Rozdział 25

469 20 8
                                    

Wylądowałam w Paryżu. Spod samego samolotu zostałam odebrana przez mamę Kyliana. Czułam się mega niezręcznie.
- Moje dziecko!! - radość tryskała z każdej strony. Kobieta mnie ściskała, całowała, jakby nie widziała mnie co najmniej rok. A to tylko parę tygodni.
- No dzień dobry - wymusiłam uśmiech, gdyż skala cringu wyjebala poza skalę. To było takie dziwne uczucie.
- Jak miło Cię widzieć! Kylian będzie zachwycony.
- Nie wątpię, haha - taaaak, śmiej się śmiej.
- Nikt go tak nie zmotywuje do dobrej gry na boisku, jak ty. - jej radość była nie do opisania. Naprawdę dziwnie się czułam. Nie wiem czemu uważali mnie za kogoś, kto ma wpływ na niego. Ja się nie czuję, by tak było.
- A to on dziś ma mecz? - byłam zdezorientowana. Liczyłam na miłe spędzenie czasu i wyjaśnienie wszystkiego.
- Tak. O 14 się zaczyna.
- To w sumie dobrze.
- Melissa to nie może się doczekać spotkania z tobą. A maluchy to już w ogóle - zachwycała się zapinając pasy.
- Też się stęskniłam za wami. - oznajmiłam najmilszy głosem, na jaki mogłam sobie pozwolić.
Po drodze wstąpiłyśmy na szybkie śniadanie. Ludzie w ogóle nie odpuszczali i robili zdjęcia z ukryć, nagrywali. O dziwno nikt nie podszedł do nas i nie zapytał o zdjęcie.
- Ci ludzie doprowadzają mnie do białej gorączki. - kobieta oburzyła się rozglądając dookoła.
- Tacy już są. - wzruszyłam ramionami.
- Zmieniłaś się przez te parę tygodni. Oczywiście na lepsze.
- Naprawdę? To miło.
- Rozpromieniałaś..
- To chyba dobrze, haha - nerwowo się zaśmiałam. Bałam się, że zaraz coś wypali o Gavirze..
- Chyba odpowiedni przyjaciele są za to odpowiedzialni - puściła mi oczko. O mało co się herbatą nie udlawilam.
- Taaaak. Przyjaciele w tym ciężkim czasie mi dużo pomogli.
- To się cieszę, słoneczko - nigdy nie widziałam u niej takiego uśmiechu. Nie wiem, co zwiastował tak naprawdę. Właśnie w tej chwili pojęłam, że nie znałam rodziny Mbappe tak dobrze, jak myślałam. Bałam się, że zostanę obrzucana jakimiś obelgami, bo jednak moje i Pabla zdjęcia krążyły po sieci. Każdy wiedział co robiłam i gdzie. Ale ci, którzy mieli widzieć, to wiedzieli, że to mój przyjaciel.
*
Weszliśmy na stadion. Podążaliśmy tunelem do wyjścia na trybuny. Mój żołądek ściskał się ze stresu. Zaraz zobaczę Kyliana. Moje dłonie pociły się w niesamowitym tempie. Nie pomagało mi to. Wraz ze mną szła Melissa, Jires oraz Isayah i mała Lana. Rodzice Kyliana zajęli już miejsca dla nas wcześniej.
- Kylian na dwunastej - szturchnęła mnie szwagierka chłopaka. Zbladłam, gdy zobaczyłam go śmiejącego się z Neymarem. Pierwszy kontakt wzrokowy był z jego przyjacielem, który wzrokiem zatrzymał się na mnie. Mbappe ogarnął to i odwrócił się w moją stronę. Gdy mnie zobaczył w jego oczach pojawiły się iskierki. Uśmiechnęłam się szczerze do niego. Nie czekając chłopak ruszył w moją stronę. Ja stałam kilka sekund i ruszyłam wprost na niego. Po chwili staliśmy naprzeciw siebie.
- Hej - nieśmiałość zawładnęła moim ciałem. Odnosiłam wrażenie jako byłoby to nasze pierwsze spotkanie.
- Nel.. - uśmiechnął się i nie czekając dłużej przyciągnął mnie do mocnego uścisku. Odwzajemniłam gest łapiąc go za kark i przysuwając go bliżej siebie.
- Tak bardzo mi Ciebie brakowało - szepnął. Czułam jego oddech na szyi. Ten ciepły oddech. Jego serce było w takim tempie, że miałam wrażenie, że mu zaraz wyskoczy z piersi.
- Ja też Kyky - zachciało mi się płakać. Tak bardzo tęskniłam za nim. Odsunęliśmy się od siebie na dosłownie kilka centymetrów stykając się czołem. Chłopak bez zastanowienia wpił się w moje usta całując mnie. Ja nie opierałam się i oddałam pocałunek. Lekko go odsunęłam od siebie. Chłopak miał zamknięte oczy. Stykaliśmy się czołem w dalszym ciągu. Dyszelismy i pragnęliśmy swojej bliskości. Trzymaliśmy się za ręce, jakby któreś z nas miało uciec.
- Wygraj to dla mnie - przegryzłam jego dolną wargę lekko ją ssąc. Uśmiechnął się cwaniacko.
- Dla ciebie wszystko - puścił moje dłonie odchodząc. Szedł tyłem, by nie stracić mnie z oczu. Czułam tyle motylków w brzuchu, że aż mnie mdliło.
Poprawiłam włosy i ruszyłam na trybuny.
Po rozgrzewce, na której Kylian był nie do poznania mecz się zaczął. Chłopaki z drużyny od razu mnie dostrzegli machając do mnie.
- Jezu, ile on ma werwy do grania, haha - Melissa klskała patrząc na poczynania szwagra.
- Wsparcie jest dla niego najważniejsze - przyznała jego mama obejmując mnie ramieniem. To naprawdę było mile z ich strony. Dodawali mi dużo otuchy.
-  Dawaj Kyky, woooo!! - krzyczałam, aż zapierało mi dech w piersiach.
- On zaraz strzeli gola!! - krzyczał Ethan.
- Strzelaj kochanie!! - wrzeszczałam, jak jakaś psychofanka. Kilka sekund później Kylian strzelił gola. Całe trybuny oszalaly. Stadion wrzał od krzyków. Mbappe leciał z piłką w moją stronę. Podbiegł do barierki Dolnej trybuny. Złapałam go za policzki mocno całując.
-Kocham Cię!
- A ja ciebie - zaśmiał się odbiegając w stronę chłopaków.
Zaczęli grać dalej. Był tak spokojny i opanowany. Normalnie jak nie on. Byłam okropnie szczęśliwa, że jestem tą, która daje mu tyle energii i chęci do walki.
*
-Byłeś najlepszy - weszliśmy do jego domu objęci. Chłopak miał zarzucane ramię na moich ramionach.
- Wszystko dla ciebie. - pocałował mnie. Nie opierałam się odwzajemnić. Potrzebowalam tego, jak niczego innego.
Rzucił klucze od domu na szafkę w korytarzu nie przestając mnie całować. Wziął mnie na ręce, a ja nie wąchając się oplotłam nogi wokół jego bioder. Nie przerywając namiętności prowadził nas chyba na górę. Wpadliśmy wręcz do pokoju. Rzucił mnie na łóżko po czym Zawisnął nade mną i uśmiechnął się. Zaczął całować moją szyję, robiąc na niej malinki. Podobało mi się to. Jego ręka błądziła po moim brzuchu, aż dotarła do moich piersi. Nie mialam stanika. Lekko je ścisnął, na co jęknęłam. Kylian wrócił do całowania moich ust, pieszcząc jednocześnie moje piersi. Czułam narastające podniecenie. Ściągnęłam mu koszulkę badając dłońmi jego mięśnie brzucha. Rozszerzyłam nogi, a on położył się między nimi. Jęknęłam, gdy jego penis otarł się o moją kobiecość. Był naprawdę twardy, bo poczułam go przez dresy. Chłopak widząc, że spodobało mi się otarcie jego członka o moją kobiecość, zaczął powtarzać tą czynność. Zamknęłam oczy jęcząc. To było nasze pierwsze takie zbliżenie. Ale czułam, że chce więcej. Kylian ściągnął moją koszulkę pozostawiając mnie w negliżu. Nie czułam przy nim skrępowania. Całował moje piersi, ssąc je. Był napalony, tak jak z resztą ja i mialam w dupie, że zrobimy to po raz pierwszy. Chcieliśmy i potrzebowaliśmy tego. Kylian nachylił się nade mną.
- Chcesz tego? - zapytał dysząc. Pokiwałam twierdząco głową, przegryzając swoją dolną wargę. Chłopak wpił się w moje usta namiętnie mnie całując. Czułam jak jego ręka wędruje do moich spodenek. Zwinnie włożył w nie rękę masując moją kobiecość przez majtki. Zaczęłam jęczeć głośniej.
- Kylian.. - jęknęłam bezgłośnie.
- Podoba Ci się? - jego cwaniacki uśmiech rozlał mu się na twarzy. Włożył rękę w moje majtki i zaczął zataczać kółka na mojej Łechtaczce.
- Kyky.. - wygięłam plecy w łuk.
- Dobrze Ci? - szepnął przyspieszając.
- Mhm - jedyne co wyszło z mojego gardła to jęk. Chłopak ściągnął swoje spodnie wraz z bokserkami. Podparlam się na łokciach podziwiając widok przede mną. Przegryzłam wargę, a jego triumfalny uśmiech nie znikał mu z twarzy.
Położył się między moimi nogami i zaczął całować mnie zaczynając od ust kończąc na mojej kobiecości. Ściągnął moją bieliznę i zassał się na moim najsłabszym punkcie. Krzyknęłam z rozkoszy, którą mi dawał. Ssał i lizał moje miejsce, a ja wiłam się pod nim, jak jakiś robak. Wrócił do moich ust. Zaraz dojdzie do czegoś, na co czekałam. Potrzebowaliśmy tego. Mieliśmy w sobie za dużo emocji, które trzeba było rozładować.
- Jesteś dla mnie wszystkim - po tych słowach wbił się we mnie niespodziewanie i zaczął poruszać się powoli. Jęczeliśmy sobie w usta całując się. Rozszerzyłam bardziej nogi, by bardziej go poczuć.
- Kyky mocniej - jęknęłam zdyszana. Nie protestując przyspieszył czynność głośno przy tym pojękując. Czułam, jak zaraz zaleje mnie fala orgazmu.
- Zaraz dojdę - krzykęłam pół szeptem, jakby ktoś miał mnie usłyszeć. Zaczął bardziej przyspieszać.
- Ja zaraz też dojdę - zaśmiał się sapiąc w moją szyję. Zaczął tak szybko się poruszać, aż mnie zaczęło boleć, ale bardziej z przyjemności. Dawno tego nie robiłam przez co było to zrozumiane. Czułam, że szczyt zaraz zastąpi więc moje jęki zrobiły się głośniejsze. Zacisnęłam mocno oczy.
- Kurwa! - krzyknęłam głośno dochodząc. Moje soki rozlały się po jego penisie.
- Ja pierdole - jęknął tak głośno, że prawdopodobnie słyszała go cała dzielnica. Chłopak doszedł opadając na mnie. Kylian leżał na mnie nie wychodząc jeszcze ze mnie. Czułam spełnienie do potęgi.
- Kurwa, tego było mi trzeba - powiedział wychodząc ze mnie i kładąc się obok. Przyciągnął mnie do siebie całując moją głowę. Czułam, że moje nogi są odrętwiałe..
- Było..zajebiście - wydusił z siebie. Uśmiechnęłam się rysując palcem po jego klacie jakieś niewidzialne wzroki.
- Tak, to prawda haha.
- Kocham Cię.
- Kocham Cię - odpowiedziałam mu całując go w policzek.
- Dobrze się czujesz?
- Znakomicie.
- Myślałem, że coś...
- Byłeś taki, jak dziś na boisku. Najlepszy. - wtulił się we mnie. Leżeliśmy nago do połowy okryci. Spełnieni i szczęśliwi.
*
- Nelka!! - usłyszałam z dołu. Od razu otworzyłam oczy.
- Mhmmmmm? - krzyknęłam zaspana.
- Wstawaj, śniadanie!! - darł się w niebo głosy.
- Zaaaaaraz - przeciągnęłam się odpowiadając mu. Zerknęłam na zegarek chłopaka, który leżał po mojej stronie na szafce. Ja pierdole. 12..
Ubrałam jego koszulkę i zbiegłam na dół. Zastałam go przy nalewaniu soku. Był bez koszulki co rozpalało moje rządze. Objęłam go od tyłu. Słyszałam, jak się zaśmiał.
- Dzień dobry.
- Hejjj - pocałowałam go w plecy.
- Siadaj do stołu i zjedz śniadanie. Marnie jakoś wyglądasz. Te nóżki jak patyczki..ajj,nie dobrze.. - pokręcił głową śmiejąc się.
- Przecież to lubisz.
- Kocham Cię całą. Nie ważne jakie miałabyś nóżki - odwrócił się do mnie, wziął na ręce i posadził na blacie. Stanął pomiędzy moimi nogami, a ja korzystając z okazji oplotłam go zarzucając swoje ręce na jego kark.
- Nie chciałbyś może powtórzyć?
- Może.. - przegryzł moją wargę.
- To może później, hmm? - drażniłam go. Kochałam to.
- A dlaczego później?
- Niedługo jadę oglądać mieszkania - szepnęłam mu na ucho.
- Jakiego mieszkania? Przecież tu możesz mieszkać - oburzył się lekko.
- Ale chciałabym mieć swoje - cmoknęłam go w nos.
- Jasne, okej. Nie ma problemu - widziałam, że nie chciał się kłócić, za co byłam mu wdzięczna.
Usiedliśmy do śniadania kopiąc się pod stołem.
- Haha, Kyky to bolało.
- Sorry pomyliłem Cię z Hakimim.
- No wiesz co? Hahaha. Jaki ty głupi jesteś.
- I za to mnie chyba kochasz - nachylił się nad stołem.
- Najbardziej na świecie - lekko się uniosłam, by go pocałować.
- A po oglądaniu mieszkania jakie plany?
- Chciałam spotkać się z Bruną.
- Nie ma jej na razie w Paryżu.. - powiedział chamsko.
- Znowu gdzieś lata?
- Neymar i Bruna zerwali kilka dni temu. - wywaliłam oczy, jak 5 ziko.
- Cook?! - nie wierzyłam własnym uszom.
- Ale to i tak pewnie nie na długo.
- Ale samo to..
- Nie ma co się mieszać. Oni tam ciągle..
-w sumie racja. Bruna sama mi mówiła że oni ciągle coś mają. Zawsze wyjdzie taka kłótnia, że kończy się zerwaniem, później spotkaniem i znowu związkiem. Przyglądałam się, jak Kylian smaruje chleb  nutellą oczywiście zero kcl.
- Kooocham Cię wiesz? - mój głos brzmiał, jakbym mówiła to z litości, ale to jak on to robił, to było tak urocze. Zmarszczył brwi. Wiedział, że się z niego śmieje.
- A weź się bujaj - udał obrażonego. Wzdychełam chichicząc.
- Jesteś dużym dzieciaczkiem.
- Ty, dorosła. Podaj mi może widelec, hm?-na jego słowa padłam po prostu. Wybuchnęłam takim śmiechem, że psy u sąsiada zaczęły szczekać.
- Co piszczysz, psychopatko - zaśmiał się wstając od stołu i podszedł do mnie kucając.
- Hahahhahaha, ja po prostu tak za tym tęskniłam.
- Nie tylko Ty, malutka - złapał moją dłoń i pocałował ją. Te małe gesty kocham najbardziej. Pocałunek w dłoń, przytulenie, czy nawet głupi buziak w czoło. Rozczula mnie to od razu.
- Ja Ciebie również kocham Nely - szepnął, całując mnie w policzek.

***The boy who changed everything***Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz