Rozdział 7

325 11 4
                                    

Siedziałam w prywatnym samolocie Kyliana. Trzęsłam się niesamowicie na myśl o tym, że jak wyjdę z samolotu okrążą nam reporterzy, z każdej strony będzie błysk flesza. Światowa burza, na informacje, że Kylian Mbappe ma nową dziewczynę, która nie jest znana. Wszędzie pisali, że lecę na jego fortunę, że chce się wybić. Ludzie! Gdybyście wiedzieli, że to on poprosił mnie o to, to zmienilibyście zdanie. Przejebane być sławnym..przejebane nie mieć żadnej prywatności. Moi rodzice nie wierzyli w to, co się działo. Nie powiedziałam prawdy, że to ustawione. Nie chciałam, by gadali głupot, że jestem nienormalna. Na szczęście u nas europejska piłka nożna nie miała wielkiego znaczenia, więc nie mieli jakiś problemów z wychodzeniem z domu, lub w pracy. Nie spodziewałam się, że to się tak potoczy. Cieszyłam się, że ustawiłam na Instagramie prywatne konto i nie dostaje jakiś chorych wiadomości od fanek. Wszędzie było nasze zdjęcie. Oglądaliśmy wspólne instagramy ludzi, którzy tworzyli fanpage o nas. Niektórzy nas shipowali. Niektórzy pisali niesamowicie powalone opisy. Pierwszego dnia śmiałam się z tego, ale już kolejne dni przytłaczały mnie. Zaczął się sezon. Byliśmy na świeczniku. Dziś miałam poznać rodzinę Kyliana. Twierdził, że mamy ich wsparcie. Co do Emmy jest ciężko. Oczerniła go w internecie mówiąc, że zdradził ją z "wieśniarą". Najchętniej wyjebałabym jej w ten głupi łeb.
- Nel. Zaraz lądujemy. Zapnij pasy - powiedział chłopak dotykając przy tym mojej dłoni. Wyrwałam się z moich myśli i zrobiłam to o co poprosił. Nie mogłam wykrztusić z siebie zdania. Trema, która mnie dopadła była nie do zniesienia.
- Halo. Żyjesz? - machał swoją dłonią przed moimi oczami. Po raz kolejny wyrwałam się z natłoku myśli i jedyne na co było mnie stać, to pokiwanie twierdząco głową.
- Nie martw się. Jestem z tobą w tym gównie. Przejdziemy przez to razem. - uśmiechnął się. Wysiliłam się na lekki uśmiech i dalej patrzyłam przez okno samolotowe. Zniżaliśmy się do ładowania. 20 minut później wylądowaliśmy. Kylian zaczął się zbierać, a mnie dopadło jakieś przerażenie.
- Kylian, ja się jednak boję. Nie chcę tego, ja nie chce kłamać. - złapałam go za rękę, gdy wstał.
- Spokojnie. Załóż moje okulary i weź moją bluze, byś miała kaptur - sięgnął po swoją bluze. Ubrałam Wyglądała, jak sukienka na mnie. - będzie dobrze - kciukiem pogłaskał mój policzek. Nie dodało mi to otuchy, w ogóle!
- Ja musze zadzwonić do Gaviego - rzekłam, na co chłopak wywrócił oczami.
-To dzwoń - rzucił. W głosie wyczuwalna była jakaś zazdrość, ale nie zwróciłam na to zbyt dużej uwagi z racji tego, że nasz " związek i relacja" były udawane.
Po 4 sygnałach Gavi odebrał.
- Wylądowaliście? - zapytał radosnym głosem. Ja natomiast mialam chęć płakać.
- Gavi ja nie chcę. Zabierz mnie stąd.. - prawie płakałam, gdy zobaczyłam, jak dużo ludzi stoi koło samolotu. Kto ich tu kurwa wpuścił?!
- Ej, mała. Spokojnie. Weź kilka wdechów. Jest za późno na ucieczkę. Dasz radę. Jestem z tobą - starał się mnie uspokoić.
- Nie, ja nie dam rady. Stresuje się.
- Nel, posłuchaj. Jak tylko będę miał możliwość, to przylecę do ciebie. Obiecuje. - nadal starał się uspokoić mnie. Znamy się jakieś 3 tygodnie, a stał się dla mnie naprawdę ważny w tej całej grze. Laura jest zbyt pochłonięta swoją nową miłością. Nie mam jej tego za złe, ale mogłaby chociaż raz sama z siebie zadzwonić..to też dołowało mnie.
- Naprawdę? - powiedziałam przez łzy.
- Tak. A teraz jeszcze kilka wdechów i odwal dobre show. - zaśmiał się.
- Dziękuję za rozmowę. To wiele dla mnie znaczy.
- Do usług, piękna. - rozłączyłam się, a w mojej głowie nastał momentalny spokój. Wstałam, poprawiłam bluzę, nałożyłam okulary i kaptur. Poprawiłam też włosy i byłam gotowa wyjść. Kylian był w kokpicie swoich pilotów i coś tam sobie z nimi rozmawiał. Podeszłam do niego, lekko klepiąc go w ramię.
- Jestem gotowa - mój głos nie zabrzmiał za pewnie, ale show must go on.
- Gavi mentalnie cię przygotował? - zakpił lekko, na co się skrzywiłam.
- Tak, właśnie to zrobił. Idziemy? - zapytałam podając mu swoją dłoń. Spojrzał na mnie i na moją wystawioną dłoń. Uśmiechnął się i splótł nasze palce.
- No to jazda. - założył kaptur i wyprowadził mnie na zewnątrz. Pomimo okularów mialam lekki problem z przyzwyczajeniem się do jasności panującej na zewnątrz. Kylian nachylił się i szepnął, by moja twarz nie pokazywała żadnych emocji. Tak, jak powiedział tam zrobiłam. Trzymając się za ręce w obstawie ochrony zaczęliśmy kierować się do samochodu. Krzyki reporterów do Kyliana, by powiedział kilka słów o tej dramie trochę mnie wystraszyły. Pchali się z telefonami, mikrofonami, a Kylian jak gdyby nigdy nic szedł twardo przed siebie, ciągnąć mnie za rękę. Po chwili siedzieliśmy w samochodzie. Wypuściłam powietrze głośno wzdychając.
- Na co ja się zgodziłam - rzuciłam, ściągając kaptur i poprawiając włosy.
- I tak nie było źle - puścił mi oczko.
Godzinę później byliśmy w jego domu rodzinnym na obrzeżach Paryża. Ogólnie spokojna dzielnica. Na każdym kroku wille. No tak, czego się spodziewać.
- Twoja rodzinka już czeka?
- Tak, tak-powiedział zapatrzony w telefon. Kurwa, jak tak to ma wyglądać, to mam wyjebane. Ja potrzebuje rozmawiać. Nie potrafię siedzieć cicho.
- Kylian, halllooo - strzelałam mu palcami przed Twarzą, by zwrócił na mnie uwagę.
W końcu doczekałam się tego.
- Co? - rzucił beznamiętnie.
- Nie uważasz, że powinniśmy się jakoś lepiej poznać? - zapytałam splatając ręce na piersi. Wiem, że trochę się poznaliśmy pisząc ze sobą, ale chciałam to sprawdzić.
- Znam Cię przecież - objął mnie ramieniem, na co zdziwiona podniosłam brwi.
- Doprawdy?
- Wiem, że Twoje ulubione kwiaty, to frezje każdego koloru, bo róże przypominają Ci byłego. Wiem, że twój ulubiony kolor to błękit turkusowy i fiolet. Wiem, że kochasz Harrego Styles'a. Zachody i wschody słońca. Wiem, że nienawidzisz kierunku swoich studiów. Wiem, że zawsze chciałaś zwiedzić Europę i wiem, że masz bzika na punkcie sushi.. - słuchałam tego z otwartą buzią. Zauroczył mnie tym do takiego stopnia, że w moim brzuchu wybuchło stado motylków. Na moich policzkach zrobiły się rumieńce, bo czułam, jak robi mi się goraco. Nie spodziewałam się, że wszystko zapamięta.
- Wow..zaskoczyłeś mn.. - przerwał mi, gdy podjechaliśmy pod dom jego rodziców.
- O, jesteśmy - rzucił. I czar prysł..
Wyszliśmy z samochodu. Okulary odpuściłam na koniec nosa, trzymając je ręką.
- Ja pierdole. Ale chata. - byłam pod wrażeniem. Mega teren.
- Widziałem, że Ci się spodoba. - złapał mnie za rękę, prowadząc do środka tego pałacu.
Weszliśmy do posiadłości, gdzie zostaliśmy przywitani przez jego rodziców, braci, szwagierkę i dwóch małych szkrabów. Cieszyłam się, że mowili po angielsku, bo byłoby ciężko.
- Witamy was - uradowała się jak mniemam mama Kyliana. Przytuliła nas na powitanie. Po kolei każdy się z nami przywitał. Jak przyszło na dobre wychowanie, przedstawiłam się. Usiedliśmy w ogrodzie, gdzie tato Kyliana rozpalał grilla. Miło.
- No więc Nel cieszymy się, że przyjechałaś - powiedziała kobieta.
- Ja również się cieszę - opowiedziałam popijając sok.
- Naprawdę podziwiam cię, że zgodziłaś się na taką przygodę. Lubię spontaniczne dziewczyny. To szaleństwo, haha- powiedziała Melissa śmiejąc się. Ooo, gurl wiem to.
- Kto wie co z tego wyjdzie - zaśmiał się ojciec chłopaka, na co ja po raz kolejny zrobiłam się czerwona. Nic nie wyjdzie panie kochany. Czysto przyjacielska umowa.
- Nie straszcie jej - odpowiedział jego starszy brat.
Siedzieliśmy wspólnie dosyć długo rozmawiając i śmiejąc się w sumie z błachostek dnia codziennego. Dowiedzialam się sporo o Kylianie. Niby to udawany związek i miało nie być wielkiego zawierania emocjonalnych więzi, a skończyło się na tym, że poczułam się jakby to była prawda.
Zbliżała się 22, więc grzecznie pożegnaliśmy się ze wszystkimi i pojechaliśmy teraz do mieszkania Kyliana. Nie było jakoś specjalnie oddalone od domu jego rodziców, bo jakieś 20 minut. Dotarliśmy na jakieś strzeżone osiedle. Każdy mieszkaniec miał swój wjazd, wielki ogród z basenem i te mega domki. Naprawdę myslalam, że będzie to wyglądać, jak jakaś kamieniczka? Jebnijcie mnie w łeb.
Weszliśmy do środka z walizkami. Podoba mi się wystrój. Wszystko w kolorze białym. Naprawdę mega.
- To...gdzie będę spać? - zapytałam.
- Ym..chodź, zaprowadzę cię.- kiwnął głową na schody.
Gdy znaleźliśmy się na górze Kylian ruszył w kierunku mojego tymczasowego pokoju. Był naprawdę fajny. Wszystko na biało. Ściany, podłoga, meble no i łóżko. Miałam własną łazienkę za co byłam wdzięczna.
- Tak więc, to twój pokój. Mój jest zaraz obok, jakby coś. Jak będziesz czegoś potrzebować, to po prostu przyjdź. - pokiwałam głową. Chłopak wyszedł, a ja zaczęłam się powoli rozpakowywać. Spojrzałam na telefon. Była już 23. Po rozpakowaniu się, poszłam szybko się wykąpać i zatopiłam się w łóżku. Zobaczyłam, że mam nieodebrane połączenie. Był to Gavi. No bo kto inny? Postanowiłam oddzwonić. Nie musiałam długo czekać na odebranie.
- Hej mała. Jak tam?
- No więc dostaliśmy do domu Kyliana. Poznałam jego rodzinkę, swoją drogą są naprawdę super ludźmi. Świetnie się bawiłam. Wydaje mi się, że to będzie spoko przygoda. - mówiłam to patrząc na swoje paznokcie. Nie wierzyłam w to, ale jestem dobrej myśli.
- Widzisz? Mówiłem Ci, że będzie dobrze. To tylko miesiąc. Niech chłopak w końcu utrze nosa tej suce.
- No niby tak, ale wiesz..ta presja, wyglądanie ciągle nienagannie, bo z każdej strony mogą cyknąć zdjęcie. Nie bardzo moje klimaty...
- Wiem, menelko - zaczęliśmy się śmiać.
- Pablito..hamuj. - ostrzegłam go.
- Nienawidzę swojego imienia, nie mów tak do mnie, proszę.. - błagał.
- No dobrze, Pablo..
- Nel..- śmiesznie brzmi, gdy się denerwuje.
- Ua, jak poważnie. Uważaj, bo się przestraszę - zaśmiałam się.
- Dobra, leszczyku. Ja kończę, bo jutro muszę wstać wcześnie. Trzymaj się i dbaj o Kylianka. - uderzyłam się dłonią w twarz.
- Boże..musisz? - jęknęłam.
- Gavi słonko, Gavi. Nie Boże - poprawił mnie.
- Dobra, trzymaj się tam, buziaki - chłopak cmoknął do telefonu i rozłączył się. Wypuściłam powietrze i podniosłam głowę. W drzwiach stał Kylian. Nie miał za wesołej miny.
- Gavi dzwonił? - zapytał.
- Nie. Ja do Gaviego - poprawiłam go, siadając po turecku.
- Wy coś do siebie macie? - zaskoczyło mnie jego pytanie.
- Ym, nie? Przyjaźnimy się.
- Ta, niech Ci będzie - szepnął, a ja wywróciłam oczami.
- Nawet jeśli, to co z tego? Nasza sprawa..
- No nie bardzo. Jesteś moją dziewczyną - uśmiechnął się wrednie.
- Udawaną dziewczyną, Kylian. - chłopak lekko się zirytował.
- Cokolwiek. Dobranoc - obrócił się i wyszedł zamykając drzwi. Lekko ciśnienie mi skoczyło, bo chyba jasna sprawa między nami..a może jednak nie?

Hejka wam wszystkim. Wstawiam wam dziś rozdział, bo CO MI TAM ❤️ Zostawcie coś po sobie, dziękuję 💖

***The boy who changed everything***Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz