49.

327 16 4
                                    

Wróciłam do domu, styrana jak nigdy, ale też trochę szczęśliwa. Byłam szczęśliwa przez śmiech Nicka. Ten cudowny dźwięk potrafił rozweselić nawet tak zjebany dzień jak ten. Mimo tego musiałam jeszcze zadzwonić do rodziców i powiedzieć im o tym. Co, biorąc pod uwagę wydarzenia z ostatnich dni, może nie być wcale takie proste. 

-Halo?- usłyszałam długo wyczekiwany głos mojej mamy. Stęskniłam się.

-Dzień dobry mamuś.

-Danie! Danielle dziecinko. Jak się cieszę, że dzwonisz.- powiedziała szczęśliwa, choć za chwilę włączył się jej bojowy tryb.- Co ty sobie myślisz małolacie? Dlaczego nie dzwoniłaś przez cały ten czas? Myślisz, że co? Że ja cię już nie kocham? Że mamy cię w dupie? To się grubo mylisz, bo przez cały ten czas bardzo się zamartwiałam! 

-Mamo! Mamuś wyluzuj!- przerwałam jej- Przepraszam za to. Bardzo przepraszam, ale miałam strasznie dużo nauki przez ostatni czas. Poza tym wiesz jaka jest młodość, znajomi, imprezy i te sprawy.

-Ja już dobrze o tym wiem. Mam tylko nadzieję, że nie za dużo tych imprez. No nie ważne. Co tam u ciebie córeczko?

-Właśnie dzwonię po to, żeby ci powiedzieć. -wzięłam głęboki wdech- Mamo, mam chłopaka. Chłopaka i w zasadzie narzeczonego i przyszłego męża. Myślę, że to...

-Dobra! Stop! Powoli!- przerwała mi- Masz chłopaka tak? Okej. Imię, nazwisko, wiek, waga, wzrost i czy ma Facebooka?

-Nie zagalopowałaś się troszkę? Bo wiesz, ponoć to ojcowie tak reagują na wieść o nowym partnerze córki. 

-Tak, masz rację. I dam sobie rękę uciąć, że twój też by tak zareagował. Jednakże teraz jest ciut zajęty. 

-Tak? A co robi?

-Uczy twojego idiotycznego brata jeździć samochodem.-po samym jej głosie słyszałam, że uderzyłam w czuły punkt. Za chwilę wybuchnęła- Rozumiesz, że ten cwel rozwalił moje piękne, granatowe Maserati? Moje czwarte dziecko! Przecież to w tym aucie zapieczętowaliśmy z ojcem swoją miłość! No może nie do końca w tym, bo wlazłam mu pod Bentleya, ale mimo wszystko. Kochałam ten samochód bardziej niż całą waszą trójkę razem wziętą! Do niego nigdy nie wstawałam w nocy, nie chodziłam po lekarzach, nie zmieniałam cuchnących pieluch, ani nie wysłuchiwałam skarg nauczycieli...!

-Okej rozumiem! Auto wspaniałe, auto cudowne. Ale Brianowi nic się nie stało tak? Jak on rozwalił ten samochód? 

-Zajebał kluczyki, jechał jak popierdolony i wjechał w drzewo!- musiałam odczekać dłuższą chwilę zanim usłyszałam ciąg dalszy jej cudownego, wcale nie krzywdzącego monologu.- Ale masz rację. Samochód to rzecz nabyta. Brianowi się nic nie stało, choć powiem szczerze, że nie wiem jakim cudem. Wróciłabym jeszcze do tematu twojego chłopaka, ale mam jeszcze jedną ważną sprawę. 

-Tak? Jaką?

-Danielle, powiedz mi, co u Anayi?

I'm holding You.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz