Hej aniołki, znów ze względu na odbiór AFTP wstawiam rozdział wcześniej i teraz, do środy na pewno, będą się one pojawiać codziennie! :))) Dajcie znać jak Wam się podoba. Trzymajcie się!Paul
- Wiesz może czy jest jakieś wyjście na dach tego budynku? - zapytałem leżąc wtulony w Tiffany.
- Nie wiem, a możesz mi powiedzieć po co Tobie ta informacja? - podniosła głowę i zaczęła karcić mnie wzrokiem.
- Yyyy, zobaczysz... - uśmiechnąłem się szeroko. -
- Ja, Ty, dach, gwiazdy? - dodałem po chwili, bo nie umiem trzymać takich rzeczy dla siebie.
-Wiesz, że gdyby nie Ty, nigdy nie robiłabym takich rzeczy... ale... no dobra, zgoda. - powoli zaczęła podnosić się z kanapy.
***
Nikt w naszym życiu nie pojawia się przypadkowo. Całe życie to trochę bajka. Są głowni bohaterowie, którzy będą odrywali w nim mocno znaczące role. Będą naszymi przyjaciółmi i kroczyć z nami przez życie latami. Są też i ci epizodyczni, którzy są tu po to, żeby fabuła była ciekawsza i bardziej rozbudowana. Po to, abyśmy doświadczyli różnych rzeczy i uczyli się na błędach.
Takie właśnie myśli przewijały się przez moją głowę, kiedy leżeliśmy na dachu bloku, patrząc w gwiazdy.
Tiffy zdecydowanie była główną bohaterką mojej bajki. Nauczyła mnie miłości i każdego dnia próbowała pomóc mi wydostać się z tego całego bagna.
Jej luźno związane, brązowe włosy opadały na moje ramiona i orzechowe oczy, które bacznie obserwowały niebo.
Oczy, które pochłonęły i zawładnęły moją duszą.
Po chwili przekręciła głowę w moją stronę i wbiła we mnie wzrok po czym lekko się uśmiechnęła.
Kochałem jej uśmiech, kochałem każdy jej kawałek. Była moją pierwszą poważną miłością. Pierwszą, która sprawiła, że nie mogłem się opanować.
Oddałem jej ciepły uśmiech i przyciągnąłem ją bliżej siebie, czując na sobie jej oddech. Moje tętno momentalnie przyspieszyło. Leżeliśmy dłuższą chwilę w milczeniu, wpatrując się w siebie wzajemnie. Nasze twarze były coraz bliżej siebie, nosy się styknęły, aż w końcu usta połączyły.
***
- Tiffany Morty... Morty... - w kółko powtarzałem pod nosem jej nazwisko.
- Masz coś co mojego nazwiska? - uniosła brwi i ułożyła usta w cienką linię.
- Nie, absolutnie nie, tylko... - uniosłem teatralnie ręce do góry.
- Tylko co? -
- Tylko Tiffany Tremblay brzmiałoby lepiej... - uśmiechnąłem się dumnie.
- Weź... W sumie nazwisko to jedyna rzecz które łączą mnie z moją matką. Nie jest złe, ale wywołuje u mnie złe wspomnienia, więc faktycznie może i Tremblay brzmi lepiej... -
Znowu nie zaprzeczyła...
Moje serce zalała fala ciepła. Uwielbiałem spędzać z nią czas, uwielbiałem jej dogryzać, powodując uśmiech albo udawaną złość na jej twarzy.
Jej zaraźliwy uśmiech, za którym byłbym skłonny rzucić się w ogień.
Pamiętajcie żeby dodawać #AFTP i #angelfromthephotos lub po prostu oznaczać mnie pod wszystkimi materiałami, wtedy ja je znajdę i będę udostępniać je u siebie <3
Do jutra! ;)
CZYTASZ
ANGEL FROM THE PHOTOS - Namaluj Naszą przeszłość
RomansOna - świeżo po maturze, ale nie planuje studiów. Ma problemy z matką i dorabia w małej kawiarni. Większość wolnego czasu poświęca na swoją pasję - malarstwo. On - dwa lata starszy od niej, roztrzepany fotograf, grający w rugby w wolnym czasie. Pe...