65.

180 7 0
                                    

Na lotnisku mieli odebrać nas rodzice. Nie przeczę, że bardzo podobał mi się ten pomysł. Po długim tłuczeniu się samolotem, naprawdę nie mam ochoty na to samo z taksówkami. Spojrzałam w stronę Niccolo, który w sumie całą tę drogę przespał. Nie ukrywam, podobał mi się ten fakt. Zasługiwał na odpoczynek jak mało kto. 

-Zaraz wybuchną mi plecy...-mruknął niezadowolony, odkładając walizkę i przeciągając się. 

-Niby wiem, że to klasa ekonomiczna i nie mieliśmy prawa spodziewać się cudów... ale to były kurwa igły pod dupskiem, nie siedzenia. -poklepałam go leciutko po ramieniu. 

-Założę się, że nawet trumny robią wygodniejsze...-przeczesał dłonią włosy, wzdychając cicho. Za chwilę spojrzał przed siebie i lekko się wyprostował. Zaciekawiona jego nagłą reakcją, sama spojrzałam w tamtą stronę. 

Serce radośnie mi podskoczyło, gdy zobaczyłam mężczyznę w średnim wieku, w garniturze i płaszczu, oraz stojącą obok kobietę. Mama wyglądała bardzo dobrze, choć przyznam szczerze, że po wszystkim co się stało, nie tego się spodziewałam. Podeszłam zaraz do nich i objąwszy ramionami, mocno przytuliłam. 

-Mamo, tato! Jak dobrze was widzieć. -uśmiechnęłam się najmilej jak tylko mogłam. Za chwilę lekko się odsunęłam i wskazałam dłonią na chłopaka, stojącego za mną. - Kochani, w końcu z czystym sumieniem mogę wam przedstawić mojego narzeczonego. Mamo, tato to Niccolo. Nick, to moi rodzice. 

-Przyznam szczerze, że miałem inne wyobrażenia. Jak dobrze, że się myliłem. -zaśmiał się cicho ojciec. Jestem pewna, że myśląc o nim miał przed oczami wydziaranego gangusa rodem z filmów o mafiozach. Mężczyzna za chwilę wyciągnął do niego dłoń - Miło mi cię poznać.

-Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że w końcu mogę zobaczyć cię na żywo. -wtrąciła się matka, z miłym uśmiechem.

-Cóż... mi również miło państwa poznać. -po głosie Niccolo było słychać, że czuje się lekko skołowany. Mam tylko nadzieję, że nie wstydzi się siebie ani swojej przeszłości. Moi rodzice to ostatnie osoby, które mogłyby go oceniać, znając jego historię z szczegółami. 

-Jak się czujesz? -spytał ojciec nagle, patrząc na biednego Niccolo, który teraz wyglądał na jeszcze bardziej zszokowanego niż wcześniej.

-Ja? Ja... całkiem znośnie. Dziękuję...-uśmiechnął się delikatnie.

-Jedźmy już może co? Na pewno jesteście zmęczeni podróżą.-poczułam ciepłą dłoń mamy na ramieniu. 

*** 

Pogrzeb babci minął w niemalże całkowitej ciszy i spokojnym nastroju. Nikt nawet nie uronił dużo łez. Wszyscy wiedzieli jak babcia cierpiała, po śmierci dziadka. Była najukochańszą kobietą na świecie, zasługiwała na szczęście, a resztę życia spędziła w bólu i rozpaczy. Dlatego wszyscy, którzy darzyli ją miłością poczuli ulgę, że i ona w końcu odpoczęła od tego i znów jest razem z swym ukochanym. Stałam i wpatrywałam się w dwa nagrobki. 

Kim i Kay Hilfiger.

Gorący, szczenięcy romans przerodzony w namiętne, dorosłe uczucie aż do grobu. 

-Danie...?-usłyszałam za sobą i poczułam lekkie pociągnięcie za rękaw. Spojrzałam na Nicka z lekkim uśmiechem. -Chodź... najebiemy się...

-Proszę? -nie ukrywam, zszokował mnie tym pomysłem.- Słońce, przecież ty nawet nie lubisz pić. 

-No wiem...-pokiwał głową- Ale dziś akurat mam ochotę...

I'm holding You.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz