Rozdział 34

305 12 12
                                    

W końcu wyszlam ze szpitala. Może nie zdrowa, ale nie musiałam już tam być. Nienawidziłam szpitali. Niby byłam w prywatnej klinice, ale to i tak szpital. Jestem wdzięczna Neymarowi, że mi pomógł i przeniósł mnie do swojego szpitala prywatnego.
Rozpakowywałam się właśnie w swoim mieszkaniu i usłyszałam dzwonek do drzwi. To na pewno Bruna. Pewnie czegoś zapomniała mi dać. Śmiejąc się otworzyłam drzwi. Nie była to Bruna. Był to Kylian z bukietem frezji..
Zamurowało mnie. Mój uśmiech zniknął z twarzy, a jego widok przypomniał mi szpitalne wyznanie. Patrzyliśmy na siebie z bólem.
- Cześć, mogę w.. - zatrzasnęłam drzwi przed jego nosem. Oparłam się o nie, a moje serce biło w szybkim tempie. Dostanę jakiejś palpitaji chyba. Chłopak jednak nie odpuszczał i zaczął pukać do drzwi.
- Otwórz. Porozmawiajmy, jak dorośli.
- Odejdź, bo wezwę policję! - krzyknęłam.
- Wzywaj kogo chcesz. Ja po prostu chce porozmawiać.
- Powiedziałeś już chyba wszystko. Daj mi spokój.
- Nel, proszę Cię. Wysłuchaj mnie. - pewnie otworzyłam drzwi łapiąc za bukiet pięknych kwiatów i rzuciłam je na schody.
- Mam w dupie twoje tłumaczenia. Miej choć trochę przyzwoitości i nie pogrążaj się.
- Musisz mnie wysłuchać.
- Nic nie muszę. - miałam już zamykać drzwi, ale jego noga wylądowała pomiędzy drzwiami.
- Pięć jebanych minut Nel.. - wachałam się, ale wpuściłam go.
Wszedł pewnie do mieszkania. Mialam wrażenie, że myślał, że kogoś tu zastanie.
- Mów, co chcesz i daj mi spokój.
- Zacznę od tego, że chciałbym Cię po raz kolejny przeprosić. Jestem skończonym dupkiem, który patrzy tylko na siebie. Myślałem, że dzięki tobie to się zmieni. Jednak tak się nie stało. Nie wiem dlaczego taki jestem. Podczas, gdy ty leżałaś z gorączką, ja zabawiałem się z koleżanką. Było to nie na miejscu, przyznaje. Ale przypominam, że to Ty się obraziłaś na mnie, wyzywałaś, a na końcu poszłaś w chuj jak dziecko. Niemniej jednak mi też odwaliło i wrzuciłem Cię do wody. Nie spodziewałem się tego, że zachorujesz. Odwaliłem, moja wina. Przyznaje się bez bicia. Chcesz mnie zostawić, nie zatrzymam Cię, bo wiem, że siłą nic nie zdziałam. Kocham Cię. Ale czasami to nie wystarcza. - każdego jego słowo, które wypowiedział działało, jak cierń na moje serce. Ale teraz przynajmniej widziałam skruchę. Uczucie w moim brzuchu było tak nieprzyjemne, że zemdlilo mnie.
- To wszystko? - łamiącym się głosem zapytałam chłopaka, który stał naprzeciw mnie.
- Tak.
- To wyjdź i zostaw mnie w spokoju. - przytaknął głową i wyszedł.
Zaczęłam okropnie płakać. Wszystko co się zbierało właśnie znalazło ujście.
Kurwa, dlaczego tak go kocham?
*
Sobota, mecz PSG. Co ja tu robię? Jestem z Bruną i Gavim. Dziewczyna stwierdziła, że to może być dobra zemsta, gdy zobaczy mnie uśmiechniętą i to jeszcze z Gavirą. Miejsca mieliśmy bardzo blisko piłkarzy na dole. Także pomysł Bruny. Gavi oczywiście bez żadnych protestów zgodził się na tą szopkę. Z początku nie byłam jakoś specjalnie tym zainteresowana, ale mam tak zjebanych przyjaciół..
Po drodze nie obyło się bez pytań czy jestem dalej z Kylianem. Skąd te pytania? Mialam na sobie koszulkę PSG, ale nie Mbappe, a Neymar Jr. Usiedliśmy na swoich miejscach.
- No to zaczynamy! - potarła dłonie brunetka. Gavi zarzucił swoją rękę przez moje ramię, na co ja tylko się zaśmiałam..
- Co? - zapytał.
- Bawi mnie to, co robimy.
- On zrobił gorszą rzecz. - skwitowała Bruna.
Tak, jak myślałam. Jego wzrok od razu spadł na nas. Widziałam złość, ból, smutek w jego oczach. Dziś grają ostatni mecz w sezonie z Bayern Monachium.
Złapałam z nim dosłownie kontakt wzrokowy na jakieś 3 sekundy i odwróciłam głowę w stronę mojego przyjaciela.
- On mnie zabije.. - powiedział młody przez zaciśniete zęby.
- Nie pozwolę na to, haha.
Mecz się zaczął, a wraz z nim agresywne zachowanie Kyliana. Faulował każdego. Tak, tak ty kretynie rób tak dalej.
- Co on robi? - przeraziła się Bruna.
- Jak to co? Wyżywa się. - wzruszyłam ramionami. Nie musieliśmy długi czekać na pierwszą żółtą kartkę dla Francuza. Zaśmiałam się, gdy to zobaczyłam i jak na złość musiał akurat wtedy na mnie spojrzeć. Gdyby mógł, to by mnie tym spojrzeniem zabił.
- Nie uważasz, że on przez ten wzrok przekazuję nam, że nas pozabija? - Gavi się zaśmiał konsumując popcorn, któremu nie mógł się oprzeć.
- Lepiej jedz, żebyś miał energię. Bo będziemy spierdalać szybciej, niż myslalam, hahaha.
- Wez się tym szalikiem okryj. Nie jesteś w pełni zdrowa - zaczął poprawiać mi szalik.
- Dzięki. - posmyrałam go po policzku. Wrocilam do oglądania meczu. Mój były już chłopak nie mógł się w ogóle skupić na grze. Nic mu nie wychodziło. Karma, suko.
- Pójdziesz ze mną po picie? - zapytałam chłopaka.
- Jasne - złapał mnie za rękę i zaczęliśmy schodzić z trybun. Widziałam te wszystkie telefony. Nagrywali mnie i Gaviego, ale miałam to tak głęboko w dupie..
On z resztą też. Szliśmy do sklepiku wygłupiając się i śmiejąc.
- Uwielbiam Cię - objął mnie.
- Ja ciebie też uwierz, hahah - przytuliłam go. Kupiliśmy picie i wróciliśmy na trybuny. Bruna była tak zajęta czytaniem o modzie, że nie zwróciła uwagi, że nas nie ma.
Mecz się powoli kończył. 1:0 dla Bayern.
Pod sam koniec bohater dzisiejszego meczu NEYMAR JR EVERYBODY strzelił na remis i tym właśnie zakończył się mecz..
- MÓJ bohater - cieszyła się moja przyjaciółka.
- Neymar to kot. Wychowanek FC Barcelona. - podsumował hiszpan.
- Pójdziecie ze mną do niego?
- Nie wiem, czy to dobry pomysł.. - skrzywiłam się.
- No niech spróbuję coś powiedzieć do was.
- Hahaha, na twoją odpowiedzialność - udaliśmy się za brunetką w głąb tunelu.
Doszliśmy do szatni.
- Boje się, że zaraz będzie jazda.. - stresowałam się.
- Niech próbuje szczęścia. - prychnęła.
Po nie wiem ilu wyszli przed szatnie prawie wszyscy. Prawie, bo bez Mbappe. Gratulowaliśmy wszystkim, ale nagle bomba wpadła między nas.
- Co ty sobie wyobrażasz, kurwa? - krzyknął wkurwiony francuz. Wystraszyłam się trochę i cofnęłam do tyłu.
- O co ci chodzi?
- O co? O to kurwa, że Co to w ogóle za jakieś pojebane akcje, hm? Przyszłaś specjalnie na mecz z Gavirą, żeby mnie rozproszyć?
- Że co proszę?
- To co słyszysz! - był tak zdenerwowany, że jego oczy były aż czarne. Pierwszy raz widzę u niego taki stan.
- Odczep się!
- Zajebiście co? Fajnie się czujesz dopierdalając mi? - wszyscy stali i się nie odzywali. Wcale się nie dziwię. W końcu PARYSKI KSIĄŻĘ. Dzięki kurwa Bruna. Ale widziałam przerażenie w jej oczach.
- Ale to ty odwaliłeś niezłe gówno, nie ja! To ty się włóczysz po klubach! To ty odwalasz najwięcej gówna! - krzyknęłam.
- Wiesz co? Nie czuje do ciebie już nic! Żadnej więzi, nic kompletnie, rozumiesz? - zabolało..nie mogłam pozostać dłużna.
- Nienawidzę Cię tak bardzo! Nienawidzę Cię do takiego stopnia, że mogłabym rozwalić cały ten stadion! Sprawiłeś, że nienawidzę też tego miasta. Jesteś najgorszym co mnie w życiu spotkało! - krzyknęłam przez łzy.
- Ma mnie to ruszyć? - zaśmiał się gorzko. Niezły Cwaniak przy drużynie.
- Nigdy w życiu nie powiedziałam na ciebie złego słowa, bo wstydzę się tego całego gówna, które narobiłeś! Byłeś dla mnie wszystkim, dla ciebie tu byłam pozostawiając wszystko w Ameryce! A ty jedyne co zrobiłeś dla mnie, to sprawiałeś, że byłam i jestem kurwa ciągle smutna! - Kylian patrzył na mnie niewzruszonym wzrokiem. Jakby był wyprany z uczuć.
- Ty i ja - wskazał na mnie i na siebie - to koniec. - powiedział to z takim jadem, że miałam chęć się rozpłakać.
- Nie próbuj sprawić, że będę czuła się jeszcze gorzej. - powiedziałam przez zaciśniete zęby.
- Ej ludzie, uspokójcie się - Kimpembe starał się ratować sytuację. Ale było za późno.
- Nasz koniec był w tą noc, w którą mnie zdradziłeś - i właśnie w tym momencie z moich oczu poleciały łzy. Wzięłam Gaviego za rękę i oddaliłam się od nich.
Usłyszałam tylko, że ktoś zapytał ZDRADZIŁEŚ JĄ?
Wyszlam z tego jebanego stadionu płacząc. Kucnęłam nie mogąc się uspokoić.
- Jedziemy do domu - Gavi głaskał mnie po głowie.
- Nie chce tu być. Nie chcę go nigdy więcej zobaczyć! - płakałam, jak dziecko.
- Chodź malutka - pomógł mi wstać i powoli zaczął prowadzić mnie do samochodu.
Całą drogę do domu płakałam. Marzyłam tylko o tym, by stąd uciec. Nienawidziłam jego i tego przeklętego miejsca.
- Pakuję się i spierdalam stąd. - oznajmiłam, pociągając nosem.
- Gdzie?
- Do Stanów Gavi..
- Nie mówisz chyba poważnie - chłopak zatrzymał samochód z wrażenia.
- Przykro mi, ale to wszystko nie ma sensu. Ja tutaj. Wrócę do domu, na studia. Ułożę wszystko od nowa.- Gavi patrzył na mnie ze łzami w oczach.
- Zostawisz tego słodkiego chłopaka samego? - wskazał na siebie. Wywołał u mnie uśmiech.
- Będę cały czas z tobą. Ale na odległość..
Uciekam stąd jak najdalej. Chcę zakończyć ten absurd i największy błąd w moim życiu..

POV KYLIAN

Po akcji w szatni nikt nie zamienił ze mną nawet zdania. Fajnie, że trzymają stronę tej...uspokój się Kyky. Nie jest tego warta. Cała ta miłość mi kurwa przeszła. Normalnie wyparowała. Zrobiła to specjalnie. Przyszła z nim na mecz, by mnie rozproszyć, bym był wkurwiony i nie mógł się skupić. Pieprzona Nel Danford!
Wróciłem do pustego domu. Porozwalalem prawie wszystko, co stało mi na drodze.
- Kurwa!! - krzyknąłem na całe gardło.
Mam nadzieję, że już nigdy nie będę musiał jej oglądać. Niech spierdala do Gaviry. Niech kurwa spierdala na drugi koniec świata! Nie chce jej znać.
Usunąłem wszystkie zdjęcia z nią. Wszędzie zablokowałem, by nie widzieć, jak świetnie się będzie bawić.
Gdy miałem już odkładać telefon zadzwoniła moja mama.
- Halo? - starałem się być spokojny, ale słabo mi to wyszło.
- Co się stało? Dlaczego wszyscy do mnie dzwonią, że kłóciłeś się przy wszystkich z Nel? Możesz mi to wytłumaczyć?! - zaśmiałem się.
- Pierdole ją I wszystko inne, rozumiesz mamo?
Nie chce o niej słyszeć już nigdy więcej.
- Co wy wyprawiacie! Ja przypominam, że jesteś osobą medialną! Wiesz, jak wpłynie to na twoją karierę?
- Mam to w dupie! Podziękuj tej małej szmacie i młodemu.
- Jak ty o niej mówisz!
- Nie stawaj po jej stronie! To jej wina. To wszystko jej wina.
- O co w ogóle poszło? Co wam się stało??
- Zdradziłem ją - powiedziałem ze śmiechem- Zdradziłem ją, gdy ona zwijała się w chorobie. Powiedziałem jej to. Chciałem przeprosić, chciałem ratować to. Ale widzisz. Po raz kolejny Gavira na drodze. Mam to w dupie naprawdę. Niech robi co chce i nie wchodzi mi w drogę.
- Jak to ją zdradziłeś?! - krzyknęła.
- Normalnie. Nie chcę mi się rozmawiać. Cześć - rozłączyłem się.
Teraz kurwa każdy staje za nią! Nie zniosę tego. Dziękuję Bogu, że mam w końcu wakacje. Że w końcu wyjadę na długie wakacje. Psychicznie się spokoje i będzie wszystko super..

***The boy who changed everything***Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz