Tiffany
Minął tydzień od naszego powrotu z Paryża, a moje życie wróciło praktycznie do ,,wesołej normy".
Bo od czasu, kiedy poznałam się z Paulem, a szczególnie w momencie, w którym znacznie się do siebie zbliżyliśmy, czułam, że żyję, czułam się kochana. W końcu poczułam, jak to jest... I chociaż z boku mogło się wydawać, że moje życie jest dosyć przeciętne albo wręcz nudne, to z mojej perspektywy, wtedy byłam najszczęśliwszą odsłoną siebie. Miałam przy swoim boku świetną przyjaciółkę i czarnowłosego chłopaka, który w tak krótkim czasie, zdołał wywrócić moje życie do góry nogami...
Jednak od życiowych przemyśleń odciągnął mnie dźwięk powiadomienia.
Od Paul <3: Co robisz?
Ja: Siedzę. A co?
Od Paul <3: To zejdź na dół, coś Ci pokażę : )
Ja: Dobra, trzy minuty i jestem ; )
Szybko ogarnęłam włosy i żeby jakkolwiek wyglądać na zewnątrz, zmieniłam dresy, na zwiewną, letnią sukienkę w pastelowych odcieniach.
- Ta dam! - wykrzyknął radośnie, jednoznacznie wskazując na czerwono-czarną maszynę za jego plecami.
- Zrobiłem prawko na motor. - zaczął dumny z siebie wymachiwać mi przed oczami małym dokumentem.
- Jak? Kiedy? Dlaczego znowu nic nie mówiłeś!? - walnęłam go lekko w ramię.
- No nie złość się. To znów miała być niespodzianka, no i ta, w przeciwieństwie do poprzedniej chociaż częściowo się udała. -
- A i tak się akurat złożyło, że mam dwa kaski... - spojrzał na mnie zalotnie.
- Przejażdżka? Akurat mamy ładny zachód słońca, może jeszcze się wyrobimy, żeby dojechać w ładniejsze miejsce. - dodał.
- Łap i wsiadaj. - podał mi kask i poklepał siedzenie, niczym grzbiet konia.
- Ale ekstra, w końcu nie będziesz musiał cały czas pożyczać samochodu od Darcy. - powiedziałam uszczypliwie, puszczając mu przy tym oczko.
- No właśnie o to chodzi. - oddał mi uśmiech.
Kiedy odpalił silnik i ruszył oplotłam ręce wokół jego brzucha i przylgnęłam do niego niczym miś koala.
- Boże, przecież my zginiemy! - wymruczałam w jego plecy.
Nigdy wcześniej tego nie robiłam, przerażała mnie prędkość, więc początkowo siedziałam tam przerażona, dodatkowo z zamkniętymi oczami.
- Spokojnie, przy mnie zawsze jesteś bezpieczna Tiffy. - odpowiedział cicho śmiejąc się ze mnie pod nosem.
- To nie jest zabawne Paul, ani trochę... -
- Może jednak trochę? - odchylił lusterko w moją stronę tak, że dostrzegłam w nim swoje odbicie.
***
- Dobra, jesteśmy. Chyba zdążyliśmy idealnie. - stwierdził.
Zanim zdążyłam zrobić cokolwiek, Paul przyciągnął mnie do siebie, powoli zsuwając z mojej głowy kask, po czym uniósł moją brodę i delikatnie przylgnął do moich ust.
Miałam wrażenie, że zabraknie mi tchu, w tamtej chwili czułam się jakby ktoś na minutę wyłączył mi mózg, bo jedyne co udało mi się wyłapać, to ciche szepty Paula, rzucane pomiędzy pocałunkami:
,,Kocham Cię Tiffy. Ja chyba naprawdę Cię kocham..."
A dzień jakby idealnie zgrał się z nami, bo kiedy powoli zaczęliśmy się od siebie odsuwać, słońce zlało się z horyzontem.
I chociaż w mojej głowie wydawało się to nierealne, byliśmy dwójką młodych osób, która właśnie odgrywa scenę niczym z romantycznego filmu czy książki...
Do jutra! :)
CZYTASZ
ANGEL FROM THE PHOTOS - Namaluj Naszą przeszłość
RomansaOna - świeżo po maturze, ale nie planuje studiów. Ma problemy z matką i dorabia w małej kawiarni. Większość wolnego czasu poświęca na swoją pasję - malarstwo. On - dwa lata starszy od niej, roztrzepany fotograf, grający w rugby w wolnym czasie. Pe...