Zostałam brutalnie wyrwana z mojego snu przez budzik. Chwilę zajęło mi dojście do siebie, ale ostatnie podniosłam się z łóżka i ruszyłam do łazienki, by się odświeżyć. W tym celu przepłukałam twarz zimną wodą. Zobaczyłam, że mój samolot odlatuje już za trzy godziny, więc postanowiłam się już ubrać. Wybrałam czarne jeansy, bordową koszulkę i czarną baseballówkę. Moje długie włosy zaplotłam w warkocza, a na twarz nałożyłam delikatny makijaż. Później zeszłam na dół, gdzie czekała na mnie już cała rodzina.
Dziś jest mój dzień wyjazdu do Włoch. Jeszcze wczoraj bardzo cieszyłam się z tego powodu. Bo przecież mam szansę zacząć nowe życie, nauczyć się czegoś czy poznać przystojnego włocha. Dziś jednak wcale nie jestem taka szczęśliwa i chyba zaraz będę płakać. Nie chcę jeszcze opuszczać moich kochanych rodziców, którzy przecież zapewniają mi jedzenie, miejsce do spania i płacą rachunki.
Jestem osobą, która raczej nie poradzi sobie sama w dorosłym życiu. Nie jestem za grosz zorganizowana, nie umiem gotować i rachunków też nie zapłacę. Pewnie będę musiała znaleźć jakąś dorywczą pracę, a utrzymanie jej w moim przypadku może mieć skutki wręcz opłakane.
-Moja mała córeczka się wyprowadza!- bąknęła mama, ledwo utrzymująca łzy i wzięła mnie w ramiona.
-Mamuś no przecież nie na całe życie. -próbowałam ją lekko pocieszyć, choć sama nie wiedziałam jak to będzie.
-Jak to nie? Znajdziesz tam jakiegoś fagasa i co? Zapomnisz już o nas!
-Nigdy tak się nie stanie. Nie panikuj.- zrobiłam kilka kroków w tył by oswobodzić się z jej uścisku. Chciałam jeszcze pożegnać się z tatą i bratem, a wiem, że mama mogłaby przytulać mnie do mojego odlotu.
-Do zobaczenia tatuś. -powiedziałam przytulając się do niego.
-Cześć córeczko. -powiedział- Nie zrób dzieciaka. -dodał trochę ciszej.
-Ma się rozumieć. -odszepnęłam, śmiejąc się. Odsunęłam się od taty i podeszłam do brata.
-Oby samolot, którym polecisz miał awarię. -rzekł szczerząc się
-Obyś wpadł pod samochód. -odbiłam piłeczkę. Kątem oka zobaczyłam, że tata wymownie patrzy na mamę i posyła jej figlarny uśmiech.
Chwilę jeszcze zapewniałam mamę, że będę codziennie myć zęby, zdrowo się odżywiać i inne takie pierdoły. Wybawił mnie od tego tata, który oznajmił, że muszę już jechać na lotnisko. Mężczyzna przyniósł z góry moją walizkę, która pewnie ważyła dwie tony, dlatego sama nie mogłabym jej udźwignąć i poszliśmy do garażu gdzie stał jego samochód. Granatowe Maserati. Swoją drogą ono musi być chyba ze stali, bo nie pamiętam, kiedy je kupował. Po paręnastu minutach jazdy byliśmy już na miejscu. Pocałowałam tatę w policzek na pożegnanie i wysiadłam z samochodu. Mam chyba jakąś dziwną chorobę, bo kiedy widzę te wszystkie ogromne samoloty trochę mi niedobrze.
Cóż, będzie wspaniale.
CZYTASZ
I'm holding You.
RomanceDwudziestojednoletnia Danielle Shey wyjeżdża do Włoch, by studiować. Jest dziewczyną o jasnej karnacji z długimi do pasa brązowymi włosami i oceanicznymi oczami. Jej marzeniem jest zostać dziennikarką i znaleźć faceta marzeń. Jednak jak to w życiu...