XV. His Scars

763 50 21
                                    

Od jakiegoś tygodnia w Tweek Bros Coffee zaczęła funkcjonować dostawa pod same drzwi. Dla klientów był to wielki plus. Dla mnie? Dla mnie było to najgorsze na co mogli wpaść. Tweek po zajęciach szybko musiał jechać do pracy by rozwozić kawę po całym miasteczku. Brakowało mi go, strasznie brakowało. W tygodniu spotykałem się częściej z Clyde'm i Tokenem, weekendy były poświęcone Tweekowi i tylko jemu. Choć rozumiałem sytuację mojego chłopaka to coraz mniej podobała mi się jego praca. Nie dlatego, że byłem zazdrosny czy jakiaś inna durna wymówka. Poprostu widziałem z dnia na dzień jak zmęczony jest po całym dniu pracy. Coraz mniej spał, coraz więcej kawy pił. Mysle, że martwienie się o swojego partnera jest całkowicie normalne. Niebieskooki zawsze bał się przeciwstawić swoim rodzicom. Myślę, iż nie byliby źli, ani nic. Poprostu Tweek często czuł się bezużyteczny nie robiąc nic, ciągle robił zbyt dużo przepracowując samego siebie. Skoro on nie chciał nic zrobić to moją rolą było pójście do jego rodziców i załatwienie sytuacji. Nie chciałem by ten tracił pracę przez moje bycie "nadopiekuńczym ", ale jedynie ograniczyć zadania młodego Tweaka w rodzinnym interesie. Robił za kasjera/ kelnera/ baristę /ubera. Jestem święcie przekonany, że gdyby wystawili jakieś ogłoszenie to multum młodzieży zgłaszałoby się by pracować tam dorywczo.
Ubrany jak na odpust wyruszyłem do domu Tweaków w sobotnie popołudnie. Byłem umówiony na nocowanie, więc moja wizyta nie była dziwna. Poszedłem tam nieco wcześniej, by móc zagadać do Pana domu. Wszedłem tam jak do siebie, ich rezydencja robiła mi praktycznie za drugi dom, miałem nawet osobne klucze. W kuchni słyszałem Richarda. Nucił coś przy robieniu sobie kawy. Podeszłem do niego i zacząłem rozmowę.
- Dzień dobry, moglibyśmy zamienić parę słów? Chodzi o Tweeka.- zacząłem spokojnie. Mężczyzna spojrzał na mnie z powagą w oczach, kiwnął porozumiewawczo głową nakazując mi tym samym kontynuować. Wyjaśniłem mu całą sytuację. Przepracowanie i ciągły brak energii do robienia czegokolwiek jego syna. Tłumaczył, że nie zauważył oraz posłuchał mojej rady. Wystawi on ogłoszenie by zdjąć zakres obowiązków z ramion ich jedynego pracownika. Ta dyskusja przerodziła się w gadanie o niczym. Pan domu nawet zrobił mi herbatę, mieli zawsze pudełko w domu. Choć nie pijali herbaty to kupywali ją dla gości z innym gustem w naparach niż oni. Po jakiś piętnastu minutach do kuchni wszedł blondyn, dla którego w zasadzie przyszedłem tutaj. Dopilem szybko herbatę i pożegnałem Richa. Podszedłem szybko do swojego chłopaka przytulając go.
-Hej Niuniek, tęskniłeś?- zapytałem nie przejmując się faktem, iż ojciec chłopaka siedzi sobie popijając kawkę nieopodal. Zawstydzony licealista zaciągnął mnie na górę gdzie prawie, że od razu zatrzasnął za nami drzwi.
- Wow zwolnij tygrysie, nigdzie nie uciekam.- zażartowałem siadając na jego łóżku. Szczerze mówiąc lubiłem je o wiele bardziej niż swoje. Materac był taki miękki.. no nie ważne. Spojrzałem na buraka zwanego potocznie również Tweekiem Tweakiem, który stał przede mną.
- Chyba niedługo zacznę myśleć, że przychodzisz do mojego ojca, a nie do mnie.- fuknął z teatralną złością. Wywróciłem oczami po czym przyciągnąłem go do siebie. Przez to niebieskooki zasiadł na moich nogach, a ja złożyłem na jego nosie krótki całunek.
- Oj przecież wiesz, że to nie prawda. Nie cieszysz się, iż nawiązuje więź z przyszłym teściem?- powiedziałem z głupawym uśmieszkiem na ustach.
- Ta, pewnie zaraz już teściem, nawet się nie oświadczyłeś! - oburzył się na mą wypowiedź.
- Zrobię ci najpiękniejszy na świecie pierścionek ze stokrotki kiedy tylko będzie wiosna, obiecuje.- zapewniłem. Choć był dopiero jakiś 5 luty, więc do wiosny został z miesiąc conajmniej to byłem pewien, że nasz związek dotrwa wiosny. Byłem pewien, że dotrwa naszej późnej starości. Choć może było to głupie skoro byliśmy jeszcze nastolatkami. Jednakże kochałem Tweeka bardziej niż kogokolwiek innego, no i na tą chwilę nie wyobrażałem sobie żadnego innego mężczyzny w moim życiu.
Po chwili ciągnięcia żartu o zaręczynach mój wzrok zjechał z oczu chłopaka na jego przedramię. Jego rozładowywanie agresji poprzez samookaleczenie było kolejną rzeczą, która mnie martwiła. Złapałem więc za jego nadgarstek i powoli uniosłem rękę blondyna w moją stronę. Chłopak wzdrygnął się gdy poczuł moją zimną dłoń na swojej rozgrzanej skórze. Przyglądałem się w ciszy wszystkim widocznym bliznom oraz gojącym się już starym ranom. Westchnąłem pod nosem po czym rzekłem:
- Niuniek, wiesz, że zawsze możesz ze mną porozmawiać tak?- zapytałem unosząc swoje złote oczy z przedramienia na jego piękne błękitne ślepia.
- Wiem, Craig. Czasem poprostu nie chce cię martwić, albo to dzieje się samo. Przepraszam, za to. Nie chce, żebyś był zły- przerwałem mu prędko jego tłumaczenia.
- Nie jestem zły. Poprostu nie chce żebyś był sam. Wiem, że nie da się przestać z dnia na dzień, jednak proszę, mów mi kiedy będziesz się czuł źle, nie chce cię stracić skarbie.- rzekłem wpatrzony w piękną barwę jego tęczówek. Zawsze kojarzyły mi się z niebem. W zależności od oświetlenia miały inny odcień niebieskiego, jednak każdy z nich był niesamowity.
- Przepraszam, nie chce, abyś się mną brzydził. Wiem, że te blizny wyglądają okropnie.- kontynuował Tweek.
Nigdy nie brzydzilem się jego żadnym aspektem. Kochałem jego całego. Uśmiech, którym witał mnie codziennie rano. Oczy, w których topiłem się niczym w głębi oceanu. Dłonie, które rozgrzewały moje w nawet najchłodniejsze dni. Nawet blizny, za którymi stał cały ból i żal blondyna. Zostanie z nimi aż do końca swoich dni, dlatego nie chciałem by ich nienawidził. Wpadłem na może nieco głupi pomysł, ale na tą chwilę nie miałem nic lepszego. Posadziłem chłopaka obok by móc wstać do plecaka zostawionego przy drzwiach. Zacząłem szukać tam swojego flamastra świecącego w ciemności. Od dziecka takie zbierałem. Wziąłem go po czym ponownie ruszyłem w stronę blondyna. Zacząłem malować różne gwiazdki czy konstelacje z pamięci na jego zagojonych bliznach. Nie oczywiście po tych świeższych by nie doprowadzić do jakiegoś zakażenia. Kiedy tylko skończyłem zasłoniłem rolety i zgasiłem wszystkie światła.
- Craig, zaraz namalujesz na mnie cały wszechświat.- pyrchnął ze słabym uśmiechem.
- Jesteś moim całym wszechświatem Tweek.- odparłem.
Po chwili załączyłem nasze usta w pocałunku. Może popchnałem go zbyt bardzo swym ciężarem, gdyż nie minęła chwila, a wylądowałem leżąc na Tweaku. Cieszyłem się tą chwilą jakby miała być to ostatnia okazja kiedy mogłem go pocałować chociaż nigdzie się nie wybieraliśmy. Szybko jednak zdecydowałem się położyć obok by nie zmiażdżyć biednego licealisty swoim ciężarem.
- Kocham Cię, Craig.-
- Ja ciebie też, Tweek.-

----------------------------------------------------------

Niesprawdzone

1018 słów.

W sumie po prośbie jednej osoby o napisace Clyde x Token myślę czy nie zacząć pisać one shotow na zamówienie
Anyone interested?(⁠.⁠ ⁠❛⁠ ⁠ᴗ⁠ ⁠❛⁠.⁠)

"I love you to the moon and back" - Tweek x Craig Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz