42.

326 16 1
                                    

Poczułam jednak, że ktoś mnie popycha, a ja upadam na ziemię. Poczułam ten rozrywający ból. Nie umiałam określić jego położenia, ale czułam jak mnie przeszywa. Dziwiło mnie jednak to, że wciąż wiem co się dzieje, myślę i ogólnie kurwa, żyję! Powoli rozchyliłam powieki. 

Kurwa!

-Kurwa!- wrzasnęłam i podniosłam się. Przyklęknęłam blisko niego zalewając się łzami.- Nie! Błagam cię nie! Kurwa błagam nie umieraj! Słyszysz mnie do jasnej cholery?! Nie możesz...!

Facet kopnął mnie w brzuch, a ja poturlałam się do ściany, która wcale nie była tak daleko, ale jednak. 

Nie obchodziło mnie to, że ten chory pojeb zbliża się do mnie ze spluwą w dłoni. Moje oczy wciąż były utkwione w jednym punkcie. 

W leżącym na ziemi, najpewniej martwym Nicku. 

-Słuchaj, ty mała, nędzna kurwo! -przyłożył mi pistolet do skroni. Ja tylko zacisnęłam powieki, z których wciąż wypływały łzy. Nagle jednak poczułam, że zabiera pistolet- Ja nie zabijam kobiet. 

Co on do kurwy pierdoli?

-Nie myśl sobie jednak, że ci się upiekło.- zachichotał- Będziesz dla mnie nałożnicą i...

Niespodziewanie znowu rozległ się potężny huk. Usłyszałam jak coś upada, najpewniej ciało. Byłam tak cholernie zdezorientowana. Czy to sen? Na pewno nie, czuję przecież ten ból, przeszywający serce. Wycisnęłam z siebie jednak resztki odwagi i otworzyłam oczy. Znów poczułam znajome, przyjemne uczucie w podbrzuszu. Moje serce ogarnął spokój, a ja znów się rozpłakałam. Na szczęście teraz ze szczęścia i ulgi za razem.

-Niccolo!- poderwałam się na równe nogi i podbiegłam do chłopaka. 

Wciąż leżał na ziemi, ale teraz podnosił się na jednej ręce. W drugiej zaś trzymał pistolet, którym wciąż mierzył do leżącego już mężczyzny. Dopiero, gdy zobaczył, że jestem naprzeciw niego opuścił broń i odetchnął głośno. 

-Danielle...-mruknął cicho. 

Miałam w dupie to, co chce powiedzieć. 

Pochyliłam się, by dosięgnąć jego ust i wbiłam się w nie najprędzej jak tylko mogłam. 

Widziałam jego zdezorientowanie, ale ja nie chciałam przestać. Kurwa, nie mogłam. Tęsknota, która się we mnie zebrała działała niemal jak skuteczny klej. Chłopak podniósł się do siadu nie przerywając pocałunku. Był długi, namiętny i pełen uczuć. Nie przyszło by mi do głowy, że nasz pierwszy pocałunek odbędzie się akurat w takim miejscu, ale teraz mam to w dupie. To tak cholernie dobre uczucie. Kochałam go, do kurwy. 

Po chwili jednak się oderwałam. Spojrzałam mu w oczy, rozpłakałam się i strzeliłam mu z liścia. 

-Za co to?- spytał podniesionym głosem, łapiąc się za policzek.

-Co się stało? Przed chwilą leżałeś tu nieprzytomny...-przerwał mi, rozsuwając suwak swojej bluzy. Nie czas, żeby się rozbierać nieprawdaż? Dopiero po chwili skapnęłam się, że miał na sobie kamizelkę kuloodporną. 

-Ty idioto...-te słowa opuściły moje usta wraz z westchnieniem przepełnionym ulgą.- Ale zaraz. To dlaczego zemdlałeś?

-Co?A! Bo mnie odrzuciło, a ty miałaś w ręce tą pierdoloną cegłę!

I'm holding You.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz