XIV. Coming out

748 58 16
                                    

- Ał kurwa Tweek, to boli.- syknąłem z bólu po czym zacisnąłem dłoń na materiale kołdry.
- P-Przepraszam! Tylko się nie ruszaj. Już prawie skończyłem.- odparł blondyn w panice. Nie wiedział co robi, no i czy robi to dobrze. Po chwili ból ustał, wtedy Tweek podał mi lusterko.
-Wow, wyglądam jak totalny badass.- powiedziałem zachwycony patrząc na przekłute przez chłopaka ucho. Zawsze chciałem zrobić sobie helixa, ale wizyta u piercera kosztowałaby mnie w chuj kasy. Tweek przekłuł mi ucho igłą z zestawu zamówionego z neta. Wystarczyło się modlić, że w tych warunkach nie wejdzie mi zakażenie.
- Nigdy więcej nie robię ci kolczyka, to zbyt duży stres.- rzekł zakładając ręce na klatce piersiowej. Wywróciłem na to oczami po czym ucalowałem go w policzek w ramach podziękowania. Cieszyłem się jak dziecko. Chciałem namówić go by również przekłuć jego ucho, żebyśmy mogli mieć matching kolczyki, jednak ten bał się zakażenia. Dlatego ja zrobiłem go jako pierwszy by pokazać mu, że żadna infekcja mu nie grozi. Cóż poczekam parę dni i się przekonamy. Była trzecia po południu, siedziałem z Tweekiem w moim domu. Odwiedzał mnie coraz to częściej. Nie dziwiło mnie to, w końcu to normalne, że chce spędzić czas z takim wspaniałym chłopakiem jak ja. Nie no może trochę wyolbrzymiam. Dzisiaj miał być dzień kiedy powiem moim rodzicom o związku z Tweekiem. Żadnego odwlekania, żadnego przekładania. Nie interesuje mnie co myślą, kochałem go, nie zmieni tego nic. Mimo, że w głowie miałem same czarne scenariusze to musiałem to zrobić. W końcu co się odwlecze, to nie uciecze. Jednak zdecydowałem się, że chce porozmawiać z nimi kiedy Tweek będzie w domu, nie chciałem by musiał to oglądać gdyby coś poszło źle. Teraz musiałem skupić się na spędzeniu czasu, moim chłopakiem.
- Myślisz, że rodzice będą źli?- zapytał Tweak nawiązując do świeżo przekłutego ucha.
- No co ty, a nawet jeśli to dziś zajmę ich coming outem, jak będą źli to na to, że ich syn jest pedałem, a nie za to że jego chłopak przedziurawił mu ucho.- machnąłem na sytuację ręką śmiejąc się. Starałem się utrzymać wrażenie beztroskiego. Nie chciałem martwić Tweeka. Bał się bardziej niż ja. Myślał, że moi rodzice zabronią mi się z nim umawiać, albo coś w tym guście. Wątpiłem w to szczerze. Moi rodzice go uwielbiali. Nawet mój tata dawał mu swój ulubiony kubek gdy robił mu kawę. To jego sposób na okazywanie szacunku. Blondyn jednak myślał zbyt wiele o tym. Gdy miał się odezwać przerwałem mu.
- Spokojnie niuniek, będzie dobrze, przecież wiesz, że moi rodzice cię kochają. Nie martw się tym już okej?- powiedziałem posyłając mu uśmiech. Ten kiwnął głową po czym również się do mnie uśmiechnął.
-No, a więc skoro humor lepszy to co ty na to by iść do Targeta by pooglądać pluszaki?- zapytałem wstając z łóżka.
- Pluszaki? Nie mamy 10 lat Craig.- powiedział chłopak wywracając oczami. Oczywiście byłem przygotowany.
- Podobno zaczynają już wystawiać te walentynkowe.- Powiedziałem zakładając na głowę swoją ulubioną czapkę. Na tą wiadomość Tweek szybko wstał. Często chodziliśmy do sklepów by oglądać takie pierdoły, niebieskooki wielbił miękkie rzeczy, dlatego na jego łóżku była kolekcja poduszek i pluszaków. Była skromna jednak większa od mojej. Ja miałem jednego miska którego dostałem od babci paręnaście lat temu. Leży gdzieś na pufach. No nie ważne. Ubraliśmy się i wyszliśmy z domu. W owym sklepie spędziliśmy dobre dwie godziny. Oglądaliśmy wszystko, ozdoby, zabawki, nawet niektóre artykuły spożywcze. Chociaż w sumie kupiliśmy tylko kawę mrożoną w kubeczku dla Tweeka i Redbulla dla mnie. Po takich zakupach wolno szliśmy w kierunku domu chłopaka. Niestety jego mama miała jakieś plany na wieczór więc musiał wrócić. W sumie ja też miałem plany. Odprowadziłem go pod same drzwi i pożegnałem przytulasem. Wtedy i ja musiałem wrócić do domu. Nie spieszyło mi się jakoś. Po drodze gadałem z Clyde'm bo ten miał jakąś zalamke przez to, że Bebe znowu go rzuciła. Boże niech znajdzie sobie kogoś innego. Tego kwiatu jest pół światu. Na szczęście udało mi się namówić Tokena by go odwiedził i nie dał mu iść znowu do Raisins by zmarnować kasę. Ja wszedłem do domu. Tam prawie, że od razu zawołałem rodziców do salonu. "muszę z wami porozmawiać" z moich ust brzmiało groźnie bo zwykle ograniczałem nasze konwersacje jak tylko mogłem. Teraz jednak nie mogłem tego zrobić. Siedzieliśmy razem w salonie. Nastała cisza.
- Craig, co chciałbyś nam powiedzieć?- zapytała spokojnym tonem mama. Wziąłem głęboki oddech i zacząłem mówić.
- No bo chciałem wam coś powiedzieć już od jakiegoś miesiąca. Czekałem na odpowiedni moment no i myślę, że ta chwila jest teraz. Mamo, tato, ja..- tu się zaciąłem. Widziałem zaniepokojony wzrok moich rodziców, było mi sucho w gardle. Nie chciałem ich rozczarować sobą. Jednak wiedziałem, że to czekać nie może. Chciałem ogłosić całemu światu, że jestem szczęśliwy, szczęśliwy z innym chłopakiem, nie z dziewczyną.
- Mam chłopaka.- powiedziałem pewnie obserwując bacznie reakcje rodziców. Tata był w szoku. Mama uśmiechała się do mnie ze zrozumieniem. Posłali sobie wzajemnie porozumiewawcze spojrzenie. Wtedy ojciec zaczął mówić.
- Synu... Jesteś pewien, że kochasz tego chłopaka...? Może to tylko wyjątkowa przyjaźń?- zapytał chcąc chyba przekonać mnie, że wszystko wymyślam. Oburzony zerwałem się z kanapy.
- Tak tato jestem pewny, kocham Tweeka.- rzekłem stanowczo. Do konwersacji dołączyła mama.
-Jesteśmy dumni Craig, cieszymy się że powiedziałeś nam o tym. Cieszymy się wiedząc, że jesteś szczęśliwy.- powiedziała uśmiechając się do mnie. Przytuliła mnie pierwszy raz od długiego czasu. Tata będzie musiał się z tym pogodzić, nie wiem ile to zajmie, ale cieszyłem się z tego, że chociaż chciał mnie zrozumieć. Na swój sposób.
Kiedy zbierałem się już do pokoju ojciec podszedł do mnie z portfelem.
- Wiesz, jakoś nabrałem chęci by dać ci te 100$. Weź je.- powiedział wpychając mi banknot. Wow, chciałbym zarabiać na byciu gejem. Mógłbym być miliarderem. Podziękowałem i ruszyłem do pokoju gdzie od razu zadzwoniłem do Tweeka, powiedziałem mu jak poszło, cieszył się, ja też, musiał powiedzieć swoim rodzicom, ale oni wiedzieli już o tym, że ich syn wolał mężczyzn. Poprostu musiał powiadomić, że chodziliśmy ze sobą. Wręcz z bananem na twarzy leżałem na łóżku. Było mi lżej na sercu wiedząc, że nie muszę już się ukrywać. Mogę złapać za rękę mojego chłopaka i nie będę się stresował, że ktoś nas zobaczy i komuś rozpowie. Skoro moi rodzice byli pozytywni, przynajmniej częściowo to miałem w dupie opinie reszty. Liczyło się wtedy tylko szczęście. Nasze wspólne szczęście.

-------------------------------------------------------

Niesprawdzone

1040 słów

"I love you to the moon and back" - Tweek x Craig Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz