34. ,,To nie jest zabawne"

136 9 1
                                    

Tiffany

Minął tydzień od naszego powrotu z Paryża, a moje życie wróciło praktycznie do ,,wesołej normy"

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Minął tydzień od naszego powrotu z Paryża, a moje życie wróciło praktycznie do ,,wesołej normy". 

Bo od czasu, kiedy poznałam się z Paulem, a szczególnie w momencie, w którym znacznie się do siebie zbliżyliśmy, czułam, że żyję, czułam się kochana. W końcu poczułam, jak to jest...  I chociaż z boku mogło się wydawać, że moje życie jest dosyć przeciętne albo wręcz nudne, to z mojej perspektywy, wtedy byłam najszczęśliwszą odsłoną siebie. Miałam przy swoim boku świetną przyjaciółkę i czarnowłosego chłopaka, który w tak krótkim czasie, zdołał wywrócić moje życie do góry nogami... 

Jednak od życiowych przemyśleń odciągnął mnie dźwięk powiadomienia. 

Od Paul <3: Co robisz? 

Ja: Siedzę. A co? 

Od Paul <3: To zejdź na dół, coś Ci pokażę : ) 

Ja: Dobra, trzy minuty i jestem ; )

Szybko ogarnęłam włosy i żeby jakkolwiek wyglądać na zewnątrz, zmieniłam dresy, na zwiewną, letnią sukienkę w pastelowych odcieniach. 

- Ta dam! -  wykrzyknął radośnie, jednoznacznie wskazując na czerwono-czarną maszynę za jego plecami. 

- Zrobiłem prawko na motor. - zaczął dumny z siebie wymachiwać mi przed oczami małym dokumentem. 

- Jak? Kiedy? Dlaczego znowu nic nie mówiłeś!? - walnęłam go lekko w ramię.

- No nie złość się. To znów miała być niespodzianka, no i ta, w przeciwieństwie do poprzedniej chociaż częściowo się udała. -

- A i tak się akurat złożyło, że mam dwa kaski... - spojrzał na mnie zalotnie. 

- Przejażdżka? Akurat mamy ładny zachód słońca, może jeszcze się wyrobimy, żeby dojechać w ładniejsze miejsce. - dodał.

- Łap i wsiadaj. - podał mi kask i poklepał siedzenie, niczym grzbiet konia.

- Ale ekstra, w końcu nie będziesz musiał cały czas pożyczać samochodu od Darcy. - powiedziałam uszczypliwie, puszczając mu przy tym oczko. 

- No właśnie o to chodzi. - oddał mi uśmiech. 

Kiedy odpalił silnik i ruszył oplotłam ręce wokół jego brzucha i przylgnęłam do niego niczym miś koala. 

-  Boże, przecież my zginiemy! - wymruczałam w jego plecy.

Nigdy wcześniej tego nie robiłam, przerażała mnie prędkość, więc początkowo siedziałam tam przerażona, dodatkowo z zamkniętymi oczami.

- Spokojnie, przy mnie zawsze jesteś bezpieczna Tiffy. - odpowiedział cicho śmiejąc się ze mnie pod nosem. 

- To nie jest zabawne Paul, ani trochę... - 

- Może jednak trochę? - odchylił lusterko w moją stronę tak, że dostrzegłam w nim swoje odbicie. 

***

- Dobra, jesteśmy. Chyba zdążyliśmy idealnie. - stwierdził. 

Zanim zdążyłam zrobić cokolwiek, Paul przyciągnął mnie do siebie, powoli zsuwając z mojej głowy kask, po czym uniósł moją brodę i delikatnie przylgnął do moich ust. 

Miałam wrażenie, że zabraknie mi tchu, w tamtej chwili czułam się jakby ktoś na minutę wyłączył mi mózg, bo jedyne co udało mi się wyłapać, to ciche szepty Paula, rzucane pomiędzy pocałunkami:

,,Kocham Cię Tiffy. Ja chyba naprawdę Cię kocham..."

A dzień jakby idealnie zgrał się z nami, bo kiedy powoli zaczęliśmy się od siebie odsuwać, słońce zlało się z horyzontem. 

I chociaż w mojej głowie wydawało się to nierealne, byliśmy dwójką młodych osób, która właśnie odgrywa scenę niczym z romantycznego filmu czy książki...

Do jutra! :)

ANGEL FROM THE PHOTOS - Namaluj Naszą przeszłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz