"Cytrynowe?"
Słyszę kroki dziewczynek, dużo wcześniej niż jestem w stanie je zobaczyć. Kiedy więc wpadają do pokoju, jestem na to więcej nic przygotowana. Zdążyłam się już wcześniej ubrać w przygotowaną przez Dominika koszulę i bieliznę, którą naszykowałam sobie jeszcze w nocy. Teraz więc bez większego skrępowania, z uśmiechem na ustach, przyglądam się jak dwie małe istotki nieporadnie próbują donieść do mnie talerz z jakimś jedzeniem.
Na całe szczęście udaje im się to bez żadnych szkód, a one już po chwili, stoją obok łóżka, na którym aktualnie siedzę.
- Zrobiliśmy dla pani śniadanko. - Łusia z zadowolenia tupta nóżkami.
- Śniadanie Łusiu, zrobiliśmy dla pani śniadanie. - spoglądam w stronę starszej z dziewczynek, która z niezadowoloną miną wyciąga w moją stronę danie. Z nutą niezrozumienia zabieram je od niej, po czym z entuzjazmem przyglądam się idealnej, jak dla mnie, jajecznicy. Nawet pomidora jest dokładnie tyle ile lubię!
- Yhm. Śniadanie. - przytakuje młodsza, delikatnie przekrzywiając swoją główkę.
Uśmiecham się do nich jeszcze szerzej, starając się, aby doskonale zobaczyły moją wdzięczność.
- W takim razie bardzo wam dziękuję, że przygotowałyście dla mnie takie pyszności. - staram się brzmieć radośnie, choć zła mina Magdy nie ułatwia mi tego zadania.
Naprawdę zastanawiam się co takiego musiało się stać, aby ta wiecznie grzeczna dziewczynka, stała się tak sfrustrowana.
Jej rozbiegane spojrzenie sięga wszędzie tylko nie mnie, co odrobinę wybija mnie z dobrego humoru. Mimo to nadal się uśmiecham, aby nie zdołały dostrzec tej drobnej zmiany we mnie.
- Skąd może pani wiedzieć, że to jest pyszne? - prycha. - Nawet pani nie spróbowała.
- Cokolwiek przygotowałyście dla mnie, na pewno będzie dobre. - mówię, a mój głos lekko drży. Wiem czemu tak bardzo rani mnie jej zachowanie, ale naprawdę nie chcę jej tego pokazać. Nie chcę, by przeze mnie poczuła wyrzuty sumienia. Ona na pewno nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, jak wiele kosztuje mnie teraz zachowanie optymizmu. - Jeśli włożyłyście w to swoje serca, nie może mi to nie posmakować. - przełykam ślinę. - Polubię wszystko, co mi dacie.
- To tak nie działa. - kręci rozdrażniona głową, a jej czoło zaczyna się marszczyć.
- Coś się stało Madziu? - pytam, bo jej zachowanie nie daje mi spokoju. - Mam wrażenie, że masz dziś gorszy humor. Może mogłabym ci jakoś pomóc?
- Nic mi nie jest. Nie potrzebuję niczyjej pomocy. - z jej ust ponownie wydobywa się prychnięcie, a jej minka jeszcze bardziej tężeje. Tym razem to ja marszczę swoje brwi. Co się z nią dzieje? - Niech pani zje śniadanie. Ja idę do swojego pokoju spakować plecak, bo inaczej to ja nie zdążę zjeść.
Nie jestem w stanie czegokolwiek jej odpowiedzieć, bo wybiega szybko, głośno zatrzaskując za sobą drzwi. Jak głupia wpatruję się w nie, nie do końca potrafiąc zrozumieć, co tu się przed momentem stało.
- Madzia jest zła na tatę. - cichutki, nonszalancki głosik Łucji przebija się do mojej świadomości.
Znów obdarzam ją swoją uwagą, odzyskując odrobinę zapału.
- Chciałabyś mi może powiedzieć co się stało, że aż tak się na niego zdenerwowała?
- Nie wiem, nie słuchałam. - dostrzegając moje zrezygnowanie, jej drobne rączki zaciskają się na materiale jej beżowej sukienki. - Przepraszam, biegałam wtedy po kuchni. Przepraszam.
CZYTASZ
Niezwykła "Mama" #2
RomanceDRUGA CZĘŚĆ SERII "Fatalnych wypadków". "Minął rok, a oni stali się jej rodziną." Tak miały brzmieć słowa wieńczące ich historię. Tylko czy, aby na pewno będą one prawdziwe? Bycie partnerką już samo w sobie jest przecież trudne, kiedy jednak przych...