20.

399 19 3
                                    

-Boże drogi!- złapałam się za głowę- Co ci się stało!?

-Śmieszna sprawa...-prychnął łapiąc się za bolące miejsce, tudzież brzuch.

-No ja widzę, że wcale nie ma się z czego śmiać. Wchodź...-odsunęłam się trochę od drzwi by zrobić mu miejsce.

Chłopak opadł na kanapę w salonie i odetchnął ciężko, jakby właśnie spadł z niego stukilogramowy kamień. Udałam się do łazienki w celu przyniesienia apteczki. Kiedy już to zrobiłam, uklęknęłam przed chłopakiem i zaczęłam delikatnie przemywać jego rany. Jak to facet, mocny w gębie słaby w czynach. Ciągle wybrzydzał i marudził jak dziecko. Kiedy skończyłam przyniosłam kilka mrożonek i kazałam mu się położyć, a kiedy to zrobił położyłam większą na jego posiniałych żebrach, a mniejszą na oku.

-Co ci się stało?- spytałam patrząc na niego z litością. 

-Nic, nie ważne. Proszę nie dopytuj, bo i tak ci nie powiem. -westchnął- Nie mogłem pójść do domu, bo rodzice wyrzuciliby mnie z domu, więc przyszedłem do ciebie. Zlituj się  nade mną i pozwól przenocować kilka dni.- zrobił maślane oczy. Jak mogę mu odmówić?

-Nie mogłeś pójść do szpitala?

-Do szpitala? Zwariowałaś? Nie jestem frajerem, a poza tym dopytywaliby mnie co się stało, a ja nie umiem kłamać. -westchnął.

-Jesteś świadomy, że ja również będę cię o to dopytywać prawda?- założyłam ręce na biodra. Zamrugał kilka razy po czym złapał się za głowę.

-Ała! O mój Boże jak boli! Nie wytrzymam! Ugh co za ból! Cholera, umieram!- zaczął krzyczeć i wić się. 

-Czekaj ty mówisz poważnie?- zaniepokoiłam się.

-Co? Oczywiście, że tak! Mówię śmiertelnie poważnie! Boże zaraz skonam. Proszę daj mi kartę, napiszę testament!

-Typowy facet...-przewróciłam oczami i skierowałam się do sypialni. 

-Zaraz!- zatrzymał mnie jego głos.- To znaczy, że nie będziesz pytać?

Raz jeszcze przewróciłam oczami i poszłam do pokoju. Idiota, zachowuje się strasznie dziecinnie. 

No chyba, że jego naprawdę męczy aż taki ból. Mam dzwonić po karetkę?

Wzięłam z szafy koc i poduszkę. Wróciłam do sypialni i zobaczyłam, że chłopak już zasnął. Widocznie faktycznie był bardzo zmęczony. Przystanęłam przez chwilę w progu, by móc się mu poprzyglądać. 

Jego męskie rysy twarzy są teraz zakryte przez jego cudownie puchate włosy, które przybrały postać naturalnych loków. Również męskie ręce spoczywały spokojnie pod głową spełniając rolę poduszki. Jego szeroka i zapewne idealna klatka piersiowa równomiernie unosiła się i opadała, co wprowadzało mnie w stan wewnętrznej harmonii. 

Zaraz czy ja właśnie perfidnie go obczajam?

Strzeliłam sobie z liścia, by się otrząsnąć i podeszłam do kanapy. Okryłam go delikatnie kocem, a poduszkę włożyłam pod głowę. Sama udałam się do łazienki, by zażyć kąpieli. Mam bardzo dziwne przeczucie, że jego obecny stan jest ściśle związany z tym gangusem, z którym się zadaje. 

I'm holding You.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz