Rozdział 22.

1.9K 146 22
                                    

"Szkarłat historii"
DOMINIK
"Trzydzieści minut przed morderstwem"

- On się z nią spotka! Czego w tym zdaniu nie rozumiesz?! To psychopata, który zabił swoje dziecko! Zrobi jej krzywdę, jeśli w tym momencie do nich nie pojedziemy! - wrzeszczę na całe gardło, kiedy Szymon po raz kolejny podejmuje próbę uspokojenia mnie. Nie mam już siły tłumaczyć mu jak wielki błąd popełnia ignorując moje błagania. Przysięgam, że jeszcze chwila i sam wpakuję jego dupę do samochodu.

- Nic jej nie będzie. - zapewnia, wzdychając głośno, jakby moje zachowanie stopniowo wyprowadzało go z tej przeklętej równowagi. - Zadbałem o wszystko. Moi ludzie już tam jadą. To dziesiątka wyszkolonych policjantów z bronią i świadomością, że ich priorytetem jest jej ochrona. Załatwią wszystko bez ofiar i świadków. My musimy jedynie spokojnie poczekać na rozwój wydarzeń. To tylko kilka minut i... - brat mojej ukochanej przerywa, gdy z jego telefonu zaczyna wydobywać się dźwięk nadchodzącego połączenia. - To pewnie oni. - dodaje, po czym wyciąga komórkę z tylnej kieszeni dżinsowych spodni. - Tak? - pyta na samym wstępie, delikatnie spinając ramiona i szczękę, przez co upewniam się, że nie tylko mnie stresuje cała ta sytuacja.

Patrząc na niego nie mogę wyjść z podziwu jak świetnie radzi sobie w całym tym rozgrywającym się właśnie gównie. Nie tego się spodziewałem. Obserwując go wcześniej wydawał się być wiecznym, nieznającym życia, dzieckiem. Teraz jednak moja duma z trudem musi przyznać, że niewątpliwie świetny z niego gliniarz. Tylko co z tego, skoro prawo ma się nijak, jeśli chodzi o mojego byłego teścia? 

Nogi drżą mi delikatnie, kiedy ignorując jego rozmowę, odwracam się i wychodzę z domu. Potrzebuję świeżego powietrza jak nigdy dotąd.

Zaciągam się nim, gdy tylko przekraczam próg. 

W jakimś stopniu mi to pomaga, choć nie sprawia, że czuję się lepiej. Mięśnie odrobinę mi się rozluźniają, ale głowa pozostaje tak samo spięta. Nie jestem w stanie myśleć o niczym innym niż Lena. Moja gwiazdka musi się teraz tak bardzo bać... a ja... 

Nie mam zamiaru już dłużej czekać. 

Z pewnością wymalowaną na twarzy ruszam w kierunku zaparkowanego na podjeździe auta. Muszę jak najszybciej ją zobaczyć i upewnić się, że nic jej nie jest. Inaczej przysięgam, że kogoś zabiję. Nie mogę już znieść myśli, że jest gdzieś całkiem sama. Pozbawiona kogoś na kim mogłaby polegać. 

Pozbawiona mnie.

Z rozdrażnieniem walę dłońmi o maskę SUV-a, opierając na nich cały ciężar ciała. 

Nigdy nie powinienem pozwolić jej na ten cholerny plan. Byłem tak zaślepiony jej kształtami i kuszącymi ruchami, że w przypływie uniesienia, zgodziłem się na wszystko co wymyśliła. Nie przemyślałem swojej decyzji, ponownie uświadamiając sobie, że myślenie jedynie kutasem, nigdy nie kończy się dobrze.

Opuszczam głowę, z trudem panując nad oddechem. 

Nigdy nie wybaczę sobie, jeśli przeze mnie coś jej się stanie.

- KURWA!!! JEBANE GNOJE! - krzyki Szymona sprowadzają mnie na ziemie. 

Prostuję się dokładnie w chwili, kiedy całkiem blady wybiega z domu, prawie potykając się o schodek, jak jeszcze nie tak dawno zrobiła to jego siostra. 

Niezwykła "Mama" #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz