Rozdział 31

367 12 4
                                    

Wiadomość, którą otrzymałam mnie trochę zaskoczyła. Wczoraj traktował mnie, jak powietrze, ale z drugiej strony był pijany i targały nim emocje. Nie widzieliśmy się trochę czasu, plus żadnego kontaktu między nami. Gdzie byliśmy naprawdę blisko.
Kylian wszedł do pokoju z uśmiechem.
- Co się tak cieszysz?
- Pogodziliśmy się dla dobra naszej trójki. Chyba dobrze, nie? - opadł obok mnie na łóżko. Przegryzłam wnętrze policzka pokazując mu wiadomość. Z uwagą czytał słowa młodego piłkarza. Zaśmiał się oddając mi telefon.
-Powiedział podobne słowa do mnie. Jak chcesz, to się z nim spotkaj. Nie będę Ci ograniczał kontaktu z nim.
-Kylian, wszystko w porządku? - zrobiłam wielkie oczy patrząc na niego.
- Tak? Dlaczego pytasz?
- Zrobiłeś się dziwnie miły ostatnio.
- To dlatego, że kocham Cię. Zmieniam się dla ciebie. Chcę byś była szczęśliwa. A jeśli on jest w stanie pomóc mi w tym, to zaakceptuje waszą przyjaźń pomimo obaw. - uśmiechnęłam się przytulając go mocno.
- Kocham, kocham, kocham!! - ściskałam go mocno.
- Ej, bo mnie udusisz! - próbował się wyrwać z mojego uścisku.
- Przepraszam - skrzywilam usta.
- Naprawdę Ci tak na nim zależy?
- Kyky. Jest jedną z pierwszych osób, które tu poznałam i był ze mną pomimo wszystko. Jestem uczuciowa i bardzo szybko się przyzyczajam do ludzi. On ma coś w sobie, co nie pozwala mi go porzucić tak po prostu.
- Mhm..rozumiem - po jego minie wywnioskowałam, że nie spodobała mu się moja rozwinięta odpowiedź, ale była szczera.
- Zagrał w moim życiu pewną rolę, której nie mogę od tak zapomnieć. Jest dla mnie ważny. To przyjaciel..
- Przyjaciel.. - powtórzył.
- Nie zrozum mnie źle.
- Nie, spoko. Rozumiem. Jest twoim przyjacielem, który gra ważną rolę w twoim życiu.
- Mam wrażenie, że czujesz się urażony..
- Wydaje Ci się - uśmiechnął się przytulając mnie do siebie. - po prostu chciałbym grać w twoim życiu taką rolę. Żebyś o mnie walczyła, tak jak i waszą przyjaźń.
- Grasz najważniejszą z ról - cmoknęłam jego linię szczęki.
- Mam wrażenie, że tak nie jest.. - odpowiedział smutno kładąc swoją brodę na moją głowę.
- Jesteś zazdrosny - zaśmiałam się.
- Piekielnie.. - zaczął mną kolysać.
- Nie masz o co, naprawdę.
- Staram się to wszystko zrozumieć, Nel. Naprawdę staram się. Mam nadzieję, że to docenisz - ostatnie zdanie wręcz wyszeptał. Odchyliłam się od niego, by spojrzeć mu w oczy.
- Doceniam wszystko, co dla mnie robiłeś i robisz. Uwierz, że to dla ciebie zostałam mu porzucając swoje życie w Stanach. Kocham Cię i nikt tego nie zmieni. - złapałam go za policzki całując delikatnie.
- Ja ciebie też kocham. - jego wyraz twarzy jakby się uspokoił.
- Może ja się zacznę zbierać. Spotkam się z Gavim i będziemy mieli czas dla siebie. Chyba, że chcesz iść ze mną, to nie ma problemu.
- Wyjaśnijcie to sami. Młody może to źle odebrać, jak zobaczy nas razem. - przytaknęłam na jego słowa.
- To ja się ide ogarnąć. - zeszłam z łóżka kierując się do łazienki. Zastanawiałam się gdzie mogę się z nim spotkać. Postanowiłam, że najlepiej będzie poza Barceloną w samochodzie gdzieś na uboczu. Chociaż i tak nie ma pewności, że zaraz cały świat obiegnie nasze zdjęcie ze "schadzki"..
*
Czekałam na chłopaka w umówionym miejscu. Znalazłam spoko miejscówę za miastem. Cisza, spokój. Był to jakiś zajazd. Jak do tej pory żadnego samochodu nie widziałam, więc jak najbardziej super miejsce. Gdy miałam już wybierać numer do młodego piłkarza, zobaczyłam nadjeżdżajacy samochód. Podjechał blisko mojej bocznej szyby. Zobaczyłam uśmiechniętego Gaviego. Opuściliśmy szyby w tym samym czasie.
- Hej - nieśmiało machnął ręką.
- Chyba nie będziemy rozmawiać przez szyby? Haha - zaśmiałam się.
- To chodź do mnie - poklepał miejsce pasażera. Przytaknęłam głową odpinając pas. Zamknęłam szybę i wyszłam ze swojego samochodu. Usiadłam w jego samochodzie na siedzeniu poprawiając się. Moje ręce opadły na moje uda. Czułam się dziwnie niezręcznie.
- No więcccc..- przeciągnęłam C. - Hej. - odniosłam wrażenie, że widzę go pierwszy raz od nie wiem ilu. Nastała wręcz wkurwiająca cisza. Chłopak patrzył przed siebie, a ja bawiłam się palcami. Nie no tak nie może być. Mieliśmy rozmawiać, a nie siedzieć w ciszy. Postanowiłam przerwać tą głuchą ciszę.
- Posłuchaj Gavi, ja.. - przerwał mi.
- Nie. To ty posłuchaj. - uraczył mnie swoim spojrzeniem, które w dalszym ciągu mnie bolało. - na imprezie zachowałem się jak ostatni palant, cham i kretyn. Nie chciałem tego. Wypiłem, choć nie powinienem, bo jestem w treningu. Do tego tyle emocji mną targało. Mówiłem, co ślina na język mi przyniosła. Przepraszam, że tak Cię potraktowałem. Nie zasłużyłaś na to. - odwrócił wzrok ode mnie. Wciągnęłam powietrze powoli je wypuszczając.
- No nie powiem, że nie zrobiło mi się przykro, ale jak to ja - wskazałam na siebie palcem wskazującym z ironicznym uśmiechem - zawsze szukam dla wszystkich wymówek na chujowe zachowanie. Wiem, że zepsułam wszystko między nami. Naszą przyjaźń postawiłam pod miłością, gdzie tak się nie robi. Ale sam wiesz, jak wszystko było zagmatwane. Ten nasz pocałunek - zatrzymałam się na chwilę, gdy nasze spojrzenia w tym momencie się skrzyżowały - ten pocałunek wszystko zmienił, sam wiesz.
- Wiem i nie wiem po raz który Cię przepraszam za to. Ale było, minęło i idziemy dalej. Ty szczęśliwa z nim, ja z nią.. - ostatnie zdanie wypowiedział dziwnym tonem. Jakby nie było, jak mówił.
- Mam wrażenie, że wcale nie jesteś szczęśliwy..
- Jestem, jak cholera - chęć brzmienia wiarygodnie w jego przypadku brzmiała bardziej na ironię.
- Przecież widzę, co mnie w chuja robisz - klepnęłam go w udo i po raz pierwszy od dłuższego czasu usłyszałam jego śmiech.
- Bolało Danford, haha - złapał się za bolące miejsce
- Miało boleć, Gavira - uderzyłam go ponownie. Gdy nasze śmiechy ustały, Gavi zaczął się jakby otwierać. Widziałam, że go męczy coś w środku.
- Tak naprawdę, to jestem z nią, bo..-zatrzymał się, jakby bał się wyjawić prawdę. - bo po prostu chcę mieć kogoś obok siebie, tak jak miałem ciebie. - oparł swoją głowę o kierownicę, jakby się zawstydził.
- Wiem, że zaniedbałam ciebie. Wiem, że nie było mnie przy tobie, gdy tego potrzebowałeś. Wiedzialam, co działo się u ciebie od Laury, ale za cholere nie miałam odwagi do ciebie napisać, czy zadzwonić.
- Kylian mówił, że cierpiałaś z tego powodu.
- Cierpiałam? Mało powiedziane.. Jesteś dla mnie jak bratnia dusza. Z nikim tak się nie dogadywałam, jak z tobą.
- Ja tak samo..
- Tworzyliśmy naprawdę wspaniały team jako przyjaciele i nie chciałabym tego ponownie stracić. Nawet nie wiesz, jaka jestem szczęśliwa, że siedze z tobą tutaj i rozmawiam. - uśmiechnęłam poprawiając jego włosy, które opadły mu na czoło. Jego głowa opadła do tyłu opierając się o zagłówek pod wpływem mojego dotyku. Przy zamkniętych oczach uśmiechał się.
- Brakowało mi jak cholera twojej obecności. - przyznał wręcz płaczliwym głosem.
- Mi twojej też. - chłopak na moje słowa otworzył oczy. Patrzyliśmy się na siebie, jak dwóch nastolatków zakochanych w sobie po uszy. A właściwie jeden zakochany. Wiem, że chciałby bym z nim była. Wiem wszystko. Ale serce nie sługa. Kocham go, ale nie w taki sposób. Bez myślenia mocno wtuliłam się w niego, by wiedział, że byłam, jestem i będę jego przyjaciółką.
-Od teraz na zawsze możesz na mnie liczyć, słyszysz gówniarzu? - poczochralam jego włosy.
- Taaaak, zapamiętam. - zaśmiał się wywracając oczami.
- Czyli przyjaciele? - wystawiłam rękę w jego stronę. Patrzył kilka sekund na nią i po raz kolejny na jego buźce uformował się uśmiech, którego jak cholera mi brakowało.
- Najlepsi - przybiliśmy naszą kombinację przybić na "powitanie", które zawsze mnie śmieszyło.
- Hahaha, kocham tą kombinacje - zakryłam twarz dłońmi.
- Haha, tyle co myśleliśmy nad tym..
- O tak..pamiętam to. Znaliśmy się wtedy jakiś tydzień? Hahaha. - moja głowa opadła na zagłówek.
- Już wtedy wiedziałem, że będziesz dla mnie kimś ważnym. - jego ton głosu z poważniał.
- Miałam to samo powiedzieć. - byłam pod wrażeniem tego, że byliśmy tak bardzo do siebie podobni. Był moją bratnią duszą, lecz los miał dla nas całkowicie inne plany.
- Dziękuję, że spotkałeś się ze mną i jesteśmy w końcu pogodzeni.
- Ja tobie też dziękuję, że przyjechałaś.
- Ja się zbieram. Do zobaczenia - przytuliłam go. Zaczął delikatnie masować moje plecy. Czułam potrzebę siedzenia z nim dalej, ale nie mogłam, bo Kylian czekał na mnie.
- Trzymaj się - szepnął. Uśmiechnęłam się jeszcze do niego i wyszlam z samochodu. Chłopak odjechał od razu, a ja oparłam się o samochód próbując uspokoić emocje. Widziałam, jak samochód odjeżdża. Moje gardło ścisnęło się. Kucnęłam i zaczęłam płakać. Tak po prostu. Był to płacz ze szczęścia i smutku. Wszystko z kumulowało się w jedno. Byłam szczęśliwa, że będziemy odbudowywać naszą przyjaźń, a smutna byłam z tego powodu, że tak go skrzywdziłam.
*
Przed otwarciem pokoju jeszcze raz przejrzałam się w telefonie, czy aby na pewno wyglądam normalnie. Nie chciałam, by Kylian widział, że płakałam.
- Jestem - uśmiechnęłam się słabo, co nue umknęło mojemu rycerzykowi.
- Co się stało? Zrobił ci coś? - od razu podbiegł do mnie przytulając mnie.
- Nie, oczywiście, że nie.
- To dlaczego jesteś tak smutna? - mocno mnie do siebie przytulił.
- Bo nie zdawałam sobie sprawy, jak go skrzywdziłam i jak on się przez to zmienił - mój głos się załamał i zaczęłam płakać.
- Ej, nie płacz kochanie - zaczął ocierać moje łzy.
- Ja po prostu jestem beznadziejna. - użalałam się nad sobą.
- Jesteś najlepsza, Nel.
- Nie jestem. - kręciłam przecząco głową.
- Nie mów tak.
- Jestem tu parę miesięcy i zobacz jaki bajzel zrobiłam. Skrzywdziłam Ciebie, Gaviego, zniszczyłam waszą przyjaźń - złapałam się za głowę.
- Kocham Cię ty kretynko. To dlatego jestem tu i teraz i nigdzie się nie wybieram. Nie zawracaj sobie głowy tym. Pogodziliście się, tak? - twierdząco kiwnęłam głową - my również jesteśmy na dobrej drodze, więc uspokój się. - kucnął, opierając swoje ręce na moich udach.
- Mhm- jęknęłam.
- A teraz się położ i prześpij, dobrze?
- Jak? Przecież mieliśmy plany i.. - przerwał mi.
- Jebać te plany. Masz poczuć się lepiej. Jeszcze nie raz będziemy w Barcelonie. - pocałował mnie w głowę. Bez sprzeciwu położyłam się i jak dziecko zasnęłam.
Obudziłam się, gdy za oknem było już ciemno. Kurwa, ile Ja spałam?!
Kylian leżał obok mnie oglądając jakiś mecz. Od razu zwrócił na mnie uwagę, gdy zobaczył, że się przebudziłam.
- Jak się czujesz? - zablokował telefon wkładając pod moją głową swoją rękę, przytulając mnie.
- Jest okej - szepnęłam.
- Jesteś glodna?
- Nie.
- Powinnaś coś zjeść. Poza śniadaniem nic nie jadłaś.
- Nie jestem głodna..ale mam chęć wyjść na miasto i przewietrzyć się przed jutrzejszym wylotem.
- Co tylko zechcesz - pocałował mój policzek i wstał. Przeciągnęłam się ziewając. Wstalamwna równe nogi biorąc z torby pierwsze lepsze ubrania.
- Tylko pamiętaj, że nie mamy żadnych ochroniarzy, więc jakiś kamuflaż będzie wskazany, haha.
- Dobrze - odpowiedziałam słabo. Weszłam do łazienki i spojrzałam w lustro. Przeraziłam się, gdy zobaczyłam swoje podkrążone oczy. Nałożyłam trochę makijażu, by jako tako wyglądać. Ubrałam czarne rurki z dziurami, dużą, szeroką bluzę z Dior Kyliana. Włosy rozczesałam pozostawiając je rozpuszczone. Wyszlam z łazienki podchodząc ponownie do walizki, by wyjąć jakieś buty. Wybrałam czarno-błękitne wysokie Air Force Jordan.
- Chcesz okulary? - zapytał zakładając mi swoją czapkę na głowę. Przytaknęłam głową. Założył mi je na nic i podciągnął kaptur na moją głowę.
- Wyglądasz pięknie - schylił się cmokając szybko moje usta.
-Dziękuję - wyminęłam go stając przy drzwiach. Był lekko zdziwiony moim zachowaniem.
- Na pewno wszystko dobrze, Nel?
- Tak. - Moje samopoczucie było ogólnie do dupy, ale nie chciałam z nim o tym rozmawiać. Chciałam wyjść i dotlenić mózg. Wziął głęboki wdech wypuszczając od razu powietrze. Wyszłam z pokoju, a on za mną. Splotłam ręce na pierwsi wychodząc niezauważona z hotelu.
- Mogę? - zapytał chwytając moją rękę.
- Dlaczego tak głupio pytasz? - zirytowałam się.
- Bo dziwnie się zachowujesz - splótł nasze palce, a drugą ręką poprawił swój kaptur.
- Jest okej. - sprostowałam.
W ciszy chodziliśmy po dzielnicach Barcelony. Z każdej strony było słychać muzykę, ludzi, którzy byli pijani i śpiewali. Moj humor poprawiał się z każdym metrem, który przechodziłam.
- Kylian, patrz! - wskazałam palcem na wesołe miasteczko, które tętniło życiem, pomimo tego, że było po 21 w nocy.
- Chyba nie chcesz tak iść.. - przerażenie buchało z niego.
- Chciałabym..ale wiem, jak to się skończy. - zbliżyłam się do jego boku, a chłopak zarzucił swoją rękę przez moje ramiona.
- A walić to - rzucił i zaczął kierować nas w stronę wesołego miasteczka.
- Kylian, nie róbmy tego. Rzucą się na nas.
- Poradzimy sobie. Chodz - pociągnął mnie za rękę. Zaczęliśmy biec do miejsca docelowego. Po kilkunastu metrach byliśmy na miejscu. Dyszałam, jak powalona. Złapałam się za klatkę piersiową próbując uspokoić oddech.
- Hahaha, oj kochanie. Trzeba zadbać o twoją kondycję.
- Cierra la boca - wstrzymałam na chwilę oddech zdając sobie sprawę, że powiedziałam coś po hiszpańsku, a mam wielki problem, żeby zapamiętać kilka słów po francusku. Liczyłam na wybuch, ale w zamian za to otrzymałam jedynie jego chory napad śmiechu.
- Woow, Nelka. Gratulacje. Weszłaś na nowy poziom języka hiszpańskiego. Hahahahah. - zdziwiona patrzylam na niego.
- Hahaha, uspokój się. - zaczęłam zakrywac jego usta swoją ręką.
Kylian został zauważony przez niektóre osoby. Zdjęcia, podpisy. Kurwa każdy w kieszeni nosił marker, kurwa?!
- W końcu - złapałam go za rękę.
- Chodź na tą kolejkę - wskazał na wysoki Roller Coster.
- No ciebie pojebalo Mbappe. - złapałam się za głowę.
- Przecież będę z tobą.
- Ale ja mam lęk wysokości.
- Będę przy tobie.
- Nie, nie ma opcji - już odwróciłam się z zamiarem odejścia, ale przyciągnął mnie do siebie.
- Kochanie..
- Zemdleje Kylian. Nie. Idz Sam, poczekam tu.
- Nie chce iść Sam..
- To chyba znalazlam ci towarzystwo - kiwnęłam głową w stronę grupy, która zmierzała w naszym kierunku, a za nimi stado ludzi i ochroniarze.
- Co oni tu robią? - zapytał zdziwiony.
- Jak to co? Mieszkają tu. - zaśmiałam się.
Laura, Pedri, Gavi i jego nowa "miłość" podeszli do nas przywitać się.
- Co wy tu robicie? - Laura zaczęła mnie ściskać.
- Przedłużyliśmy pobyt aż o jeden dzień, haha.
- Dlaczego nie pisałaś?
- Bo spała cały dzień - skwitował mój chłopak. Gavi przygladał się mi uważnie. On widział po mnie, że płakałam.
- Idzie ktoś ze mną na to cudo? - Kylian wskazał na wysoką atrakcje. Jak na zawołanie wszyscy prócz Gaviego zgodzili się.
- To ja idę. Zostań z Gavim. Kocham Cię - pocałował mnie. Gavi podszedł do mnie trzymając swoje ręce w kieszeni.
- Jak się trzymasz? - zapytał.
- Jak widać.. - powiedziałam zachrypniętym głosem.
- Dlaczego płakałaś?
- Nie chce mi się o tym rozmawiać.
- Okej. Poczekam, aż sama mi powiesz - jego mina wskazywała na wyrozumiałość.
- Po prostu puściło mnie wszystko. To wszystko co się wydarzyło, ale już jest okej. Między nami jest okej, między mną a Kylianem jest okej. Czego chcieć więcej.. - uśmiechnęłam się słabo.
- Chciałbym Cię przytulić, ale to nie jest najlepsze miejsce.
- A no nie jest.. - żadno miejsce nie jest odpowiednie na cokolwiek i z kimkolwiek będąc kurwa pod lupą.




***The boy who changed everything***Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz