Spałam sobie spokojnie, dopóki nie poczułam delikatnego kołysania ramieniem. Ale nawet to nie mogło wyrwać mnie z mojej krainy snów, a wręcz przeciwnie, usypiało mnie jeszcze bardziej. Nadal słyszałam wesoły śpiew jednorożców i wciąż widziałam jak tańczą na tęczy.
-La, la, la, la, le, le, lle,, lle...-coś było nie tak- lle, Danielle!
Zerwałam się szybko z łóżka gotowa do samoobrony. Wiedziałam, że i tak nie mogłabym nikomu nic zrobić, bo jestem tak drobna, że prędzej złamałabym się w pół. No, ale nie ważne. Przez dłuższy czas widziałam przed sobą cholernie przystojnego jednorożca, który jednak był bez rogu. To znaczy miał róg, ale teraz był skryty pod czarnymi spodniami.
-Czego chcesz?- wybełkotałam.
-Podziękować i się pożegnać.- uśmiechnął się miło.
-C-co? Pożegnać, jak pożegnać? Co ty pieprzysz?- podniosłam się na rękach do siadu.
-No powiedzieć 'do zobaczenia na uczelni', przytulić...-wzruszył ramionami.
-Co masz w tej torbie?- spytałam wskazując na torbę, leżącą obok jego nogi.
-Moje rzeczy.- wyjaśnił.
-Jak twoje rzeczy? W sensie, idziesz już? A to nie za wcześnie?- kurwa, zrobiło mi się przykro- Wyglądasz masakrycznie, matka ci jebnie w głowę patelnią, jak cię zobaczy!
-Danielle...-zaśmiał się siadając na moim łóżku.- Widziałem się w lustrze, po niczym nie ma już śladu.- cholera, miał rację.
-No, ale nie wolisz jeszcze zostać? A nóż, twoja mama coś zobaczy, albo się domyśli...
-Danielle, nie. Naprawdę mega ci dziękuję za przygarnięcie mnie, ale w piątek miną dwa tygodnie odkąd tu jestem. Udało mi się przekonać moją mamę, że mam się dobrze i po prostu pojechałem na jakąś pielgrzymkę, ale dłużej tak nie mogę.
-Rozumiem, nie tłumacz się. -spuściłam głowę. Nie chciałam, by zobaczył smutek w moich oczach- Po prostu fajnie mi się z tobą mieszkało. Kocham twoje naleśniki.
-Wiem, są wspaniałe. -zaśmiał się- Mi też się z tobą wspaniale mieszkało, Danie. Nie mam pojęcia, jak ci się odwdzięczę, za to, że mnie trzymałaś tutaj tyle czasu.
-Nie musisz się odwdzięczać. Cała przyjemność po mojej stronie.
-Jeszcze raz dziękuję.-przytulił mnie. Wzięłam drżący oddech. Nagle jednak jego telefon zawibrował, a on spojrzawszy na niego spiął się lekko.- Muszę lecieć. Jeszcze raz dzięki i do zobaczenia na uczelni!
-Papa...
I zniknął. Wiedziałam, że to nie może trwać wiecznie, ale mimo wszystko nie byłam przygotowana na jego odejście. Idąc do kuchni czułam się niesamowicie nieswojo, że nikogo w niej nie ma. Nikt się nie uśmiecha, nikt nie żartuje, ani nikt nie smaży niebiańskich naleśników. Tylko cisza i spokój. Szkoda tylko, że ten spokój wcale mnie nie uspokajał.
Próbowałam czymś zająć myśli, dopóki nie usłyszałam dzwonka do drzwi. Od razu pomyślałam, że to może Nick czegoś zapomniał i będzie idealny pretekst, by spędzić z nim trochę czasu. Rzeczywistość jednak była inna, a widok jaki zastałam za drzwiami wbił mnie w podłogę jakąś łopatą, albo kurwa młotem pneumatycznym. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
***
Jak myślicie, kto odwiedził Danielle?
CZYTASZ
I'm holding You.
RomanceDwudziestojednoletnia Danielle Shey wyjeżdża do Włoch, by studiować. Jest dziewczyną o jasnej karnacji z długimi do pasa brązowymi włosami i oceanicznymi oczami. Jej marzeniem jest zostać dziennikarką i znaleźć faceta marzeń. Jednak jak to w życiu...