XII. Mourning

783 53 17
                                    

Tweek Tweak pov.

Rankiem obudził mnie głośny dźwięk budzika. Zerwałem się wręcz z łóżka, by go wyłączyć po czym zacząłem przygotowywać się do szkoły. Była środa. Środek tygodnia. Jedyne co cieszyło mnie tego dnia to fakt, iż mogłem znów dziś zobaczyć Craiga. Niestety tylko na czas lekcji, ale jednak. O 7.30 mama zawołała mnie na dół by mogła mnie zawieść do szkoły. Poszedłem do auta i szybko byliśmy na miejscu, bo owa szkoła była jakieś parę minut drogi od domu. Zostawiłem płaszcz w szafce i poszedłem do klasy. Tam zobaczyłem coś czego się nie spodziewałem. Mianowicie pustą ławke przed ławką Clyde'a i Tokena. Craig zawsze był wcześniej w szkole, dlatego zawsze tam siedział kiedy wchodziłem do sali. Usiadłem na moim miejscu oo czym odwróciłem się do chłopaków za mną.
—Wiecie co z Craigiem?— zapytałem zmartwiony. Ci nie martwili się ani trochę, machnęli że pewnie się spóźni czy cos w tym stylu. Tucker nigdy się nie spóźniał. Napisałem do niego chyba z milion wiadomości, ale miał wyłączony telefon. Zostało mi tylko czekanie na ostatni dzwonek.
Na zajęciach nie mogłem skupić się ani trochę. Cały czas trząsłem się bardziej niż miałem w zwyczaju, co jeżeli to ja źle coś zrobiłem i teraz mnie nienawidzi? Ścisnąłem nerwowo swoje przedramię, co odczułem przez znaczną ilość ran na tej części ręki. Miałem problemy z autoagresją, jednak nie jakieś poważne by lądować w szpitalu. Uspokajało mnie to szczypanie i ból, który towarzyszył każdemu rozcięciu. Odkąd byłem z Craigiem to bardzo to ograniczyłem jednak nadal mogłem się złapać na samookaleczeniu kiedy tylko wpadałem w skrajne emocje. Po ostatniej lekcji wręcz wybiegłem z budynku. Po drodze zadzwoniłem do mamy, by powiedzieć jej, iż idę na jakiś czas do domu bruneta. Zleciało jakieś 10 minut marszem zanim dotarłem do jego miejsca zamieszkania. Drzwi otworzyła jego mama. Nie wyglądała na szczęśliwą, było to bardziej... Zmartwienie.
— O witaj Tweek, co cię do nas sprowadza?— zapytała spokojnym tonem.
— Dz-Dzień dobry. Czy mógł-bym wejść na chwilę do Cr-Craiga?— spytałem strasznie dukając jak na jakimś przedstawieniu w podstawówce. Kobieta posmutniała, widziałem to, choć starała się to ukryć.
— Cóż... Craig chyba wolałby zostać sam. Wczoraj zmarła jego świnka morska. Nie wychodzi z pokoju, ani też nie wpuszcza nikogo do środka. Ten zwierzak był dla niego bardzo ważny. Jak każdy z resztą. — powiedziała Laura opierając się o framugę drzwi. Stripe umarł, wiedziałem jak kochał tego małego szatana. Dlatego teraz już nie dziwiło mnie jego zachowanie.
— Jak każdy? Było ich więcej?—
— Ta świnką była jego trzecią. Śmierć każdego Stripe'a przeżywał tak samo. Po jakimś czasie zawsze kupywał nową, ale dopiero po jakimś czasie. Trochę mu zajmie wyjście z pokoju, dlatego musimy czekać, aż ten się uspokoi.— Wytłumaczyła prędko. Wtedy się pożegnaliśmy. Nie mogłem dać mu siedzieć samemu Bóg wie ile. Nie jest sam, nie chce żeby myślał, że jest. Dlatego postanowiłem przyspieszyć to wszystko. Całe moje oszczędności wydałem na nowego Stripe'a i ulubione przekąski bruneta. Świnka morska nie była tanią inwestycją, ale sam przywiązałem się do poprzednika, bez niego było pusto. Po godzinnej wyprawie od sklepu do sklepu w końcu spowrotem dotarłem na próg Tuckerów. Tam przekonałem jakimś cudem Laurę by wpuściła mnie do środka. Szybko znalazłem się pod drzwiami Craiga.
— Craig? Mogę wejść? To ja, Tweek. Przyniosłem ci lekcje.— ściemniłem na poczekaniu by tylko wpuścił mnie do środka. O dziwo podziałało. Rezydent otworzył mi. Był w piżamie, a raczej samej górze od piżamy. Oczy miał czerwone i spuchnięte od płaczu, a na głowie panował istny nie ład. Serce pękało mi na widok chłopaka w takim stanie.
Przepuścił mnie w drzwiach po czym je zamknął. W tamtym momencie poraz pierwszy dziś go usłyszałem.
— Możesz zostawić na biurku, dzięki.— mruknął pod nosem po czym położył się spowrotem na łóżko. Kucnąłem przy nim i położyłem obok jego głowy pudełko z dziurkami, a na ziemię opadł mój plecak.
— Kłamałem, nie mam lekcji. Ale ktoś chciałby cię poznać.— odpowiedziałem przyciszonym tonem głosu. Wtedy ten zwrócił uwagę na pudełko, spojrzał to na mnie to na pakunek po czym w końcu otworzył go. Zwierzątko szybko opuściło pudełko zeskakując na łóżko. Zaczęło wszystko wąchać i poznawać nowe otoczenie.
— Oto Stripe #4. Dotrzyma ci towarzystwa.— powiedziałem po czym ułożyłem na biurku obok parę przekąsek by zjadł chociaż je. Niezbyt pewnie jadał posiłki skoro był zamknięty tu cały dzień.
— Już pójdę, nie będę przeszkadzał.— powiedziałem posyłając mu słaby uśmiech. Miałem kierować się do wyjścia jednak zatrzymało mnie szarpnięcie za nadgarstek. Syknąłem cicho czując ucisk na zranionej ręce. Craig mnie zatrzymał, płakał. Szybko położyłem swoje dłonie na jego policzkach i kciukiem ocierałem jego łzy.
— Czemu płaczesz skarbie? Zrobiłem coś nie tak?— zapytałem zestresowany. Nagle przytulił się do mojego torsu na którego wysokości siedział. Po chwili mogłem usłyszeć odpowiedź.
— Zrobiłeś wszystko tak, dziękuję ci Tweek, dziękuję za to. Zostań.— mówił przez łzy. Wtedy wiedziałem, że to płacz wywołany pozytywnymi emocjami, nie tymi negatywnymi. Uśmiechnąłem się pod nosem po czym zacząłem gładzić go dłonią po głowie. Mały Stripe szybko zainteresował się sytuacją i wskoczył na nogi Tuckera co on natychmiast zauważył.
— To co? Teraz mamy dziecko?— żartowałem siadając obok Craiga.
— Oczywiście, będziesz dobrą matką.— odparł Craig w zdecydowanie lepszym już humorze.
— Czemu ja mam być matką? To ty nią jesteś.— zapytałem z aktorskim wręcz oburzeniem w głosie.
— Czemu nie? Ładnie by ci było w fartuszku.— zaśmiał się pod nosem po czym ucałował mnie w czubek głowy.
Przesiedzieliśmy tak jeszcze chwilę po czym zaczęliśmy sprzątać jego pokój by Stripe mógł zacząć poznawać teren. Zajęło nam to jakieś pół godziny, ale wszystko wyglądało schludnie. Okna były odsłonięte, a Craig w końcu się ubrał. Stałem na środku pokoju obejmując szyję bruneta stojącego naprzeciw mnie. Ręce miał ułożone na moich biodrach. Prędko poczułem jak złoto oki łączy nasze usta w pocałunku. Przerwany został przez samego Tuckera bo ten chciał mi coś powiedzieć.
— Nienawidzę być tym, który psuje zabawę.. ale nie umyłem jeszcze zębów.— powiedział śmiejąc się jak głupi do sera.
— Fuj! Craig! Wynocha do łazienki!— powiedziałem wypychając go z pokoju. Zostałem sam. Usiadłem na podłodze obok świnki. Głaskałem go po łebku z uśmiechem na ustach. Po chwili ciszy zwróciłem się do zwierzaka.
— Dbaj o tego dupka, dobrze?— mruknąłem cicho.
— Wow co za czułe słowa Tweek.— usłyszałem głos Craiga za sobą. Chłopak następnie usiadł obok mnie przytulając się do moich pleców.
— Kocham Cię, słońce. — powiedział prosto do mojego ucha.
— Ja ciebie też .. dupku.— odpowiedziałem nieco głośniej.
Usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Tucker szybko odskoczył do tyłu. Do pokoju weszła mama Craiga.
— Cześć chłopcy, dzwoniłam do Helen i uznałyśmy, że możecie odpuścić sobie te dwa dni szkoły, tylkoze względu na sytuację, nie przyzwyczajaj się młody człowieku.— skierowała słowa do swojego syna na co ten wywrócił oczami.  Zdecydowaliśmy się na nocowanie. Poszedłem do domu po jedynie najpotrzebniejsze rzeczy i szybko wróciłem do bruneta, który akurat uczył sztuczek swoją świnkę. Kochał Stripe'a, tak samo jak ja kochałem jego.

-------------------------------------------------------------

Niesprawdzone

1123 słowa

"I love you to the moon and back" - Tweek x Craig Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz