31. ,,Brawo Sherlocku..."

130 6 0
                                    


Paul

Dzisiaj obrabiałem zdjęcia z kolejnej sesji Darcy, więc większość dnia spędziłem u siebie w kamienicy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Dzisiaj obrabiałem zdjęcia z kolejnej sesji Darcy, więc większość dnia spędziłem u siebie w kamienicy. Mój telefon, który leżał obok laptopa nagle zadzwonił. Czat grupowy ,,Tiffy i Darcy".

Kiedy kliknąłem przycisk ,,dołącz" na ekranie pojawiły się twarze zadowolonych dziewczyn. 

- Jak Ci idzie? - spytała niebieskooka. 

- Dobrze, właśnie powoli kończę. - 

- To super, bo mam świetną wiadomość. - dodała. 

Kątem oka mimowolnie spoglądałem na Tiffany, której uśmiech nie schodził z twarzy. 

- Dostałam zaproszenie na event w Paryżu... Mogę zabrać ze sobą dwie osoby towarzyszące... więc jak wiadomo, padło na Was. Nie przyjmuję żadnych reklamacji. Także jak skończysz to pakuj walizkę Paul. - machała przed kamerą jakimś listem.

- Cały lot i nocleg, opłaca firma. Dwudniowy pokaz mody w samym centrum Francji. Czy to nie brzmi cudownie? - 

- To oznacza, że muszę na tę okazję kupić eleganckie ubrania? - przewróciłem oczami. 

- Dokładnie tak. Możemy potem Cię zabrać i pomożemy wybrać coś ładnego. - puściła mi oczko. 

- A kiedy wylot? - dopytałem jeszcze dokładnie o szczegóły.

- Jutro. - 

- JUTRO?  Czy wy oszalałyście? Przecież mamy mało czasu na kupienie ciuchów. 

- Dlatego się streszczaj, podoba mi się, że w końcu zaczynasz choć przez chwilę myśleć jak my. - zakpiła. 

- Będziemy po Ciebie za godzinę. - dodała uradowana Tiffany. 

*Czat zakończył się* 

Nie zdążyłem się nawet sprzeciwić, więc nie zostało mi nic innego niż faktycznie przyspieszyć z pracą. 

***

Nasz wylot do Paryża był początkowo zaplanowany na godzinę dziewiątą. Ze snu jak zwykle, wyrwał mnie mój irytujący budzik, którego dźwięk momentalnie potrafił doprowadzić mnie do szału. Byłem podekscytowany dzisiejszym dniem, ale mój    organizm podświadomie wolałby dalej spać. Z samego lotu niewiele pamiętam, bo większość faktycznie przespałem. 

Kiedy dotarliśmy do apartamentu byłem w szoku. W wystroju przeważała biel, z lekkimi dodatkami, a wszystko wydawało się być luksusowe. 

W końcu Darcy dostała to mieszkanie na dwa dni od firmy, więc za wszelką cenę marka próbowała się dobrze zaprezentować. 

- Niezły wypas! - powiedziałem rzucając się na ogromne dwuosobowe łóżko. - 

- Weź, bo jeszcze połamiesz! Ja kosztów za Ciebie ponosić nie będę! - odpowiedziała sarkastycznie Darcy. 

- To co? Ja z Timo śpimy razem, a Ty, na sofie w salonie. - dodała uszczypliwie blondynka. 

- Ej! Nie pisałem się na taki układ. Zawsze możemy spać w trójkę. - zażartowałem. 

- Plus to ja mogę spać tutaj - oparłem się o materac. 

- A Wy obie w salonie. - dokończyłem w pełni zadowolony z siebie.

- Dobra Panie Romeo, doskonale wiem, że chcesz spać z Tiffany. - wzruszyła ramionami i przekierowała wzrok na zarumienioną dziewczynę. - 

- Brawo Sherlocku... - odparłem z nadzieją, że mój plan się powiedzie.

- Ale... To ja tutaj ustalam zasady, pamiętaj kto tutaj jest gościem. - uniosła brwi z szelmowskim uśmieszkiem. 

- Dobra gołąbeczki, bo zaraz puszczę pawia, zbierajcie się powoli, bo wieczorem mamy pokaz. - skrzyżowała ręce na piersiach. 

- Musimy być do końca? Czy możemy wyjść po tym jak Ty przejdziesz? - rzuciłem żartem, nie spodziewając się żadnej odpowiedzi. 

- Możecie potem wyjść... - przewróciła oczami. 

Tiffy klasnęła w dłonie i sięgnęła do walizki w poszukiwaniu sukienki, którą wybrała na dzisiejsze wydarzenie. 

***

Na tym całym pieprzonym pokazie, bogaci ludzie non stop lustrowali Nas wzrokiem. Nienawidzę tego uczucia, gdy podświadomie wiesz, że ktoś właśnie w tej chwili cię ocenia. 

Po prezentacji Darcy, która oczywiście końcowo zebrała od publiczności wielkie brawa, złapałem Tiffany za rękę i cicho powędrowaliśmy w stronę wyjścia. 

Tutaj oczywiście też nie mogło obejść się bez krzywych spojrzeń.

Kiedy znaleźliśmy się już na zewnątrz budynku, odetchnąłem z ulgą. 

- Nie nadaję się w takie miejsca. Nienawidzę udawać eleganckiego, wolałbym teraz gnić teraz w moim dresie. - wysapałem, lekko poluźniając krawat.

- Ten skurczybyk chyba próbuje mnie udusić. - 

- Matko Paul... - Tiffany udawała zażenowaną moim zachowaniem, ale po chwili zaczęła cicho chichotać, nie mogąc się już dłużej powstrzymać.

Po chwili mojego narzekania sięgnąłem do kieszeni garniturowych spodni w poszukiwaniu paczki papierosów. 

- Poczęstujesz? - dziewczyna rzuciła radośnie, a ja wyciągnąłem w jej stronę otwartą paczkę. 

- Dzięki. - powiedziała skromnie, zaczesując pasmo włosów za ucho.

ANGEL FROM THE PHOTOS - Namaluj Naszą przeszłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz