Rozdział 12

325 17 2
                                    

Obudziłam się w czyiś objęciach. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Kyliana. Bez koszulki kurwa mać. Od razu się wyrwałam z objęcia i spojrzałam pod kołdrę, czy jestem ubrana. Uf, spałam w ciuchach. Nieźle Nel. Wyszlam po cichu z łóżka i poszłam do łazienki. Nie mogłam sobie przypomnieć, czy coś odwaliłam. Kac wszedł, tak mocno, że umierałam z bólu głowy. Było mi niedobrze, ale nie żałowałam. Bawiłam się prawdopodobnie świetnie. Ostatnie co pamiętam, to włączenie muzyki, kolejnego drinka i później już nic. Mam nadzieję, że nic nie odwaliłam. Wzięłam prysznic i z nadzieją, że Kylian jeszcze śpi wyszłam owinięta ręcznikiem, bo zapomniałam ubrań.
Pech chciał, że chłopak już nie spał. Stanęłam zażenowana w progu łazienki, a nasze wzroki się spotkały.
- No dzień dobry - powiedział uśmiechnięty chłopak z poranną chrypką. Normalnie czułam, jak moja twarz robi się czerwona.
- Odwróć się. Chcę wziąć rzeczy.
- Nie. I tak cię juz widzę. - wywracając oczami ruszyłam do walizki, by wyciągnąć świeżą bieliznę oraz ubrania.
- Jak znalazłeś się w moim łóżku. Miałeś spać tam - pokazałam na kanapę.
- Miałem, ale chciałaś się przytulić, więc tak wyszło, że spałem tu z tobą. - przeciągnął się.
- Ja? Przytulić?
- Tak, ty.
- Idiotka - mruknęłam pod nosem.
- Co mówisz? - zapytał.
- Nic. - odpowiedziałam stanowczo wchodząc do łazienki. Oparłam się o umywalkę i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Przytulić się chciałam, no debilka..
Po jakiś 20 minutach wyszłam z łazienki i usiadłam na krańcu łóżka.
- Aaa to teraz już nie chcesz się przytulać, bo jesteś trzeźwa? - zaśmiał się.
- Przysięgam, że już się nie napije...
- Mi tam się przyjemnie spało. - świnia.
- Glodna jestem, mam kaca. Wyglądam jak gówno...
- Wyglądasz dobrze. Założysz okulary i będzie dobrze.
- Dziś wieczorem wracamy do Paryża?
- Tak. Jutro mam trening.
- Oczywiście...
Zamówiliśmy do pokoju śniadanie i w ciszy jedliśmy je. Ja oglądałam filmiki, a Kylian jakieś wywiady śmiejąc się co jakiś czas. Po zjedzonym śniadaniu Kylian poszedł się ogarniać. Miał dla nas parę miejsc do zwiedzenia. Szkoda, że nie mogliśmy zrobić tego w spokoju..juz widzę tych ludzi proszących go o zdjęcie, autograf...
Z hotelu wyszliśmy jakoś o 14. Pierwsze miejsce, gdzie się udaliśmy to SAGRADA FAMILIA. Jest to Brazylijka, jedna z najsłynniejszych budowli sakralnych na świecie. Po dojechaniu na miejsce założyliśmy kaptury i okulary, by choć na chwilę poczuć swobodę. Byłam po prostu zauroczona widokiem tej pięknej budowli.
- Zrób mi zdjęcie - podałam mu swój telefon. Ściągnęłam bluzę i okulary. Zapozowalam do kilku zdjęć i od razu się ubrałam. Udało się bez zwrócenia na siebie uwagi. Wzięłam telefon od chłopaka i przeglądnęłam zdjęcia. Kylian potrafił robić zdjęcia, więc wyszły super.
Choć na razie byliśmy incognito i nie musieliśmy okazywać "uczuć" to i tak chodziliśmy objęci śmiejąc się. Zachowywaliśmy się jak zwyczajna para. Po 30 minutach zwiedzania Brazylijki ruszyliśmy w kolejne miejsce. Nie mieliśmy dużo czasu, bo o 18 mieliśmy spotkać się z Laurą i chłopakami, by się pożegnać. Zgodzili się spotkać na lotnisku, za co Kylian był im naprawdę wdzięczny. Kolejnym miejscem do którego się udaliśmy była dzielnica  Barri Gotic. Niezwykle klimatyczna, mroczna, pełna zakamarków, wąskich uliczek, latarni, kamiennych bram i budynków, które chyba pamiętały średniowiecze.
- Podobno klimat tej dzielnicy można poczuć głównie po zmroku - powiedział chłopak, gdy ja podziwiałam każdy szczegół.
- Szkoda, że tego nie zobaczymy.
- Następnym razem zobaczymy - potarł kojąco moje ramię.
- Ale tu pięknie.
- Oj tak. - przyznal mi rację, gdy rozglądał się podziwiając miejsce. Spędziliśmy tam dobre pół godziny spacerując. Ochroniarze na szczęście wmieszali się w tłum, by nie zwracać na siebie uwagi.
- Dobra. Jedziemy w kolejne miejsce. - pociągnął mnie za rękę kierując się do samochodu.
- A gdzie teraz jedziemy?
- Zobaczysz - szepnął. Ale tajemniczy się zrobil, haha. Po dojechaniu na miejsce o mało co nie wyskoczyłam z samochodu.
- Ja pierdole. Jak tu pięknie!
- A teraz jesteśmy na Placu Hiszpańskim  z Magiczną Fontanną. - ja się zakochałam w tym miejscu. O Jezu...
-Wow, coś pięknego!-zachwycałam się.
Byłam wdzięczna Bogu, że pozwala nam w spokoju zwiedzać te cudowne miejsca.
- No tu muszę mieć zdjęcie.
- Nel. Tu jest za dużo ludzi..
- Proszeeeeeeee - złapałam go po rękę, prosząc o zdjęcie.
- Czekaj. - wyciągnął swój telefon i napisał chyba do ochrony by podeszli bliżej, gdyż może się coś wydarzyć.
- Dobra, ale nie marudź, jak zlecą się ludzie.
- Przeżyje.
Ściągnęłam okulary i bluze. Pojedyńcze osoby zaczęły mi się przyglądać. Niektórzy od razu wyciągali telefony i robili nam zdjęcia. Kylian zrobił mi parę zdjęć, a ja podbiegłam do niego. Chłopak objął mnie.
- No to chyba zaczynamy prawdziwy cyrk.
- Hahahah, ale emocje - zasmialam się. Gdy szliśmy przed siebie ktoś krzyknął MBAPPE. Chłopak od razu przyspieszył, a przy nas od razu pojawili się czterej ochroniarze, którzy nas otoczyli. Krzyk, pisk. Tyle słyszałam. Zaczęli robić nam zdjęcia, nagrywać.
- Schyl głowę w dół - powiedział lekko podniesionym głosem.
- To może jak nas wyczaili, to zjemy coś, hahahha.
- Już Ci mówiłem, że jesteś nienormalna?
- Zdarzyło się parę razy..
Kylian przyciągnął mnie bliżej siebie. Powiedzial ochroniarzowi, żebyśmy stanęli w centrum handlowym w jakiejś restauracji. Wbiegliśmy do budynku i biegiem znaleźliśmy pierwszą lepszą restauracje. Ściągając kaptury i okulary.
- Hahhaha, jestem celebrytką - zaczęłam się śmiać. Okropnie chciało mi się pic. Usiedliśmy przy ostatnim stoliku. Ekipa kelnerów z otwartymi buziami patrzyli na nas, ponieważ nie wierzyli, że my to my.
Na restauracji siedziało 5 osób, które kulturalnie podeszło do Kyliana i poprosiło o autograf i zdjęcie. Chłopak zgodził się z uśmiechem. Nie czuł się zagrożony przez nich. Po chwili ludzie odeszli od nas. Ale za to, to co działo się na zewnątrz, to glowa mała. Pukali w szyby krzyczeli. Normalnie najgorsze bydło.
- Mamy chwilę spokoju - wypuścił powietrze.
- Co zamawiamy?- zapytałam patrząc w menu.
- Cokolwiek... - widziałam, że nie czuł się tu bezpiecznie. Złapałam go za rękę, by dodać mu otuchy.
- Spokojnie, Kyky..
- Jestem spokojny. Jadą do nas kolejni ochroniarze, a samochód stoi przed samym wejściem - uśmiechnął się lekko.
- To tym bardziej spokojnie. - kciukiem masowałam jego zewnętrzną stronę dłoni.
Po zamówionym posiłku siedzieliśmy i rozmawialiśmy.
- Ale akcja, hahhaa.
- A było tak spokojnie..chciałem Ci trochę więcej pokazać. - zapatrzył się w wazon na środku stolika.
- Było naprawdę super. Dziękuję za tą wycieczkę. - chcialam go postawić trochę na duchu, bo to była moja wina, że tak się na nas rzucili.
- To tyle dobrze.
Po otrzymaniu zamówienia zaczęliśmy jeść. Nie obyło się bez "zdjęć na pokaz" na story Kyliana. I tak informacja, że tu jesteśmy poszła w świat.
- Oni tak będą stać i czekać na nas? - spojrzałam na ludzi, którzy stali pod wejściem do restauracji.
- Niestety..
- Co za hieny... - lekko się zirytowałam, bo siedzieliśmy tu już dobrą godzinę, a oni nie odpuszczali.
- Zbieramy się? - zapytał zakładając okulary. Ja tylko przytaknęłam i również ubrałam okulary. Gdy tylko otworzyły się drzwi stlumiony wcześniej krzyk nasilił się. Pchali się na nas, o malo co nie upadłam, ale Kylian mnie złapał na szczęście. Objął mnie na tyle, bym była maksymalnie przy jego ciele. Z trudnością dostaliśmy się do samochodu.
- Ja pierdole. Mam dość. - sapnął.
- Ja też - zaczęłam poprawiać włosy.
- Laura i chłopaki są u mnie w samolocie już. Czekają na nas - złapał mnie za rękę.
- Okej - zrobiło mi się przykro, ale żeby nie pokazywać tego Kylianowi odwróciłam głowę w drugą stronę. Łzy cisnęły mi się do oczu. Żałowałam, że nie było ich z nami przy zwiedzaniu, ale podejrzewam, że jeszcze szybciej by nas rozpoznali..
Gdy dotarliśmy pod samolot wzięłam kilka wdechów i wyszłam na zewnątrz. Weszliśmy na pokład, a ja widząc ich rozpłakałam się, jak dziecko. Laura od razu podeszła do mnie i przytuliła mnie.
- Będę za wami tęsknić, naprawdę.. - mój głos łamał się z każdym słowem.
- Nelka, kochanie. W każdej chwili możesz tu przylecieć - pocieszała mnie przyjaciółka i otarła moje łzy. Spojrzałam za nią i zobaczyłam smutnego Gaviego. Odsunęłam się od blondynki i podeszłam do niego, by się przytulić.
- Dziękuję Ci za odwiedziny, za wsparcie na meczu i w ogóle za to, że tu przyjechałaś. - i pyk. Kolejna fala łez.
- Och Gavi... - zaciągnęłam nosem.
Pedri podszedł do nas.
- Trzymaj się smarku - poczochrał moje włosy.
- Dbaj o nią - szepnęłam do niego, gdy mnie przytulił.
- NIE martw się. Jest w dobrych rękach.
Gdy wyszli z samolotu, zajęłam miejsce i zapięłam pasy. Kylian ani słowem się nie odezwał do mnie. Myślał nad czymś. Postanowiłam mu nie przeszkadzać.
Lot zajął dwie godziny. Wracaliśmy do domu chłopaka nie wypowiadając do siebie ani słowa od Barcelony. Po przybyciu na miejsce od razu poszlam do swojego pokoju i położyłam się. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam.
Gdy otworzyłam oczy za oknem robiło się jasno. Sięgnęłam po swój telefon, by zobaczyć która godzina. Boże 5 rano...
Zeszłam na dół, by się napić. W kuchni zastałam Kyliana, który przygotowywał sobie shake'a.
- Już nie śpisz? - zapytał obojętnie.
- A no nie - oparłam się o swoją dłoń patrząc na niego.
- Co? - zapytał.
- Ty mi powiedz..
- Jak się czujesz? - zmienił temat.
- Dobrze się czuje..
- Wczoraj tak nie wyglądałaś.
- To było wczoraj, a dzisiaj jest dzisiaj.
Nic nie mówiąc wyszedł z kuchni i poszedł na siłownię. Zdziwiona powiedziałam tylko OKEJ i podeszłam do ekspresu, by zrobić sobie kawę. Przecież to nic dziwnego, że płakałam na pożegnanie. Jakby, nie wiem kiedy ich zobaczę i on doskonale wie, że to dla mnie trudne..

***The boy who changed everything***Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz