Rozdział 11

335 13 2
                                    

W tym tygodniu rozdział codziennie, przez to, że odpuściłam weekend. Zostawcie coś po sobie, buźka ❤️

Wylądowaliśmy w Barcelonie. Uśmiech nie schodził mi z buzi. Byłam tak szczęśliwa, że nie mogłam się opanować i przytuliłam Kyliana.
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję! - ściskałam go z całych sił. Nie był mi dłużny i objął mnie może nie tak mocno, jak ja trzymałam jego, ale objął.
- Chociaż tyle mogę dla ciebie zrobić za tą całą szopkę. Ale puść mnie, bo nie mogę oddychać, wariatko - mówił na pół wdechu. Ogarnęłam, że trzymam go w mocnym uścisku, więc puściłam go zawstydzona.
- Przepraszam. Po prostu jestem naprawdę szczęśliwa, że jesteśmy tu i zobaczę się z Laurą i Gavim.
- To się cieszę. - wymusił uśmiech. Coś mu nie pasowało, ale nie chciałam pytać. Myślałam tylko, że zobacze się z nimi i spędzę super dzień. Zanim oczywiście wrócimy do Paryża do szarej rzeczywistości, która przepełniona jest paparazzi i tą całą Emmą.
Wsiedliśmy do samochodu, który czekał na nas niedaleko samolotu.
- I pomyśleć, że miałam przylecieć do Europy na wakacje...
- Traktuj to jako wakacje z małym dodatkiem.
- Za 3 tygodnie ten cyrk się skończy i wrócę do Nowego Jorku. - mój głos nie brzmiał jakoś szczególnie szczęśliwie na tą myśl. Zdziwiłam się trochę.
- Plan się udaje, bo Emma się do mnie odezwała. - spojrzałam na niego pytająco.
- No wczoraj po meczu plus dziś pisałem z nią.
- Więc wrócisz do niej? - zapytałam patrząc na niego, a on wybuchnął śmiechem.
- Ty nienormalna chyba jesteś, hahahha. Chcę by poczuła się, jak ja. Chcę, żeby była upokorzona i zrobię to dzięki tobie. A właściwie już to się dzieje. Jej popularność okropnie spadła po rozstaniu. Ona to wie, każdy to wie. A co wtedy powinna zrobić, by znów być na szczycie? Wrócić do mnie. A tak się nie stanie. - puścił mi oczko. Trochę nie rozumiałam tego. Myslalam, że ona ma poczuć zazdrość, czy coś i mieli do siebie wrócić, a okazuje się, że tak nie będzie. Niby powinna być Solidarność jajników, ale czuję się skołowana.
-A ta cała szopka nie miała być właśnie po to, byście do siebie wrócili?
- Na początku tak miało być, ale po rozmowie z mamą doszedłem do wniosku, że upokorze się jeszcze bardziej, gdy wrócę do dziewczyny, która zrobiła mnie na boku.
- Czyli my po miesiącu się "rozstaniemy" i to tyle? To po co to wszystko? - wyrzuciłam z bezsilności ręce w powietrze.
- Po miesiącu moja droga - zrobił przerwę i nachylił się nade mną przez co czułam jego oddech na mojej szyi. - będziesz we mnie tak zakochana, że tak, czy tak ze mną zostaniesz. - przełknęłam głośno ślinę. Co tu się odpierdala?!
- Ty chyba nie mówisz poważnie. - zaczęłam kręcić przecząco głową i zaśmiałam się. Złapał moją dłoń i pocałował ją.
- Zobaczymy - szepnął.
Dojechaliśmy do hotelu, w którym mieliśmy spać. Z racji tego, że JESTEŚMY RAZEM musieliśmy wziąć jeden pokój. Kylian zapewnił mnie, że będą osobne łóżka. Po przybyciu do pokoju zastaliśmy piękny pokój z widokiem na Barcelonę i kurwa jedno wielkie łóżko. Patrzyłam na łóżko i na niego, powtarzając tą czynność z kilka razy. On niezrozumiale na mnie spojrzał.
- No co?
- No gówno. Jedno łóżko jest.
- A jak miałem załatwić pokój z dwoma łóżkami? Przecież to by się rozniosło.
- Śpisz na kanapie - pokazałam na mebel, który stał w saloniku.
- Nie dramatyzuj - wywrócił oczami. - ale okej. Będę spał tam, jak tak bardzo Ci to przeszkadza, księżniczko - rzucił ironicznie. Trzasnęłam drzwiami od pokoju i usłyszałam zza nich tylko -MOCNIEJ, KURWA NIECH CIĘ CAŁA BARCELONA USŁYSZY! - krzyknął. Mruknęłam pod nosem SPIERDALAJ i otworzyłam walizkę. Wzięłam czyste ubrania i poszłam szykować się na wyjście do moich przyjaciół. Na myśl o nich od razu się uspokoiłam. Niby powinnam być miła dla Kyliana, bo zrobił to dla mnie. Przylecieliśmy w jego wolne dni do Barcelony, a ja się z nim kłócę. Ale halo? Ja poświęciłam się bardziej. Po prysznicu zaczęłam się ubierać. Było gorąco, więc ubrałam czarną, rozkloszowaną, skórzaną spódniczkę do tego biały crop top z takim ozdobnym wiązaniem na dole. Zastanawiałam się nad butami..vansy, czy może szpilki..
Wyszłam do saloniku, gdzie siedział chłopak. Oczywiście zapatrzony w telefon.
- E, doradź mi. Te, czy te buty? - w jednej ręce trzymałam czarne szpilki, a w drugiej czarno białe vansy OLD SKOOL.
- Nerwy ci przeszły? - nawet na mnie nie spojrzał. Ugh.
- Doradzisz, czy będziesz się, jak dziecko zachowywał? - w końcu uraczył mnie spojrzeniem. Oczywiście obczaił mnie od góry do dołu, aż mu się oczy zaświeciły. Nie powiem, czułam satysfakcję.
- Nie wiem. Jak dla mnie mogą być te szpilki - poruszył brwiami uśmiechając się bezczelnie. Po raz kolejny wywróciłam oczami.
- Czyli Vansy. Dzięki. Można na ciebie liczyć. - chłopak wstał i podszedł do mnie. Jedną ręką objął mnie wokół talii i szepnął mi do ucha.
- Jesteś wredna, ale zobaczymy, jak długo. - on potrafi mnie kurwa jakoś w dziwny sposób onieśmielić. O się panie kochany zdziwisz po miesiącu.
- A weź się uspokój, bo się spakuje i spierdolę do Stanów.
- Ja wiem co mówię - krzyknął, gdy wchodził do toalety. On jest za bardzo pewny siebie..
Mój makijaż o ile można to tak nazwać składał się tylko z tuszu do rzęs i błyszczyku. Nie czułam potrzeby jakiegoś full make up. Mialam w dupie, że za dwie godziny będą latały nasze zdjęcia po internecie. Moje włosy były rozpuszczone i lekko pofalowane. Po około 40 minutach Kylian wyszedł gotowy z łazienki.
- To co? Lecimy? - zapytał zapinając zegarek na rękę.
- Tak! - krzyknęłam uradowana.
Wyszliśmy przed hotel. Przywitała nas ekipa paparazzi. Szliśmy za rękę do samochodu w towarzystwie ochroniarzy.
- Gdzie jedziemy tak w ogóle?
- Na mecz - powiedział beznamiętnie.
- Aha, no tak. - oparłam się o fotel.
Dojechaliśmy pod stadion FC Barcelona. Tłumy przed stadionem były większe, niż pod Parc des Princes. My, że mieliśmy wejściówki VIP i w ogóle, że to KYLIAN MBAPPE weszliśmy wejściem dla piłkarzy. Szliśmy do specjalnej loży. Po drodze spotkaliśmy Gaviego i Pedriego.
- Gavi!!! - krzyknęłam i zaczęłam biec w stronę chłopaka uprzednio puszczając dłoń Kyliana. Chłopak obrócił się i z wielkim uśmiechem ruszył w moją stronę.
- Nel! Co ty tu robisz?! - przytulił mnie.
- Przyjechaliśmy was odwiedzić. Hej Pedri - przytuliłam chłopaka swojej przyjaciółki.
- Laura jak cię zobaczy, to oszaleje. - zaśmiał się.
- Czekam na to!
Gdy dołączył do nas Kylian chłopaki przybili sobie piątkę i oczywiście trochę sobie musieli po dogryzać.
*
- Lariii!! - krzyknęłam machając do swojej przyjaciółki.
- Nelka!! - zaczęła biec w moją stronę.
- Tak bardzo tęskniłam - powiedziałam mocno ją przytulając.
- A ja za tobą!!
Usiedliśmy na swoich miejscach i czekaliśmy na mecz rozmawiając. Kylian był mega znudzony naszymi dziwnymi rozmowami, ale czego się spodziewał?
Gdy mecz się zaczął dopiero wtedy schował telefon. Rozglądnął się i złapał moją rękę kładąc ją sobie na kolano.
Gest w ogóle mnie nie zdziwił, gdyż z każdej strony byliśmy obserwowani.
- Ale wy jesteście słodcy - pisnęła dziewczyna.
- No rzeczywiście miód - ironia to moje drugie imię, he. Laura zamiast skupić się na meczu swojego chłopaka ciągle coś do mnie mówiła.
- Rozmawialam z rodzicami. Trochę się pokłóciliśmy, ale w końcu zrozumieli, że chce tu zostać. Zrezygnowałam ze studiów..
- Pięknie Lari, pięknie.
- A wy jak tam?
- Porozmawiamy później na osobności.
- No ja myślę! - puściła mi oczko.
Przez cały mecz, który z resztą wygrała Barcelona moja i Kyliana ręka była spleciona. Po meczu pojechaliśmy do Gaviego domu, gdzie była miła posiadówka. Chłopaki grali w Fifę, a my z Laurą piliśmy drinki. Siedziałyśmy na tarasie pogrążone w rozmowie o tym co się dzieje w naszym życiu. Czułam się lekko wstawiona.
- Boże Lari, jak ty sobie to wyobrażasz wszystko?
- Normalnie, haha. Jestem z Pedrim. Naprawdę super się dogadujemy. Jesteśmy razem, stara. I nic nie wskazuje na to, że się rozstaniemy. Z dnia na dzień czuję z nim coraz większą więź.
- Ech..chcialabym powiedzieć to samo.. - spojrzałam na Kyliana, który skupiony grał.
- Serio wyglądacie cudownie razem.
- Może i wyglądamy, ale żremy się na każdym kroku - zaśmiałam się, strzepując delikatnie spódnicę.
- Nie miałaś jakiegoś momentu, że jednak coś z tego może być? - wypuściłam powietrze.
- Może czasami, gdy jest naprawdę między nami dobrze, to zapominam, że to tylko głupia ustawka..
- Po nim nie wygląda jak ustawka - upiła drinka.
- Aktor z niego dobry, to trzeba przyznać..
- Nie żeby coś, ale Gavi ciągle o tobie mówi i mega się martwi o ciebie. Co z nim siedzimy, to chce do ciebie dzwonić, czy wszystko dobrze i tak dalej.
- Naprawdę?
- Tak. Nie raz mu mówimy, żeby się uspokoił, bo gdyby coś się działo sama byś zadzwoniła.
- A nie wiem co Lari co będzie. I nie chce tak właściwie wiedzieć. Z Kylianem mieliśmy chwilę słabości i prawie się całowaliśmy, po czym na drugi dzień zachowujemy się jakby niczego nie było. A jeszcze co on mi powiedział stara... - złapałam się za głowę.
- Mów! - podekscytowana Laura o mało co nie wylała drinka.
- Haha, słuchaj tego. Dziś gdy powiedział mi, że on do tej Emmy nie wróci to wiesz. Trochę się zdziwiłam, bo jednak to wszystko jest po to, by wrócili do siebie. A jednak dziś oświadczył mi, że uwaga cytuję - odchrząknęłam - Po miesiącu moja droga będziesz we mnie tak zakochana, że tak, czy tak ze mną zostaniesz - starałam się naśladować jego głos, ale nie wyszło mi przez co zaczęłyśmy się śmiać. Zwróciłyśmy tym uwagę chłopaków.
- Stara. On coś do ciebie ma, ja ci mówię - pisnęła. Po chwili na tarasie pojawili się chłopcy.
- Z czego ta radość, hm? - zapytał Pedri od tyłu przytulając Laurę. Boże, jakie to urocze.
- A wiesz, babskie pogaduszki - pocałowała jego policzek, gdy się schylił. Obok mnie usiadł Gavi. Kylian stał oparty o drzwi balkonowe. Swoją rękę położył na oparcie mojego krzesła i uśmiechnął się. Nie obeszło się bez docinku Mbappe.
- E, Gavira. Tą rączkę proszę zabrać.
- Ty, Mbappe. Ja słyszałem, że to twoja dziewczyna, ale że tylko gdy jesteście publicznie - zaśmiał się Gavi.
- E, a ja tu jestem i wszystko słyszę - alkohol dawał o sobie znać. Wstałam z miejsca i wzięłam swoją przyjaciółkę za rękę.
- Chodź tańczyć!- pociągnęłam ją do salonu i włączyłam muzykę. Zaczęłyśmy tańczyć, skakać popijając przy tym drinki. Byłam już naprawdę pijana i zauważył to Kylian. Podszedł do mnie, a ja zarzuciłam swoje ręce na jego szyję.
- Wracamy do hotelu.
- Niee, Kyky. Daj mi spędzić czas z przyjaciółką - oburzyłam się, jak małe dziecko. Odgarnął moje pojedyńcze pasemka włosów za ucho i nachylił się nad nim.
- Jesteś pijana Nel. Wystarczy Ci.
- Nie mów mi co mam robić, Kyky - mój język się plątał, jak cholera.
- Jesteś urocza, jak jesteś pijana.
- Będę bardziej urocza, jak zostaniemy jeszcze trochę. - wywrócił oczami i przytaknął mi.
- Godzina, nie więcej. Jestem zmęczony..
- Okej, dziękuję - pocałowałam go w policzek i wrocilam do tańczenia z Laurą. Dołączył do nas Gavi i Pedri. We czwórkę bawiliśmy się zajebiście. Kylian siedzial na kanapie bawiąc się telefonem. Podeszłam do niego i złapałam go za rękę.
- Chodź zatańczyć.
- Mówiłem, że jestem zmęczony.
- Boże, marudo. Wstawaj. - chcialam go podnieść, ale on tylko się śmiał, bo nie miałam siły go podnieść.
- Nie, to nie - pokazałam mu język i wrocilam do przyjaciół.
Po godzinie, tak jak się umawialiśmy wróciliśmy do hotelu. Opadłam na łóżko. W mojej głowie wirowało.
- Sciągnij buty, wariatko. - zaśmiał się Kylian, gdy leżałam Twarzą na łóżku.
- Nie mam siły - mamrotałam pod nosem. Słyszałam tylko westchnięcie i tu film mi się urwał...












***The boy who changed everything***Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz