to co na nas czeka będzie szczęśliwe. W końcu życie pisze niespotykane scenariusze. Sami przekonaliśmy się o tym wiele razy. 

Myśląc o przyszłości, nie czuję już jednak strachu.

- Mamusiu! - głośny pisk radości Madzi przecina rodzinną wrzawę. - Stefcio się obudził! Możemy się z nim pobawić?! 

- Mamo! Prosimy!!! - Łusia jak zwykle dołącza do siostry, a stukot ich stóp niesie się po całym domu. Obie pokochały brata miłością, jakiej nikt z nas się nie spodziewał. Nasz mały blondyneczek, o niebieskich oczach i pucołowatej twarzy, zyskał dwie najwierniejsze przyjaciółki.

Kącik moich ust niekontrolowanie się podnosi, a ciało za mną zaczyna wibrować od powstrzymywanego śmiechu.

Przyszłość...

Nie stanowi już dla nas problemu. Ponieważ choć osobno nie posiadamy barw, wspólnie potrafimy stworzyć obraz malowany milionem, wyjątkowych i niespotykanych dotąd, kolorów. Obraz, który potrafi zmienić nie tylko nasz świat, ale i przyszłość naszych najbliższych.

KONIEC 

SIERPIEŃ 2023

---------------------

Hejka, po raz kolejny dzisiaj ;)

Nadal nie mogę uwierzyć, że to już koniec. Że w przyszły czwartek po pracy nie otworzę tej historii i nie zacznę pisać kolejnego rozdziału. Że w niedzielny wieczór mimo zmęczenia całym tygodniem, nie będę czekać na wasze komentarze. 

Ale choć ta historia się kończy w mojej głowie nadal znajdują się dziesiątki innych. Dlatego mam nadzieję, że ze mną zostaniecie. Odkrywając mroki, ale i blaski mojej wyobraźni. 

Po raz kolejny dziękuję każdemu z was kto tu ze mną jest. 

Nie jesteście w stanie pojąć jak wielką darzę was sympatią i jak bardzo jestem wam wdzięczna. Właśnie dlatego mam dla was niespodziankę. Mówiłam o niej kilka rozdziałów temu i nie ukrywam, nie wiem, kiedy będę miała czas się z niej wywiązać, ale jeśli smucicie się tak jak ja, to może ta informacja odrobinę poprawi wam humor. Z początku planowałam na zawsze pożegnać się z bohaterami tej książki, ale ostatnio wpadłam na pewien pomysł. 

Co wy na to, aby za rok tu wrócić? 

Tym razem zagłębiając się w historię innego bohatera?

Tutaj pojawia się pytanie do was. Myślałam o tym długo, ale nie jestem w stanie wybrać, czyją historię powinnam opowiedzieć. 

Szymona?

Oliwiera?

Czy Filipa?

Odpowiedź zostawiam wam, a ilość reakcji pod imionami zadecyduje. 

To taki mały prezent ode mnie za to, że musieliście znosić moje przerwy. Stwórzmy tę książkę razem. 

Jeśli macie pytania, to jak zawsze zapraszam do komentowania. Nie ukrywam, cała Niania jest jedynie początkowym szkicem, więc jeśli zapomniałam o jakimś wątku, bądź nurtuje was jakaś niewyjaśniona sprawa, to piszcie śmiało. Odpowiem na wszystko, a dzięki temu inni będą mogli to przeczytać już w oficjalnej wersji ;)

Dajcie mi tydzień przerwy i widzimy się w "Powierniczce Dusz". No i chciałabym w niedługim czasie zrobić live na tiktoku w którym moglibyśmy sobie troszkę pogadać. Co wy na to? Ktoś z was miałby ochotę posłuchać, trochę historii z zza kulis?

Do tego czasu trzymajcie się ciepło kochani. I pamiętajcie, że stworzyliście to wszystko razem ze mną. Nigdy o tym nie zapomnę!

Niezwykła "Mama" #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz