13. ,,W tamtej chwilii nie liczyło się nic innego"

244 9 5
                                    


Hej! Miłego czytania <3

Tiffany

To nie tak, że nie chciałam, czy nie widziałam tego, że Paul chciał mnie pocałować

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

To nie tak, że nie chciałam, czy nie widziałam tego, że Paul chciał mnie pocałować.

Widziałam i po części nawet chciałam, ale bałam się, że potem będę tego żałować.

Nie lubię pochopnych decyzji i nie chcę się całować z kim popadnie. Paula znam i czuję się przy nim naprawdę dobrze i swobodnie, ale nie wiem, czy on lubi też mnie.

Nie znam go jeszcze na tyle dobrze, żeby stwierdzić czy nie jest jak wszyscy inni, których miałam okazję dotychczas poznać i szczerze, nie wspominam zbyt dobrze tamtych relacji. Muszę przyznać, że jeszcze nie spotkałam w swoim życiu chłopaka, przy którym faktycznie czułabym się sobą.

Do czasu. Mimo, że znam Paula dość krótko, to czuję się jakbym znała go od lat i chociaż często sobie dogryzamy, myślę, że może stać za tym jakieś zauroczenie.

***

Z czasem Paul stał się mi i Darcy naprawdę bliski. Wpadał do nas praktycznie codziennie nawet na głupie oglądanie jakiegoś serialu czy filmu. Był naprawdę oddanym przyjacielem i zawsze był przy nas, gdy czegoś potrzebowałyśmy.

I to działa w dwie strony. W tamtym okresie, nowością było dla nas to, że nie poinformował nas, że dziś nie przyjdzie, niż zapowiadał swoje wizyty. Nie przeszkadzało Darcy, że czuł się w jej mieszkaniu jak w swoim, moja obecność też jej nie przeszkadzała...

Tego właśnie dnia, Paul nie dał nam znać, że dziś nas nie odwiedzi, więc zwyczajnie napisałam do niego wiadomość.

Minęła godzina, czy dwie, ale odpowiedzi nie dostałam żadnej, a on nawet nie odczytał. Nie odebrał też telefonu, co w jego przypadku jest dosyć rzadkim zjawiskiem.

Zaczęłam się lekko niepokoić, więc stwierdziłam, że tym razem, to ja odwiedzę jego. Darcy tego dnia miała akurat coś do załatwienia, ale przynajmniej podwiozła mnie pod kamienicę.

Gdy weszłam na piętro, pierwsza rzeczą, która spowodowała u mnie stres, wywołany natłokiem myśli, były uchylone drzwi. Weszłam, więc do środka, a widok, który zastałam, zwyczajnie mnie zamurował.

Tym właśnie widokiem był Paul. Paul siedzący w oknie, z nogami po drugiej stronie parapetu, na czwartym piętrze kamienicy.

Czy on właśnie chciał odebrać sobie życie? Dlaczego? Dlaczego akurat, teraz gdy potencjalnie wszystko zaczęło się układać?

Patrząc na wysokość od ziemi, raczej nikt nie przeżyłby takiego upadku. W najlepszym wypadku, trafiłby w śpiączkę albo na wózek inwalidzki. Nie wiem co kierowało nim w tym momencie. Kłótnia z Carlosem wpłynęła na niego w sporym stopniu, ale jestem pewna, że to nie był jedyny powód, przez który Paul postanowił pożegnać się z życiem.

Pod kątem fizycznym najprawdopodobniej kierowała nim duża dawka wypitego alkoholu. Był pijany. Znów wpadł w to bagno. Ludzie doskonale potrafią ukrywać depresję. Jeżeli ktoś odpowiednio wcześniej nie wysyła małych znaków o pomoc, w wielu przypadkach, staje się ona niezauważalna.

Najczęściej kamuflują swój smutek za maską uśmiechu. Ktoś rano tryska energią, a wieczorem, postanawia zniknąć z tego świata, przykładowo ginąc pod kołami pociągu. 

- Paul?! Co Ty robisz? Nie skacz! Proszę. – Pragnęłam tylko, aby wrócił do środka.
Nie wiedziałam co mam zrobić w takiej sytuacji.

Miewałam wcześniej myśli samobójcze, ale nigdy nie miałam tyle odwagi, żeby faktycznie to zrobić. Jak widać Paul ją posiadał, chociaż w tamtej chwili, oddałabym wszystko, by ją stracił.

- Tiffy? Ja pierdole, dlaczego ja nawet nie potrafię się zabić. Daj mi odejść. – Powiedział to, po czym odwrócił się w moją stronę.
- Błagam Cię, zrób to dla mnie i zejdź. – powiedziałam, wyjątkowo spokojnie patrząc na sytuację, która właśnie miała miejsce.

Chyba do końca nie dotarło do mnie co właściwie się działo. Mój mózg, nie był w stanie, przyjąć do siebie informacji, że człowiek, z którym od pewnego czasu, spędzałam większość wolnego czasu i który z pozoru zarażał pozytywną energią, miał taki mętlik w głowie.

Paul przełożył powoli nogi na drugą stronę, a ja momentalnie odczułam ulgę na sercu. Podszedł do mnie, objął mocno i po prostu rozpłakał się jak dziecko w moich ramionach. Ja też się rozpłakałam, emocje wzięły górę.

Nie lubiłam dotyku, może dlatego, że najzwyczajniej w świecie, ledwo go znałam. Matka, jak można się domyślić, nie umiała okazywać uczuć, przez co nigdy nie zaznawałam z jej strony czułości.

W tamtej chwili, zarówno ja jak i on, potrzebowaliśmy tego przytulenia jak nigdy dotąd. W tamtej chwili, nie liczyło się nic innego niż bezpieczeństwo Paula. Niby nie dużo, a dla mnie tak wiele.

- Tiffy? Muszę Ci coś wyznać. Skoro, Twoje wejście tu, uratowało mi życie, to nareszcie to powiem. Chyba czuję do Ciebie coś więcej i na pewno nie jest to nasza nieudolnie udawana nienawiść...

***

Od tamtej sytuacji, z każdym dniem, coraz bardziej zaczęłam doceniać każdą chwilę spędzoną z ważnymi dla mnie osobami i chociaż dalej, nasze udawane docinki z Paulem, nie zniknęły, to znacznie się do siebie zbliżyliśmy.

Do zobaczenia w czwartek! :)

ANGEL FROM THE PHOTOS - Namaluj Naszą przeszłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz