21.

377 19 3
                                    

Kiedy rano szłam na uczelnię, Niccolo jeszcze spał, więc starałam się być jak najciszej się da. Nie chciałam go budzić. Udało mi się wyjść, tak by on nadal pozostawał w objęciach Morfeusza. Dzisiaj miałam na sobie perłowy sweter oversize i niebieskie jeansy. Moje włosy zdołałam upiąć w koka i zrobiłam lekki make-up. 

Naprawdę liczyłam na spokojny spacerek, bez żadnych komplikacji ani nic podobnego. Pech jednak chciał by było inaczej. Mój telefon wydał z siebie dobrze znany mi odgłos, więc wyjęłam go z kieszeni i sprawdziłam wiadomość. Przynajmniej chciałam sprawdzić, bo nim to zrobiłam, wpadłam na coś, bądź kogoś. Upadłam na tyłek i podniosłam wzrok na osobę, z którą miałam zderzenie, by przeprosić. Jednakże kiedy moje oczy ujrzały tę osobę, nie mogłam powiedzieć ani słowa, a nogi niemalże same gotowały się do ucieczki. Przede mną stał ten patus, który kłócił się z Niccolo. I pewnie ten sam, który go pobił, ale nie wiem tego w stu procentach. 

-Najmocniej panią przepraszam.- ku mojemu zdziwieniu mężczyzna pomógł mi się podnieść i był miły. To jednak nie zmieniło faktu, że trzęsłam się jak galareta. 

-Nie...-zaczęłam ledwo powstrzymując się od płaczu-...to moja wina. Nie patrzyłam gdzie idę. To ja przepraszam. -spuściłam głowę, by nie mógł dostrzec strachu w moich oczach. 

-Ależ nie. Rozmawiałem przez telefon i zupełnie nie zwracałem uwagi na trasę jaką podążają moje nogi. Jeszcze raz najmocniej przepraszam. Nic się pani nie stało?

-Nie, nic mi nie jest. Dziękuję. -odetchnęłam cicho, by uspokoić drżenie głosu i oddech. -Śpieszę się. Jeśli pan pozwoli, pójdę już. 

-Naturalnie. Miłego dnia.- uśmiechnął się, odsłaniając zęby. Niektóre z nich były białe, a niektóre złote. 

-Wzajemnie.

Wyminęłam mężczyznę i nie podnosząc głowy, ruszyłam w stronę uczelni. Dopiero kiedy upewniłam się, że jestem dość daleko skręciłam w jedną z uliczek i oparłam się plecami o ścianę budynku. Zsunęłam się na ziemię i powoli wypuściłam powietrze z płuc. Poczułam, że moje policzki mokną. Wyjęłam z torebki lusterko i kosmetyczkę. Już dawno postanowiłam to trzymać w tajemnicy i nadal mam zamiar się tego trzymać. Szybko osuszyłam łzy i poprawiłam makijaż. Posiedziałam jeszcze chwilę pod ścianą, by się uspokoić i opanować myśli. 

W ogóle dlaczego ja tak zareagowałam? Przecież nie chciał mnie zabić, ani nie celował do mnie z broni. Wręcz przeciwnie, był miły i zachowywał się jak gentleman. A ja zaczęłam ryczeć i się trząść. Dlaczego nie reaguję tak, kiedy widzę Niccolo? W końcu z moich obserwacji wynika, że on również jest zamieszany w to całe gówno. 

Weszłam na salę i od razu odwzajemniłam szeroki uśmiech Vittorii. Starałam się zachowywać jakbym przed chwilą nie miała jakiegoś pieprzonego ataku paniki, bo wpadłam na jakiegoś dobrze wychowanego, albo raczej starającego się stworzyć pozory, gangstera.  

I'm holding You.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz